Napadł na pocztę, bo nie chciał przyznać się żonie do problemów finansowych
Został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. "Tomasz G. przyznał się do napadu na pocztę" – powiedział prokurator Jakub Dłubacz:
"Trzymając w ręce środek obezwładniający w postaci paralizatora i grożąc jego użyciem, doprowadził pracownice poczty do stanu bezbronności, po czym z dwóch kasetek wyjął nie mniej niż 1200 złotych"
Oskarżony tłumaczy, że do napadu popchnęła go trudna sytuacja finansowa
Myślał o podjęciu drugiej pracy, jednak nie chciał tłumaczyć żonie, że musi ją podjąć, bo nie mają pieniędzy. Mężczyzna oskarżony jest także o napaść na mężczyznę, który chciał go powstrzymać – do tego jednak się nie przyznaje:
"Jedna kasetka była otwarta, druga była zamknięta. W drugiej w zamku był klucz. Otworzyłem tę kasetkę i zabrałem resztę pieniędzy. Kiedy wychodziłem, spotkałem mężczyznę na poczcie. Wydawało mi się, że chciał stanąć mi na drodze. Aby go nie skrzywdzić i uniknąć konfrontacji, ominąłem go”
Za napad grozi kara od 2 do 12 lat więzienia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.