Zostawił psa na śmierć w męczarniach. „Zjadały ją larwy, wyła z bólu"
W czerwcu bieżącego roku o tym, że w jednym z wrocławskich mieszkań przebywa samotnie pies, powiadomiony został MOPS, który wezwał na miejsce pracowników wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt. Jak mówi Aleksandra Cukier, dawno nie widzieli tak makabrycznego cierpienia:
- Suczka praktycznie nie reagowała na ludzi. Była w stanie krytycznym. Ona właściwie konała w tym mieszkaniu, w którym była pozostawiona bez jedzenia i picia. Miejsce było bardzo zanieczyszczone i nie było tam człowieka. A suczka była w stanie, który nie pozwalał nam jej pomóc - opowiada Aleksandra Cukier.
Pies był w stanie agonalnym, pracownicy schroniska nie mogli już jej pomóc.
- To zwierze straszliwie cierpiało. Wszędzie były larwy much. Wszędzie to zwierze miało je w ciele. Ona po prostu wyła z bólu. Naprawdę dawno nie widzieliśmy tak cierpiącego czworonoga. Niestety, jedyne co mogliśmy zrobić to skrócić te cierpienia - ze smutkiem dodaje Aleksandra Cukier.
Jak ustaliło śledztwo Marek B. nie była ani chory, ani w podróży. Pozostawił psa samego w domu na pewną śmierć w męczarniach z premedytacją. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.
Chory pies przebywał sam w mieszkaniu bez wody i jedzenia. Fot. TOZ Wrocław
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.