Pojechali na Jarmark do Drezna, wracając utknęli w Zgorzelcu. Prawie 100 osób czekało kilka godzin na stacji

Karolina Bieniek, PL | Utworzono: 2024-12-19 14:26 | Zmodyfikowano: 2024-12-19 15:37
Pojechali na Jarmark do Drezna, wracając utknęli w Zgorzelcu. Prawie 100 osób czekało kilka godzin na stacji - Pojechali na Jarmark. Utknęli na stacji kolejowej w Zgorzelcu. Fot. Patrycja Dzwonkowska/Radio Wrocław
Pojechali na Jarmark. Utknęli na stacji kolejowej w Zgorzelcu. Fot. Patrycja Dzwonkowska/Radio Wrocław

Pojechali pociągiem na jarmark, utknęli w drodze powrotnej na stacji. - Nie było żadnego komunikatu, żadnej informacji! - grzmią pasażerowie, którzy w minioną niedzielę wracali pociągiem z jarmarku w Dreźnie. Pociąg z Drezna dotarł do stacji Zgorzelec-Ujazd przed godziną 20:00. Blisko setka pasażerów przez kilka godzin czekała na przesiadkę, jednak żaden pociąg nie przyjechał.

Czekali kilka godzin na powrót. Niektórzy zapłacili tysiąc złotych za taksówkę do Wrocławia

Z powodu braku komunikatów część podróżujących do Wrocławia i Bolesławca zdecydowała się wrócić na własną rękę. Jedna z pasażerek miała za taksówkę zapłacić tysiąc złotych. Nie udało się też zorganizować komunikacji zastępczej. Sfrustrowani pasażerowie mówią wprost, że najgorszy w całej sytuacji był brak informacji i nieudane próby skontaktowania się z przewoźnikiem. O szczegółach opowiedział Pan Piotr:

- Żadnych komunikatów, nie było żadnych informacji czy pociąg będzie opóźniony, czy w ogóle będzie. No zero jakiejkolwiek informacji. Mnóstwo ludzi, którzy wybrali się do Drezna na jarmark z przyjechało z Wrocławia, to były rodziny z dziećmi no i trauma, bo nie wiadomo co z sobą robić.

Pasażerowie nie otrzymali komunikacji zastępczej. Spółka przeprasza, ale nie zgadza się z zarzutami

Spółka przeprasza, ale nie zgadza się z zarzutami pasażerów. Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich zapewnia, że choć część osób postanowiła wrócić na własną rękę opóźniony pociąg relacji Zgorzelec - Bolesławiec przyjechał tego dnia o godzinie 22:30. Zapewnił jednak, że pasażerowie mają prawo złożyć reklamacje, a te zostaną skrupulatnie zbadane i rozpatrzone: 

- Odnosząc się do utrudnień opisywanych przez pasażerów wracających z Drezna w minioną niedzielę wieczorem gdzie na stacji nie doszło do planowanego skomunikowania z pociągiem w kierunku Bolesławca wyjaśniam, że przyczyną była awaria urządzeń sterowania ruchem kolejowym na co Koleje Dolnośląskie jako przewoźnik nie mają wpływu.

Jak dodaje Rodak - Podjęta przez KD próba organizacji komunikacji zastępczej nie doszła do skutku ze względu na "brak przewoźników dysponujących autobusami w tym czasie i miejscu." Przewoźnik odpiera także zarzut jakoby tego wieczoru nie było już żadnego połączenia. Opóźniony pociąg relacji Zgorzelec -Bolesławiec miał przyjechać po godzinie 22:30. Jak podkreślili pasażerowie "Awarie się zdarzają, ale głównym powodem frustracji w tym przypadku był brak kontaktu z przewoźnikiem.

Polecamy: Po 24 latach pociąg znów dojechał do Mysłakowic. Jak wyglądał testowy przejazd na linii Jelenia Góra-Karpacz? [WIDEO]


Komentarze (4)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Nik2024-12-19 18:15:42 z adresu IP: (31.60.xxx.xxx)
Nie tyle chodzi o awarię, co o kompletnie olewanie pasażerów i brak komunikacji. Każdy rozumie, że awarie się zdarzają, ale na dworcu nie ma żadnej możliwości przekazania prawidłowej informacji jaki będzie czas oczekiwania? Jeżeli to prawda, to pasażerowie powinni wystąpić o rekompensaty - być może to jedyny sposób żeby nauczyć kogoś szacunku do klienta.
~Beza2024-12-19 17:49:25 z adresu IP: (2a00:f41:705f:b16f:87a:x:x:x)
Pan rzecznik kandydował chyba na prezydenta w Legnicy ....
~Beza2024-12-19 17:48:25 z adresu IP: (2a00:f41:705f:b16f:87a:x:x:x)
Korzystam z kolei dolnośląskiej i też kiedyś byłam w podobnej sytuacji .Spółka jest zadowolona z siebie mają dobre stanowiska co ich pasażerowie obchodzą Gdyby to byli obcokrajowcy to transport zastępczy zaraz by był w mig.
~Przygody pasażera KD2024-12-19 16:52:02 z adresu IP: (93.105.xxx.xxx)
Nie pierwsza to tego rodzaju akcja w wykonaniu Kolei Dolnośląskich. Rok temu na fb tego zachwalanego w mediach przewoźnika przeczytałem zamieszczoną w komentarzu relację pasażera na temat jego przygód. Skopiowałem sobie i wklejam teraz poniżej - ku rozwadze dla tych, którzy chcieliby w ramach "promocji drezdeńskiej" wybrać się jeszcze kiedykolwiek do stolicy Saksonii: "Promocja drezdeńska słów kilka "niezadowolonego klienta". Wyjechaliśmy punktualnie z Wrocławia 3 maja po godzinie 6 rano. Na bilecie była naniesiona informacja i jeździe przez Zgorzelec, więc założyliśmy, że będzie przesiadka. Pociąg złapał 9 minutowe opóźnienie, więc martwiliśmy się czy zdążymy z przesiadką. To był bardzo niewinny początek. Na miejscu wsiedliśmy w dużo mniejszy skład niż po polskiej stronie. Ludzie stali, lokalni mieszkańcy (Niemcy) na stacjach pośrednich nie byli w stanie wsiąść do pociągu. Wysiedliśmy w Löbau. A tam upakowano nas w DWA miejsce autobusy przegubowe. Było jeszcze gorzej niż w tym małym składzie, który odjechał z nami z Görlitz. Ale to nic, bo jakimś cudem wszyscy się zmieścili. Następnie w Bautzen wsiedliśmy znowu do małego pociągu, więc staliśmy. Dojechaliśmy do Drezna wkurzeni, ale szczęśliwi, że jakoś się udało. Popołudniu wsiedliśmy do pociągu powrotnego. Na peronie 6 stał skład do Bautzen. A na sąsiednim 8 do Görlitz. Stwierdziliśmy, że chyba ten do Bautzen jest skomunikowany z tym polskim składem w Görlitz, więc weszliśmy do tego mniejszego pociągu znowu upakowani jak sardynki. W Bautzen podstawiono JEDEN miejski autobus dla takiej armii ludzi, chociaż już rano było wiadomo, że z DWOMA jest ciężko. Część pasażerów oczywiście się nie zmieściła. Działy się dantejskie sceny. Na miejscu nie było ŻADNEJ INFORMACJI w języku polskim. Przyjechała nawet Policja. Pasażerowie tego jednego autobusu wyglądali jakby uciekali przed końcem Świata w jakieś bezpieczne miejsce. Koniec końców wsiedliśmy do pociągu jadącego do Görlitz. Tego samego, który czekał na nas na peronie w Dreźnie. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że polski skład na nas nie poczekał tylko odjechał i, że będziemy musieli poczekać na jakiś inny, przynajmniej taka była informacja. Ze spokojem czekaliśmy na stacji Zgorzelec Miasto, bo z wściekłości na Niemców chcieliśmy jak najszybciej opuścić Görlitz. Wykorzystaliśmy do tego taksówkę. Dobrze, że posługuje się językiem niemieckim, bo inaczej byśmy musieli tam zostać. Na miejscu okazało się, że nie ma żadnego budynku stacyjnego, żeby na tym kilkustopniowym zimnie poczekać na pociąg. Był jakiś budynek, który przypominał budynki z miasta Grozne po inwazji Rosyjskiej na Czeczenię. Kiedy podjechał na stację pociąg gniewu nie było końca. Przyjechał wyładowany tak szczelnie, że po otwarciu drzwi ludzie zaczęli nas błagać, żebyśmy nawet nie próbowali wsiadać, bo już nie mają czym oddychać. Na miejscu żaden pracownik kolei dolnośląskich nie udzielił nam pomocy czy informacji co robić dalej. Zostaliśmy potraktowani jak śmieci. Było godzina 22, byliśmy zmarznięci i głodni. O tej porze powinniśmy już przynajmniej dojeżdżać do Wrocławia. Na peronie stało kilkadziesiąt osób. Przytomny i świadomy przepisów zadzwoniłem na infolinię w celu zorganizowania komunikacji zastępczej (wynika to z Dyrektywy Europejskiej). Miła Pani mnie uspokoiła i zorganizowała nam przejazd Przewozami Regionalnymi Polregio do Węglińca. A z tamtąd dalej autobusem do Wrocławia. We Wrocławiu byliśmy w okolicy 1 w nocy. Kierowca był kulturalny i miły. Dalsza podróż autobusem odbyła się bez żadnych zakłóceń. Niemniej jednak jako Logistyk z wykształcenia uważam, że za taką sytuacje osoba odpowiedzialna za organizację transportu powinna wylecieć z pracy. Nie wiem czy to ktoś po niemieckiej czy może po polskiej stronie. Sytuacja wygląda fatalnie wizerunkowo. Ja sam już nigdy nie wybiorę się poza granicę naszej kraju z tym przewoźnikiem. A tłumaczenie, że przewoźnik regionalny nie może ograniczać sprzedaży biletów jest kuriozalne w zderzeniu z faktem, iż miał miejsce przejazd transgraniczny w kooperacji z innym przewoźnikiem. Mało tego po Polskiej stronie z drodze powrotnej podstawiono dużo mniejszy skład niż rano. Większy skład w tym czasie stał na stacji w Zgorzelcu pusty, sprawny technicznie i gotowy do zadysponowania."