Śmierć więźnia w zakładzie karnym na Kleczkowskiej. Wcześniej napadł na strażnika?
Prokuratura bada śmierć więźnia, do której doszło pod koniec sierpnia bieżącego roku w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu. O zdarzeniu anonimowym listem została poinformowana Fundacja Freedom24, która zgłosiła się do więziennictwa z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Mimo kilku błędów, które zawierał list, okazało się, że do takiej tragicznej sytuacji faktycznie doszło.
Jak wyjaśnia służba więzienna, w sierpniu w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej doszło do napaści osadzonego na funkcjonariusza. Mężczyzna miał być agresywny i nie reagował na wydawane polecenia.
W oświadczeniu SW czytamy: „Zgodnie ze stosownymi przepisami użyto środków przymusu bezpośredniego. W trakcie zdarzenia osadzony stracił przytomność. Funkcjonariusze natychmiast podjęli czynności ratunkowe, w tym resuscytację, która zakończyła się przywróceniem czynności życiowych. Wezwano Zespół Ratownictwa Medycznego. Podczas transportu do placówki medycznej doszło do ponownego zatrzymania krążenia, skutkującego zgonem osadzonego”.
Jak mówi Michał Wdowczyk z Fundacji Freedom 24, koniecznie trzeba wyjaśnić wszystkie aspekty tej sprawy:
- Dostaliśmy informacje, że skazany po prostu wybiegł z celi trącając pielęgniarkę. Fundacja wniosła o to, aby mieć wgląd w wideo z zarejestrowanym zdarzeniem, bo było już kilka sytuacji, kiedy służba więzienna próbowała wybielić takie sytuacje.
Michał Wdowczyk dodaje, że fundacja chce, aby rodzina znała prawdę o śmierci ich bliskiego. - Dotarliśmy do rodziny tego mężczyzny. Jego mama mówi, że od strażników otrzymała inny komunikat o zgonie syna - podkreśla Wdowczyk.
- To była osoba, która otrzymała wyrok czterech miesięcy pozbawienia wolności za alimenty. Wszyscy otrzymujemy różne informacje w tej sprawie. Matka zmarłego twierdzi, że funkcjonariusze przybyli do niej do pracy i poinformowali ją, nie że coś się stało podczas czynności przy użyciu środków przymusu bezpośredniego, tylko, że mężczyzna popełnił samobójstwo - dodaje.
Arletta Pęconek rzeczniczka Służby Więziennej w Polsce, kategorycznie zaprzecza, że mogło dojść do takiej sytuacji. Czynności wyjaśniające w sprawie prowadzą specjaliści z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu, ale aktualnie są one zawieszone w związku z oczekiwaniem na wyniki sekcji zwłok.
Służba więzienna kategorycznie zaprzecza też, że doszło do pobicia mężczyzny przez funkcjonariuszy i nikt nie został zawieszony. Sprawę opisała jako pierwsza Gazeta Wyborcza.
Czytaj także: Skandaliczne zachowanie strażników miejskich w Kłodzku. Jest oświadczenie burmistrza
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.