Nie ma już zagrożenia dla wrocławskich źródeł wody pitnej
W sobotę zamknięto spust do polderu Oławka, więc woda powodziowa nie miesza się już z wrocławską wodą pitną. "Duży wysiłek naszych pracowników, fachowców, którzy tam są sprawił, że udało się i wszystko wskazuje na to, że już do końca uda się utrzymać parametry wody i będzie można do celów spożywczych spokojnie wykorzystywać, czyli można pić kranówkę" - mówi prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk.
Istniało niewielkie ryzyko pogorszenia się jakości kranówki, ale teraz miasto jest bezpieczne, tłumaczy wiceprezes MPWiK Przemysław Gałecki: "Ta woda powodziowa trafiała przez 2 doby na teren terenów wodonośnych. Natomiast już od dłuższego czasu jest spuszczana poprzez 3 śluzy do Odry. W związku z tym ten najtrudniejszy moment dla naszych technologów jest już za nimi".
Powódź oszczędziła wrocławskie ujęcie wody, ale ogromne straty poniosło Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Uszkodzone zasuwy przeciwdeszczowe, wymiana filtrów, czy dezynfekcja studni, będzie kosztować około 120 milionów złotych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.