Fundacja i haracz? Chcieli nawet 100 tysięcy złotych
100 tysięcy złotych – takiej kwoty domagał się szef Fundacji Ochrony Środowiska Naturalnego Grand Agro w zamian za pomoc przy uzyskaniu pozwolenia na budowę zakładu recyklingu w Rzeszotarach. W tym samym czasie fundacja wspierała przynajmniej kilkoro mieszkańców wsi zaangażowanych w protesty przeciwko inwestycji.
Wójt gminy: "Możemy mieć do czynienia z grupą przestępczą"
"Nagrania, które przedstawił mi przedsiębiorca, wskazują na to, że możemy mieć do czynienia z grupą przestępczą" – tłumaczy wójt Dawid Stachura. "Dla mnie to jest szok. Mamy kolejnych inwestorów i jak ja mam im powiedzieć w oczy, że nie przejdziecie decyzji środowiskowej, jeżeli nie zapłacicie? To już jest haracz. Wracamy do lat 90., jak po Rynku w Warszawie biegały mafie i za +opiekę+ chciały pieniędzy" - dodaje.
Na nagraniach, do których dotarło Radio Wrocław słychać, jak prezes Grand Agro targuje się o wysokość dotacji, jaką inwestor powinien przelać na konto jego fundacji. Dziś prezes fundacji uważa, że to on padł ofiarą spisku, bo nie przyjął łapówki od przedsiębiorcy. Z kolei szef spółki inwestycyjnej ujawnia kompromitujące nagrania i twierdzi, że część protestujących mieszkańców mogła świadomie uczestniczyć w próbie wyłudzenia tej kwoty. Taką tezę zdecydowanie odrzuca Wanda Skowron, opozycyjna radna gminy Miłkowice:
"Wydaje mi się, że jest to niemożliwe. Zarzucanie mieszkańcom, że współdziałali z jakąś organizacją ekologiczną, żeby mieć z tego korzyści? Mam nadzieję, że osoby, do których to się odnosiło, podejmą działania na poziomie organów ścigania".
Sprawa i tak trafi do prokuratury. Rafał Matyasik, szef spółki inwestycyjnej RMC Polska zapowiedział, że do wniosku o ściganie dołączy komplet nagrań, na których szef fundacji ekologicznej domaga się haraczu. Z kolei Jan Kazimierz Mroczkowski, prezes Fundacji Grand Agro również zamierza wystąpić do prokuratury.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.