Wygrana szczypiornistów z Rumunią. Kolejny występ Paterka

PP/PAP | Utworzono: 2024-11-10 21:30 | Zmodyfikowano: 2024-11-10 21:30
Wygrana szczypiornistów z Rumunią. Kolejny występ Paterka  - Paweł Paterek ma za sobą kolejny występ w reprezentacji Polski  - fot. materiały prasowe Orlen Superligi
Paweł Paterek ma za sobą kolejny występ w reprezentacji Polski - fot. materiały prasowe Orlen Superligi

Historia spotkań obu reprezentacji jest bardzo bogata, licząca 64 mecze. Przed wyprawą do Buzau biało-czerwoni bilans mieli niekorzystny (24-9-31). Zespół trenera Marcin Lijewskiego w poprzedniej kolejce stracił punkt u siebie, remisując 32:32 z Izraelem. Kolejne potknięcie mogło oznaczać duże problemy z awansem do ME.

Biało-czerwoni rozpoczęli w idealnym stylu i prowadzili 4:0. W tym okresie praktycznie wszystko im się udawało. Duża w tym zasługa również bramkarza Melsungen, lidera Bundesligi. Adam Morawski, który nie grał przeciw Izraelowi, występ rozpoczął od kilku udanych interwencji. W sumie mecz zakończył z blisko 38-procentową skutecznością.

Goście grali szybko, dokładnie, agresywnie i przede wszystkim skutecznie. To pozwoliło im wypracować przewagę 2-4 goli. Wśród rywali szybko o sobie przypomniał najskuteczniejszy gracz Rumunów przeciw Portugalii sprzed kilku dni, rozgrywający Tudor Botea.

Polakom dopisywało też szczęście. Po jednej z akcji Jan Czuwara zebrał "niczyją" piłkę z pola bramkowego i technicznym rzutem pokonał Dana Vasile. Po pierwszym trafieniu Kamila Syprzaka biało-czerwoni objęli prowadzenie 11:5. Morawski bronił nawet w sytuacjach sam na sam. Ważną pracę wykonywał lider biało-czerwonych - Arkadiusz Moryto rozdawał piłki w ataku, ale i sam nabijał konto bramkowe zdobywając do przerwy trzy gole i do magicznej granicy 500 w kadrze brakowało mu już tylko czterech trafień.

Rumuni próbowali gry siedmiu na sześciu kosztem bramkarza. I ten wariant specjalnie się im nie udawał. Po drugiej stronie boiska w defensywie zaczęli grać z wysuniętą obroną. I na to Polacy znajdowali sposób. Wynik do przerwy, już po regulaminowym czasie, z rzutu wolnego ustalił Calin Dedu, ale 15:9 wydawało się bezpieczną zaliczką.

Morawski drugą część gry rozpoczął zgodnie z planem. Jego obrona pozwoliła wyprowadzić pierwszą kontrę zakończoną golem Jakuba Szyszki (18:10). Czas mijał, ale przewaga biało-czerwonych stopniowo zaczęła topnieć. Przed końcem trzeciego kwadransa Rumuni potrzebowali już tylko trzech trafień, aby doprowadzić do remisu.

Przerwa na żądanie dla trenera Lijewskiego miała uporządkować grę. Między słupkami na chwilę pojawił się Marcel Jastrzębski (0/4). Po kontrze do remisu (24:24) doprowadził Alexandru Andrei. Powrót Morawskiego zrobił swoje, ale zdobywanie bramek przez Polaków było coraz trudniejsze. W finałowych minutach grali jednak mądrze i ponownie byli o trzy gole lepsi. Zaliczka wystarczyła do obrony dwóch, ważnych punktów.

W drugim spotkaniu naszej grupy Portugalia wygrała z Izraelem 36:23 i objęła prowadzenie w tabeli. Polacy są na 2. miejscu. Dokończenie kwalifikacji zaplanowano na wiosnę przyszłego roku.

Rumunia - Polska 27:28 (9:15)

Rumunia: Ionut Iancu, Dan Vasile - Denis Veres 1, Gabriel Ilie 3, Daniel Stanciuc, Ionut Nistor 2, Tudor Botea 8, Alexandru Andrei 4, Robert Militaru, Robert Nagy 1, Demis Grigoras 3, Liviu Caba, Calin Dedu 3, Ionut Stanescu, Iosif Buzle 2, Constantin Manescu.

Polska: Adam Morawski, Marcel Jastrzębski – Damian Przytuła 6, Piotr Jędraszczyk 4, Michał Olejniczak 2, Bartłomiej Bis, Paweł Paterek, Ariel Pietrasik 1, Jan Czuwara 2, Kamil Syprzak 3, Arkadiusz Moryto 6, Maciej Gębala, Jakub Szyszko 4, Jakub Będzikowski, Mikołaj Czapliński, Maciej Papina.

Karne minuty: Rumunia – 2 min; Polska – 8 min. Sędziowali: Vaclav Horacek, Jiri Novotny (Czechy).

Element Serwisów Informacyjnych PAP

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.