Pierwsze punkty wrocławskiego beniaminka

Robert Radczak/PP/PAP | Utworzono: 2024-09-04 22:00
Pierwsze punkty wrocławskiego beniaminka - fot. Robert Radczak
fot. Robert Radczak

Po wyrównanym początku, mimo gry w osłabieniu, Śląsk zdołał zdobyć dwa gole i w 12 min. prowadził 7:5, a po chwili 8:5. Zryw gości pozwolił im w 22 min. zbliżyć się do stanu 12:11, ale wtedy trener Śląska Bartłomiej Koprowski poprosił o czas. Po przerwie Filip Wadowski dostał czerwoną kartkę za uderzenie rywala w twarz, a wrocławianie skrzętnie wykorzystali grę w przewadze i po golu Konrada Cegłowskiego zwiększyli prowadzenie do 3 goli. Grający jak w transie gospodarze nakręcali się każdą udana akcją i tak było w 28 min. gdy Bartosz Dudek obronił rzut karny, a po chwili trafił Kacper Majewski i było już 16:12. Ostatnie słowo w I połowie należało jednak do Krzysztofa Żyszkiewicza, który ustalił wynik do przerwy na 16:13.

Na drugą połowę Piotrkowianin wyszedł skoncentrowany i skuteczny. Gdy w 36 min., przy stanie 18:15, na ławkę kar powędrował Krzysztof Gądek, goście błyskawicznie zniwelowali straty, a w 39 min., po kolejnym trafieniu Marcina Szopy, wyszli na prowadzenie 19:18. Gracze beniaminka nie mogli odnaleźć się w tej sytuacji i nawet przerwa na żądanie ich szkoleniowca nic nie dała. Dopiero w 44 min. strzelecką niemoc Śląska przełamał Jarosław Cepielik (19:21), a po chwili na ławkę kar powędrował Piotr Rutkowski.

Potem gospodarze zmarnowali posiadanie, a gdy siły się wyrównały i na ławkę kar powędrował Wiktor Kawka, goście znów odskoczyli na 3 gole (po trafieniu Żyszkiewicza). Waleczni wrocławianie nie przebierali w środkach i raz po raz musieli grać w osłabieniu, co gracz z Piotrkowa skrzętnie wykorzystali i po kolejnym golu Rutkowskiego wygrywali już 23:19.

I kiedy wydawać się mogło, że ekipa beniaminka już nic nie zdziała, w 50 min. przyszło przełamanie. Podopieczni trenera Koprowskiego, grając w przewadze, zdobyli dwa gole (Cepielik, Nastaj), a w 53 min. kontaktowe trafienie uzyskał Wojciech Granowski (22:23). Niesieni dopingiem kibiców Trójkolorowi znów złapali wiatr w żagle. W 55 min. Patryk Małecki wybronił strzał gości, a po chwili Granowski doprowadził do remisu 24:24. Zdeprymowani goście stracili piłkę w ataku, a kapitalną kontrę Śląska wykończył Cepielik, który odzyskał prowadzenie dla swojej drużyny (25:24). Na trafienie Huberta Korneckiego odpowiedział Szopa i emocje w hali Orbita sięgnęły zenitu. W ostatniej minucie, grający w przewadze Piotrkowainin doprowadził do remisu, a na 3 sekundy przed syreną Małecki obronił kolejny strzał i trener Śląska poprosił o czas, ale jego podopiecznym nie udało się zdobyć zwycięskiego gola.

Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne. Z 7. metra skuteczniejsi byli wrocławianie, którzy wygrali 3-1 i mogli się cieszyć z pierwszych punktów wywalczonych po powrocie do Superligi. 

Śląsk Wrocław - Piotrkowianin Piotrków Tryb. 26:26 (16:13), karne 3-1

Najwięcej bramek: dla Śląska - Konrad Cegłowski 7, Bartosz Nastaj i Hubert Kornecki po 4, dla Piotrkowianina - Piotr Rutkowski 8, Krzysztof Żyszkiewicz 5 oraz Marcin Matyjasik, Marcin Szopa i Paweł Kowalski po 3.


Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.