Ukraińcy zniszczyli murawę i plac zabaw w gminie Krotoszyce. Mieszkańcy mieli dość ich wybryków
Posłuchaj relacji naszego reportera Andrzeja Andrzejewskiego:
Mieszkańcy kilku wsi gminy Krotoszyce skarżą się na zachowanie ukraińskich uchodźców. Całonocne głośne imprezy w miejscach publicznych, przypadki dewastacji. Tak było na boisku w Tyńczyku Legnickim.
Mieszkańcy zatarasowali autami wyjazd z ośrodka sportowego i wezwali policję. Jak twierdzą od dłuższego czasu mają problem z uchodźcami.
- Niesamowite hałasy, muzyka bardzo głośna, jazda samochodami, krzyki. To bardzo często się powtarza. Żadnej reakcji ze strony władz.
- Mnie obudziło o 5:40. Dokładnie było, bo patrzyłem na zegarek. Z podwórka patrzę, a tam po boisku sobie kółeczka sobie... bączki kręcą. Spodziewałem się, że to mogą być Ukraińcy. Dzwonię do sołtysa, a on: Panie Bolku, zablokuj pan drogę.
Policjanci natychmiast podjęli interwencję. Jednego ze sprawców ukarali mandatem, wszczęta też została sprawa o zniszczenie mienia. Wójt Krotoszyc przyznaje, że podobne problemy zgłaszają mu również mieszkańcy innych miejscowości.
Czytaj także: Szczepienia przeciwko HPV w szkołach. Antyszczepionkowcy straszą dyrektorów
W wielu przypadkach Polacy nie informują jednak policji w obawie przed reakcją obcokrajowców. Jerzy Pawliszczy, szef legnickiego koła Związku Ukraińców w Polsce przyznaje, że w tym środowisku - jak w każdej grupie - zdarzają się "czarne owce" i prosi o zgłaszanie organom ścigania nawet najdrobniejszych przypadków łamania prawa.
"Każdy akt wandalizmu wymaga potępienia i wymaga zdecydowanej reakcji. Tutaj nie ma znaczenia narodowość sprawców, ale wydaje mi się, że ci młodzi mężczyźni uciekli od wojska i bardzo fajnie by było, żeby za takie zachowanie od razu delegować ich na pierwszą linię frontu".
Reprezentanci Związku Ukraińców w Polsce już rozmawiają w tej sprawie z polskimi parlamentarzystami. Chcą, by dane personalne ich rodaków, którzy łamią w naszym kraju prawo, obligatoryjnie trafiały do ukraińskiej ambasady w Warszawie.
Czytaj też: Świerzawa: 2 tysiące osób wciąż bez dostępu do wody po powodzi