Niesamowity finisz. Zagłębie dokonało niemożliwego
Górnicze Derby poprzedziło pożegnanie legendy – Michał Stankiewicz otrzymał podziękowania z rąk prezesa lubińskiego klubu, Witolda Kuleszy. Wychowanek Miedziowych rozegrał dla Zagłębia ponad 500 spotkań, zdobył mistrzostwo oraz medale mistrzostw Polski, stając się jego żywą ikoną.
Spotkanie rozpoczęło symboliczne podanie Michała Stankiewicza, a po niespełna dwóch minutach było 2:1 dla Zagłębia. Na trafienie Tarasa Minotskyiego szybko odpowiedzieli Paweł Dudkowski i Arkadiusz Michalak. Na początku kibice oglądali grad bramek, po pięciu minutach było 4:3, a w tym czasie Miedziowi pokusili się o piękną akcję i wrzutkę zakończoną trafieniem Dawida Krysiaka.
Po stronie zabrzan znakomity start zaliczył Minotskyi, który przy wyniku 5:4 zdobył wszystkie bramki dla swojej drużyny. Tempo spotkania mogło się podobać, kibice oglądali szybkie i ładne dla oka akcje oraz rzuty. W ósmej minucie lubinianie mieli na swoim koncie osiem bramek, przy pięciu trafieniach gości, ale później musieli radzić sobie bez swojego filara, Pawła Krupy, który otrzymał czerwoną kartkę. To tylko podrażniło Miedziowych, a w szczególności Marcina Schodowskiego, który bronił jak w transie.
W 13. minucie byliśmy świadkami niespotykanej sytuacji – Górnik przez pół minuty grał w… poczwórnym osłabieniu! Goście nie potrafili sobie poradzić z gospodarzami i co chwilę ratowali się niesportowymi zagraniami. Zagłębie wykorzystało szanse i po kwadransie prowadziło z brązowymi medalistami z ubiegłego sezonu 13:7. Do końca pierwszej połowy oglądaliśmy walkę bramka za bramkę, a wynik brzmiał 19:12 na korzyść gospodarzy.
Druga połowa, w przeciwieństwie do pierwszej, rozpoczęła się dużo spokojniej. Górnik na pierwszą bramkę czekał trzy, Zagłębie - cztery minuty. Tym razem zabrzanie pokazali się z lepszej strony i zaczęli odrabiać straty. Dziesięć minut po zmianie stron było 23:19, a po kolejnych dziesięciu - remis 25:25 i emocje zaczęły się od nowa.
Pięć minut przed końcem dla gości trafił Taras Minotskyi, dzięki czemu goście wyszli na prowadzenie, a chwilę później wygrywali już 28:26. Później było jeszcze 31:28 dla Górnika. 50 sekund przed końcem zabrzanie wygrywali 31:29 i wszystko wskazywało na wygraną gości. I wtedy stało się coś niemożliwego. Zagłębie rzuciło kolejne trzy gole i zgarnęło trzy punkty! Najpierw na pustą bramkę trafił Mateusz Drozdalski, później w podobny sposób do siatki rzucił Dawid Krysiak, a w ostatniej akcji meczu bohaterem został młodziutki Miłosz Krukiewicz, który najpierw obronił rzut rywala, a później rzutem przez całe boisko zapewnił swojej drużynie zwycięstwo po niesamowitym spotkaniu i nieprawdopodobnej końcówce.
Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 32:31 (19:12)
Zagłębie: Schodowski, Byczek, Krukiewicz – Krup , Michalak 3, Drozdalski 5, Krysiak 7, Pietruszko, Iskra, Kałużny 1, Kozłowski, Dudkowski 8, Gębala 6, Jarosz, Pulit, Sarnowski 1.
Górnik: Ligarzewski, Wyszomyrski – Szyszko 7, Pinda, Racotea, Morkowsky 8, Krępa 1, Artmenko 3, Cherkashchenko 2, Krawczyk, Bogacz, Minotskyi 9, Komarzewski, Ilchenko 1, Wąsowski.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.