Adam Lyczmański o kontrowersjach w meczu Śląsk - Sankt Gallen
Robert Skrzyński: Przyznam szczerze, że oglądałem wiele spotkań piłki nożnej i wiele meczów także komentowałem. Natomiast to, co wydarzyło się w czwartkowy wieczór we Wrocławiu, to coś nieprawdopodobnego. Duje Strukan, sędzia z Chorwacji, podjął kilka co najmniej kontrowersyjnych decyzji. Jak Ty patrzysz na to, co wydarzyło się na Tarczyński Arenie?
Adam Lyczmański: Patrzę z niedowierzaniem, przecieram oczy. Skrót obejrzałem dwukrotnie już po zakończeniu meczu. Powiem szczerze, nie wiem, nie wiem co się wydarzyło jeżeli chodzi o interpretację przez arbitra. Tak jak nie mam problemu ze spalonym, bo ten spalony faktycznie zaistniał, był wpływ zawodnika na bramkarza.
Mówimy o 10 minucie i bramce Sebastiana Musiolika, tak? Bo to dla mnie dosyć duża kontrowersja.
Kontrowersja dla kibica na pewno tak. Tym bardziej, że zawodnik, który był na pozycji spalonej i nie zagrał piłki, natomiast wpłynął zdecydowanie na interwencję bramkarza. Trudne dla asystenta z perspektywy boiska. Czujne oko VAR i tutaj brawo za tę decyzję. Natomiast idąc dalej, też nie mam problemu z rzutem karnym.
Zarówno z czerwoną kartką, z podyktowaniem rzutu karnego, jak i z powtórzeniem prawda? Bo Rafał Leszczyński był metr przed linią.
Czerwona kartka również jest to bardzo infantylne, nieodpowiedzialne zachowanie Nahuela. Jestem w szoku, bo oglądam tego chłopaka, oglądam mecze Śląska Wrocław w polskiej Ekstraklasie i widać było, że emocje wzięły górę. Tak samo w kwestii samego rzutu karnego i powtórzenia tego karnego. Niestety Rafał wyszedł, jednak było to widać w powtórce. Sędziowie są na to wyczuleni, co pokazała seria rzutów karnych w meczu Wisły Kraków tym razem na korzyść naszej drużyny na szczęście. Także z tymi sytuacjami nie mam problemu.
Adam, a co z próbą wymuszenia rzutu karnego, jak zostało to zakwalifikowane przez arbitra, raz w wykonaniu Aleksa Petkowa, a dwa w wykonaniu Arnau Ortiza. Czy to były rzuty karne i czy ewentualnie nadawało się na pokazanie drugiej żółtej w konsekwencji czerwonej kartki? Śląsk kończył mecz w ósemkę.
Pamiętajmy, że nie każdy upadek zawodnika w polu karnym musi być albo rzutem karnym, albo próbą wymuszenia rzutu karnego. Ja tutaj w obu przypadkach nie widzę absolutnie próby wymuszenia. Kompletnie nie rozumiem tych decyzji sędziego, ponieważ sytuacja z Petkowem, tak jak powiedziałem wcześniej - jakiś kontakt na pewno jest. Być może nie jest to kontakt wystarczający na rzut karny i nie twierdzę, że to jest jedenastka. Natomiast twierdzę, że nie jest to próba wymuszenia rzutu karnego, co zapewne stwierdził również VAR, który wołał arbitra do monitora, a ten, ku zdziwieniu wszystkich i moim również, wyciąga drugą, żółtą kartkę dla zawodnika Śląska. To jest pierwsza niezrozumiała dla mnie decyzja sędziego. Natomiast druga jest bardziej złożona. Bardzo bym chciał mieć materiał taki poglądowy, szerszy, może gdzieś z góry z wozu taki będzie pokazany kiedyś. Kto tę piłkę drugą wrzucił na boisko? Z doświadczenia wiem, nawiasem mówiąc, sędziując kiedyś mecz Pucharu Ekstraklasy: Śląsk Wrocław Ruch Chorzów, kiedy to Vuk Sotirovićk kopnął piłkę przy akcji Ruchu wychodzącego zawodnika sam na sam. Musiałem przerwać, ponieważ piłka miała wpływ na grę. Tutaj zastanawiać się możemy, czy ona miała, czy nie miała. To jest sprawa drugorzędna. Natomiast jeżeli miała, to jest to czerwona kartka dla gracza, który tę piłkę kopnął. Natomiast sam kontakt między zawodnikami również dla mnie nie jest próbą wymuszenia rzutu karnego. I pokazywanie czerwonej kartki zawodnikowi Śląska w takim momencie, w takiej sytuacji, za takie zdarzenie, również dla mnie jest absolutnie niezrozumiałą sytuacją. Więc bardzo, bardzo dziwne sędziowanie arbitra z Chorwacji. Wręcz powiedziałbym, że pewne interpretacje nieprzystające na poziomie UEFA.
To jeszcze jedno pytanie. Śląsk zamierza się odwołać do UEFA, ale chyba tylko po to, żeby o tym meczu było głośno i żeby rozgorzała dyskusja, bo to jeśli chodzi o wynik i awans do czwartej rundy kwalifikacji niczego nie zmieni, prawda?
Mecz na pewno nie będzie powtórzony. Absolutnie nie wierzę w to. Nie ma tutaj co liczyć na weryfikację wyniku. Natomiast zapewne dla czystości własnego sumienia i własnej potrzeby ten protest będzie złożony i dobrze. Ja akurat w tego typu sytuacjach jestem za. Trenerów, zawodników, działaczy, rozlicza się z wyników, a tutaj jakimiś takimi nieporadnymi, dziwnymi sytuacjami, decyzjami, ten sędzia powiedzmy skrzywdził drużynę Śląska Wrocław. Co za tym idzie ludzi, którzy pracują na ten wynik kibiców. Ja jestem za, natomiast od razu to trzeba tutaj powiedzieć wprost, że na pewno wynik nie będzie zweryfikowany, a mecz nie będzie powtórzony.
Przeczytaj także:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.