Zapadlisko w Wałbrzychu zniknie, ale kto zapłaci za naprawę - nie wiadomo
Kilka tygodni temu tuż przed skrzyżowaniem pojawiły się trzy zapadliska. Największe z nich na pasie do skrętu w prawo. Pas został wyłączony z ruchu, a gmina poszukuje winnego. Równolegle udało się dojść do porozumienia z wykonawcą, który dziś ma wejść i rozpocząć prace nad usunięciem dziury - zapowiada Kacper Nogajczyk - wiceprezydent Wałbrzycha.
"Wykonawca zadeklarował, że przygotuje się i wejdzie, usunie samo zapadlisko. Tą jezdnię jak najszybciej odtworzy. Natomiast nie wiadomo mi jest kto za to ostatecznie zapłaci. Czy to będzie Gmina Wałbrzych, czy to będą koszty wykonawcy? Czy to będzie ubezpieczyciel czy Gminy Wałbrzych, czy wykonawcy. Najprawdopodobniej przyczyną były ponadnormatywne opady deszczu."
Gmina zamierza powołać niezależnego biegłego. Zabezpieczono nawet monitoring ze skrzyżowania, który potwierdza ogromne opady. Remont był realizowany w trybie zaprojektuj i wybuduj. Zatem to wykonawca przeprowadził prace projektowe. Jego wina nie jest jednak oczywista, bowiem z nowym kolektorem podziemnym - korytem potoku Sobięcinka, musiał wpiąć się do starego, istniejącego, nieobjętego remontem. Ten jest węższy. Najprawdopodobniej pozbawienie instalacji starych odnóg, a przez to uszczelnienie, oraz przewężenie spowodowały uszkodzenie.
"Prawdopodobnie Sobięcinka wypełniła się w 100% i szukała ujścia. Natomiast co było przyczyną tego, że to zapadlisko powstało ostatecznej wersji jeszcze nie mamy. Być może będzie powołany niezależny biegły, który oceni co przyczyniło się do powstania zapadnięcia w jezdni. Prawdopodobnie przyczyn było kilka, zobaczymy które możemy poprawić, żeby wyeliminować to w przyszłości" - dodaje Kacper Nogajczyk.
To właśnie w rejonie Zakładu Aktywności Zawodowej, gdzie powstało zapadlisko - pod drogą - nowe koryto potoku łączy się ze starym, które jest węższe i nie było objęte zakresem prac remontowych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.