Policjant postrzelony w głowę przeszedł operację. Sprawca popełnił samobójstwo, a ofiara jest w ciężkim stanie
Lekarz z bolesławieckiego SOR Łukasz Bilaszewski powiedział Radiu Wrocław, że ranny policjant odniósł obrażenia głowy i został przetransportowany śmigłowcem do szpitala uniwersyteckiego we Wrocławiu. "Obrażenia głównie twarzoczaszki, była to rana okolicy oczodołu prawego, penetrująca w głąb twarzoczaszki i dwie rany ramienia. Była to prawdopodobnie broń śrutowa, bo tych ran było wiele", powiedział Łukasz Bilaszewski.
Policjant już po operacji
Postrzelony policjant przeszedł długą i skomplikowaną operację we wrocławskiej klinice. Jego stan jest określany ciężki, ale jako stabilny. Zastępca dyrektora ds. medycznych Maciej Kamiński podkreśla, że zespół Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego był gotowy na przyjęcie pacjenta zaopatrzonego wstępnie w szpitalu powiatowym.
"Jesteśmy centrum urazowym, jedynym w południowo-zachodniej Polsce, także byliśmy w stanie niezwłocznie zorganizować salę operacyjną oraz trzy zespoły specjalistów chirurgów szczękowo-twarzowych, laryngologów oraz okulistów i niezwłocznie rozpoczęliśmy zabieg operacyjny. W chwili obecnej pacjent jest w stanie ciężkim, ale stabilnym i jest pod najlepszą opieka specjalistów."
Szpital, bez zgody rodziny, nie chce udzielać szczegółowych informacji o stanie zdrowia policjanta. Zastępca dyrektora ds. medycznych Maciej Kamiński potwierdza jedynie, że operacja była długa i skomplikowana. „Sam fakt, że pacjent trafił na stół operacyjny niezwłocznie, czyli w godzinach późnowieczornych i że zajmowały się nim trzy zespoły świadczy o tym, że to była trudna operacja i wielogodzinna. Natomiast na chwilę obecną, to jest wszystko co mogę powiedzieć", przekonuje Maciej Kamiński.
Ranny policjant ma 39 lat, w służbie jest od ponad 10 lat. Podczas interwencji domowej padły dwa strzały w stronę policjantów, kolejnym sprawca, 20-letni mężczyzna, który był zabarykadowany w mieszkaniu, popełnił samobójstwo. Według wstępnych ustaleń interwencja przebiegała prawidłowo, a sytuacja była nieprzewidywalna. Nie było informacji, że awanturujący się mężczyzna mógł posiadać broń.
"Policjanci wykonywali swoje zadania zgodnie z procedurami, po prostu ta sytuacja była nieprzewidywalna. Ze zgłoszenia, które otrzymaliśmy, nie wynikało, jakoby ten mężczyzna mógł posiadać przy sobie przedmioty niebezpieczne albo broń palną. Osoba zgłaszająca też nie wiedziała, że taki przedmiot posiada" - mówił Łukasz Dutkowiak z dolnośląskiej policji.
Jak doszło do tragedii?
W Bolesławcu matka wezwała policję do awanturującego się 20-letniego syna, który zabarykadował się w pokoju. Do tragedii doszło, kiedy policjanci weszli do mieszkania. "Gdy weszli do mieszkania, przez drzwi zamkniętego pokoju padły strzały. Jeden z policjantów został postrzelony w głowę. Drugi z policjantów odsunął się i wezwał wsparcie" - opowiada aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak, Rzecznik Prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu.
„Na miejscu interweniowało dwóch funkcjonariuszy, przypomnę byli to funkcjonariusze z dość dużym stażem, bo 10 lat i blisko 13. Kamerek nasobnych nie posiadali z uwagi na to, że komenda powiatowa w Bolesławcu nie posiada na stanie tego typu urządzeń", dodaje Łukasz Dutkowiak.
Okoliczności zdarzenia ma wyjaśnić prokuratorskie dochodzenie.
Apel o krew dla funkcjonariusza
Dodatkowo policjanci uruchomili zbiórkę dla poszkodowanego funkcjonariusza. Jak czytamy w komunikacie: "funkcjonariusza czeka na pewno długa, żmudna i kosztowna rehabilitacja oraz specjalistyczne leczenie, by mógł powrócić do zdrowia." Zbiórka prowadzona jest TUTAJ.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.