Wojewoda Maciej Awiżeń: „Jesteśmy w innej sytuacji niż w 1997 roku"

Krzysztof Janoś, Tomasz Wołodźko, WK | Utworzono: 2024-09-12 18:16 | Zmodyfikowano: 2024-09-12 18:33
Wojewoda Maciej Awiżeń: „Jesteśmy w innej sytuacji niż w 1997 roku" - fot. RW
fot. RW

POSŁUCHAJ:

00:00
00:00

W naszym studiu witamy wojewodę dolnośląskiego, Macieja Awiżenia. Dziękujemy za to, że Pan jest z nami mimo tego, że to teraz taki gorący czas. Trudny to dzień?

Bardzo trudny i jeszcze bardzo długi będzie.

Czy może pan złożyć słuchaczom Radia Wrocław meldunek, jaka jest w tej chwili aktualna sytuacja, jeśli chodzi o opady, o przewidywane opady i czy już są jakieś podtopienia, a może ich nie będzie?

W zasadzie cały Dolny Śląsk jest na najwyższym stopniu ostrzeżenia i to zarówno jeśli chodzi o sytuację meteorologiczną jak i hydrologiczną, czyli pogoda, deszcze, wezbrania rzek też. Najpierw oczywiście jeśli chodzi o deszcze - IMGW tak naprawdę szacuje, że przez najbliższe trzy dni, czyli do niedzieli, niestety te deszcze będą. Po pierwsze ciągłe, po drugie dosyć intensywne. Dzisiaj mamy takie sobie opady, deszczyk, spokojnie siąpi, ale to już jest zapowiedź tego, co się będzie działo później. I bardzo bym prosił, żebyście Państwo wzięli poważnie te ostrzeżenia do siebie, nie wpadając oczywiście w panikę, czy w jakieś nadmierne działania, ale jednak poważnie potraktowali. A mianowicie, dzisiaj w nocy już i jutro możemy mieć opady około 100 litrów na metr kwadratowy w ciągu doby. Podobnie zresztą będzie w następnych dniach.

To jest tak mniej więcej trzy razy więcej niż dzisiaj.

Tak, zdecydowanie. Z tym, że oczywiście to się będzie rozkładać w godzinach, ale mogą być też takie deszcze dosyć nawalne. Nie spodziewamy się burz.

Deszcze nawalne, bo to jest nowe słowo. Co to oznacza?

To znaczy, że takie bardzo, bardzo gęste. Bardzo dużo naraz może spaść wody na jeden metr, czyli mogą być takie podtopienia lokalne, gdzie wcale nie rzeka zalewa garaż czy piwnicę, tylko rzeczywiście studzienki już nie przyjmują takiej ilości wody.

To może być taki opad np. na kwartał ulic albo jedną miejscowość, a nie od razu wszystkie okoliczne?

Raczej będzie większymi połaciami. Nie spodziewamy się burz, czyli takich rzeczywiście bardzo małych i intensywnych, ale raczej na większych obszarach. Bez większych zdarzeń typu, no takich burzowych. Natomiast to nie wyklucza, że może być wiatr, ale mówimy o wietrze w górach, w Przedgórzu Sudeckim. Nawet 100 km na godzinę, więc tutaj też trzeba będzie uważać i brać pod uwagę, że może czasami zabraknąć prądu w niektórych miejscowościach i o tym też rozmawiamy na zarządzaniu kryzysowym. Wracając do wody, w ciągu trzech dni mniej więcej po 100 litrów na metr kwadratowy w ciągu całej doby będzie spadać. Na terenach płaskich na przykład w sobotę około 70 litrów. Ale już na terenach Przedgórza Sudeckiego, no niestety trzeba powiedzieć wprost, nawet powiat kłodzki znany z różnych problemów powodziowych, no tam będzie najwięcej padało. Nawet 150 litrów na metr kwadratowy.

Ten bliski Pana sercu powiat, bo był Pan starostą kłodzkim i przeżywał pan tam różnego rodzaju podtopienia i też duże deszcze.

To jest trochę szczęście w nieszczęściu, że mam doświadczenie w zarządzaniu takimi sytuacjami powodziowymi, więc bez nadmiernej ekscytacji, tylko po prostu trzeba robić swoje. Służby muszą robić swoje. I akurat jak robią to często, jak w przypadku powiatu kłodzkiego, to się o nich nie martwię, bo oni wiedzą co trzeba robić.

Czy pojedzie pan wspierać powiat kłodzki, czyli miejsce gdzie ma pan swój dom?

Tak by pan mógł zrobić. Niestety nie, pewnie z chęcią bym to zrobił, natomiast jestem w tej chwili wojewodą, więc jestem odpowiedzialny za cały Dolny Śląsk, a Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewódzkie jest we Wrocławiu, więc zostaję oczywiście tutaj.

Bo na weekendy Pan zazwyczaj wraca do Kłodzka.

Tak, tak.

Tym razem nie.

Poniedziałek-piątek siedzę we Wrocławiu i tutaj mieszkam. Wracam na weekendy do siebie w góry. Tym razem nie. Tym razem zostaję na miejscu i będę w zarządzaniu kryzysowym.

Panie Wojewodo, my dostajemy liczne sygnały od mieszkańców Dolnego Śląska, którzy lekceważąco podchodzą do tych ostrzeżeń. Zresztą, tak jak teraz widzimy, przed chwilą również łączyliśmy się z naszym reporterem, który jest w Jeleniej Górze. Tam przestało padać, więc ludzie sobie chodzą, spokojnie mówią. Nas wszystkich nastraszyli. Tymczasem Pan mówi o 150 litrach wody na metr kwadratowy. Ja przypominam sobie podtopienia we Wrocławiu w sierpniu. Wtedy to było 70 litrów na metr kwadratowy w ciągu około 20 godzin, więc teraz może to być dwa razy więcej.

Tak i dlatego też mam świadomość, że często, zresztą u Państwa na antenie też o tym są dyskusje, że często są ostrzeżenia RCB - „uważajcie, bo będą opady" i nic się potem nie dzieje. Nie jesteśmy jeszcze doskonali w przewidywaniu pogody, ale ile razy wojewoda przychodzi do radia, żeby powiedzieć, że jednak potraktujcie to poważnie. To mi się po raz pierwszy zdarzyło i dlatego mówię, potraktujcie to poważnie, bo oczywiście to też jest tak, że to nie będzie ten opad 300 litrów w jedną dobę, tylko w trzy doby. W związku z tym to się będzie rozkładać, ale w którymś momencie ziemia już nie będzie przyjmować więcej wody. Na razie sobie spokojnie przyjmuje. W którymś momencie zaczną spływać te wody do poszczególnych rzeczek i tak dalej. Mamy prognozy, które wskazują, że będą przekroczenia stanów alarmowych na rzekach również. Ale co ważne i tu pragnę uspokoić -  jesteśmy w innej sytuacji niż w 1997 roku. Mamy zbiorniki retencyjne suche, mokre. Bardzo pilnujemy, żeby poziom tego zapasu rezerwy powodziowej był odpowiedni. Teraz mamy nawet ponad 100% rezerwy w tych poszczególnych zbiornikach. Także przewidujemy razem z IMGW i Wodami Polskimi, że cała fala powodziowa jest w stanie się zmieścić w tych zbiornikach. Pytanie co powyżej zbiorników i pytanie co w takich nawalnych deszczach przy zabudowanym Wrocławiu czy w niektórych miejscach górskich, bo to są zupełnie inne rodzaje powodzi.

My też się cały czas, panie wojewodo, zastanawialiśmy gdzie jest ta granica między sianiem paniki a informowaniem i przestrogą. Gdzie ona jest? Czy nie przesadziliśmy? Czy i pan i my w Radiu Wrocław?

Trochę zawsze się zastanawiam jak to będzie. Część ludzi lekceważy, część ludzi natomiast za bardzo się przejmuje. Po prostu trzeba zachować zdrowy rozsądek. Najprostsza rzecz na świecie sprawdzać to, o czym informuje moja gmina. Zarządzanie kryzysowe najbliżej mnie i służby, bo oni wiedzą co do ulicy, jak to się będzie działo, jak to będzie wyglądało. Jeżeli oni mówią spokojnie, nic nie róbcie, nie wystawiajcie worków z piaskiem, to nie ma sensu, to tego nie ma co robić. Ale jeśli mówią trzeba się ewakuować i to w ciągu dwóch godzin, to trzeba to zrobić, bo później strażacy muszą z narażeniem życia takie osoby ratować. Więc zachować rozsądek, sprawdzać co się dzieje w mojej okolicy, w swojej gminie. No i trochę być też przygotowanym, tak jak wszyscy mieszkańcy przy rzekach górskich, coś w domu trzeba mieć. Na dwa dni jedzenie, wodę, powerbanki, radio na baterie, bo przecież można z radia też się bardzo wiele rzeczy dowiedzieć. To są takie podstawowe rzeczy. No i oczywiście dokumenty blisko siebie.

Proszę powiedzieć teraz o tej strukturze zarządzania kryzysowego, bo mówił pan o gminnych, są też powiatowe, jest wojewódzka, jeszcze minister. Której struktury musimy słuchać, ponieważ tych komunikatów przychodzi dziś przynajmniej dużo?

Wszyscy jesteśmy, że tak powiem, spięci w jeden system. Najbardziej podstawowe i najbardziej ważne dla każdego mieszkańca to jest właśnie to zarządzanie kryzysowe w gminie.

A gdzie można znaleźć numer telefonu do zarządzania kryzysowego w gminie?

Na stronie internetowej. Warto sobie odwiedzać taką stronę, bo każda gmina puszcza informacje już z góry, że proszę bardzo w takich i takich dniach albo na przykład ogłaszają alarm przeciwpowodziowy albo nie ogłaszają. Jeśli nie ogłaszają, to się nie martwmy. To, że gdzieś tam się dzieje to nie znaczy, że nas to będzie dotyczyć. Czyli najbardziej podstawowa, najważniejsza informacja to jest gminna informacja. Jeżeli w danej gminie coś się dzieje i dzieje się w paru gminach obok, no to już zajmuje się tym też zarządzanie kryzysowe powiatowe i wykorzystujemy wtedy np. państwową powiatową straż pożarną, powiatowe struktury. Jeżeli powiat jeszcze sobie nie radzi lub potrzebuje pomocy to oczywiście wojewódzkie centrum pomaga w takiej sytuacji łącznie z tym, że może sięgnąć po zasoby wojska, WOT-u i innych województw, które mogą w tym momencie udzielić też takiej pomocy. Nomen omen, na przykład taka pomoc, o którą już Państwowa Straż Pożarna w Nowej Rudzie wystąpiła. Już mamy 10 wozów i 36 strażaków, którzy są w tym momencie z Lubuskiego, przyjechali do nas do Nowej Rudy i tam czekają na rozwój sytuacji, czy w powiecie kłodzkim nie trzeba będzie pomagać.

Zastanawialiśmy się dzisiaj, dlaczego do Nowej Rudy?

Bo Nowa Ruda jest na terenie powiatu kłodzkiego, powiat kłodzki jest najbardziej zagrożony, a w Nowej Rudzie akurat są najlepsze warunki w strażnicy, więc to dlatego.

Sprawdzamy, panie wojewodo. I rzeczywiście wpisując tylko i wyłącznie zarządzanie kryzysowe, na przykład Kłodzko, od razu rzeczywiście w najpopularniejszej wyszukiwarce wyskakuje numer telefonu. Podobną czynność wykonałem, jeżeli chodzi o trzy inne miejsca na Dolnym Śląsku. Więc informacje można znaleźć. Pytanie, czy byśmy się dodzwonili teraz?

Po pierwsze, jeżeli nie ma takiej potrzeby, to apeluję, żeby nie dzwonić, tylko żeby patrzeć, jakie są informacje umieszczane na stronach.

To my nie dzwonimy, bo uznajemy, że nie ma teraz. Nie będziemy aż tak głęboko sprawdzać.

Druga sprawa, oczywiście też są Centra Powiadamiania Ratunkowego, czyli ten normalny, tak zwany numer 112. Jest w tej chwili już decyzją wojewody zwiększona obsada, żeby można było to ogarnąć, bo zdajemy sobie sprawę, że będą telefony różnego rodzaju i będzie więcej tych zgłoszeń. I oczywiście też jest tak, że jeżeli byśmy nie dali rady nawet taką liczbą operatorów, no to pierwszy wolny operator w Polsce będzie odbierał i będzie pomagał, więc na pewno tak czy inaczej się dodzwonimy. Nie zawsze trzeba dzwonić do zarządzania kryzysowego, wystarczy czasami zobaczyć na stronie, a po drugie samo zarządzanie kryzysowe gminne najczęściej wyśle nam SMS i to celowany do takiego i takiego mieszkańca z danej ulicy. Proszę zrobić to i tamto lub uważać na to lub na inne rzeczy. Warto się słuchać właśnie już służb wewnątrz, czyli czy to będzie strażak, czy to będzie policjant, czy strażnik miejski. To oni wiedzą najlepiej w tym momencie. Jesteśmy wszyscy w sieci.

Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego aktualnie pracuje non-stop? Na czym polega ten stan gotowości?

To nie tylko, że pracuje non-stop, bo tak my pracujemy, natomiast jest większa liczba pracowników, którzy po prostu monitorują na bieżąco sytuację, są w kontakcie z poszczególnymi powiatami, są w kontakcie z poszczególnymi służbami.

I tam jest w tym Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewódzkim, jak rozumiem, Pan Wojewoda? Są żołnierze?

To jeszcze inaczej. Wojewódzkie Centrum to są pracownicy Urzędu Wojewódzkiego. Natomiast Sztab Kryzysowy zbiera się zależnie jak jest zwoływany. Na razie codziennie. Jutro będzie się zbierał dwa razy dziennie. O ósmej rano już się spotykamy, potem o szesnastej, chyba, że będzie potrzeba częściej. I w sztabie kryzysowym rzeczywiście pojawia się przedstawiciel każdej służby, czy to będzie Straż, czy to będą Wody Polskie, czy to będzie IMGW, czy także nawet PKP, przedstawiciel Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych, bo trzeba pamiętać, że może być na przykład zalana droga, zamknięta i tak dalej, i tak dalej. Więc tu jest dosyć duże grono i każdy, kto tam jest, jest decyzyjny, więc te decyzje dosyć szybko zapadają.

Komunikacja jest tu niezwykle ważna. A jeżeli chodzi o komunikację z naszymi sąsiadami z Czech? W 1997 roku wszyscy pamiętamy. Czy jesteście, mówiąc kolokwialnie, na łączach z Czechami?

Tak, oczywiście. Czesi wygląda na to, że jak patrzymy na prognozy, to będą mieli chyba trudniejszą sytuację niż my. Oczywiście jesteśmy w kontakcie przede wszystkim ze strony Wód Polskich, bo chodzi tutaj o tę wodę, która może spłynąć z czeskiej strony do polskiej strony. Z tym, że też uspokajam, bo czasami się ludziom wydaje, że to aż tak dużo. My jesteśmy oddzieleni górami. Woda pod górę nie płynie. Natomiast są takie miejsca, gdzie rzeczywiście jest połączenie rzek i mówiąc wprost, Czesi informują nas kiedy spuszczają wodę. Teraz właśnie spuszczają wodę ze swoich zbiorników retencyjnych, żeby być przygotowanym na przyjęcie fal powodziowych. My to wszystko bierzemy też pod uwagę w naszych obliczeniach pojemności poszczególnych zbiorników i rzeczywiście wygląda na to, że nawet z tymi zrzutami wody z Czech jesteśmy w stanie zatrzymać falę powodziową taką, jaka jest na teraz prognozowana właśnie w zbiornikach.

Panie wojewodo, jak rozumiem w związku z tą dynamiczną sytuacją, nie odmówi pan jeśli zaprosimy pana jutro lub pojutrze z prośbą o taki meldunek. Jeśli będzie to oczywiście możliwe.

Jeśli tylko będę mógł przyjechać to jak najbardziej, jeżeli nie to zapraszam do siebie. Urząd Wojewódzki też ma kawę, tutaj mnie poczęstowali herbatą, więc mogę się odwdzięczyć.

Kawę też mieliśmy przygotowaną panie Wojewodo. Gościem w Radiu Wrocław był Maciej Awiżeń, dziękujemy bardzo.

 


Komentarze (4)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~obawa2024-09-12 23:20:37 z adresu IP: (83.168.xxx.xxx)
no zuch, silny, zwarty, gotowy, a przyroda lubi zadrwić z takich
~Andrzej 64 2024-09-12 21:57:50 z adresu IP: (37.248.xxx.xxx)
Chłopie lepiej zamilcz!!!!!
~pan Wojtek2024-09-13 10:39:49 z adresu IP: (2a02:a319:a0ab:5f80:c575:x:x:x)
8 lat rozkradania Polski, nie było na zbiorniki...
~Gość2024-09-12 20:13:49 z adresu IP: (2a00:f41:70a4:2a67:3c41:x:x:x)
Jak jesteście przygotowani to się dopiero okaże.