Spędził godzinę w zamkniętym aucie w upalny dzień
Eksperyment trwał godzinę, a ratownik oklejony był czujnikami EKG, cukru, poziomu tlenu i ciśnienia krwi. Skąd ten pomysł? "Nie chciałem czekać, aż jakieś dziecko zostanie zamknięte w aucie i straci zdrowie albo życie. Chciałem ostrzec ludzi, że to naprawdę jest niebezpieczne. Chciałem pokazać, jak wygląda człowiek, który przez godzinę był zamknięty. Mamy takie przekonanie, że pójdziemy tylko na zakupy i zostawimy dziecko w samochodzie, żeby dospało. Na tych zakupach spotykamy przyjaciela i idziemy na kawę zapominając o bożym świecie. Wracając po dwóch godzinach możemy zobaczyć że doprowadziliśmy do tragedii".
Samochód w ciągu 60 minut nagrzał się do 49 stopni Celsjusza. Temperatura ciała wzrastała dynamicznie, po niespełna 30 minutach osiągając 38,5 stopnia, aż do 39 na koniec eksperymentu.
Posłuchaj relacji Piotra Osowicza:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.