Grzegorz Schetyna: Tutaj nie ma kolegów. Publiczne pieniądze muszą być rozliczone
Zacznijmy od tego, co najświeższe, proponuje spotkanie szefów rządów Polski i Niemiec. Pierwsze od sześciu lat - to też nam sporo mówi o naszej polityce zagranicznej. Od kilku dni mówi się o jakichś efektach w postaci odszkodowań. Nie ma mowy o reparacjach. Natomiast jakieś wymierne efekty tego spotkania mają być. Czego pan się spodziewa?
Chcę powiedzieć, że taki obyczaj konsultacji międzyrządowych jest stały i obecny, i w poprzednich rządach oczywisty i naturalny. Często mieliśmy spotkania z najbliższymi sąsiadami.
Mówi pan o waszych rządach?
Tak, tak. Mówi pan o sześcioletniej przerwie i nie dziwię się, bo ta polityka zagraniczna była wycofana, a nie otwarta i to jest zawsze ważne, bo wtedy można rzeczy konsultować. Nie są całe Rady Ministrów, ale czasami do kilkunastu ministrów rozmawia o wspólnych projektach, pomysłach na ich rozwiązanie, ale także o koordynacji wspólnych działań w Brukseli na poziomie Strasburgu. To jest ważne, bo zawsze łatwiej taką geograficzną współpracę podnieść do rangi większej skuteczności. Natomiast spodziewam się takiego dobrego, nowego otwarcia i to, co pan redaktor mówi, czy zadośćuczynienie, czy rekompensata, ale takie sygnały są w tych ostatnich dniach, czy w ostatnich godzinach, że usłyszymy to od Kanclerza Niemiec Olafa Scholza. To jest ważne.
Dla żyjących ofiar, tak?
Tak, bo to jest ważne, bo mówiliśmy, że temat reparacji niestety jest zamknięty historycznie i nie ma szansy do niego wrócić. Natomiast mówienie o rekompensacie, o zadośćuczynieniu zawsze ma głęboki sens. Rozmawialiśmy o tym kilkukrotnie i premier Tusk, i minister Sikorski mówili mi o tym, więc uważam, że to będzie dobre podsumowanie tej pracy i tych rozmów.
I to będzie, tak?
Zobaczymy, ale wszystkie znaki na niebie i na ziemi pokazują, że coś takiego się wydarzy.
Oprócz tego jeszcze mowa jest o propozycji wydatków militarnych, które miałyby wesprzeć wschodnią flankę w Polsce, ale skoro już wspomniał pan Brukselę, to w obliczu wyniku wyborów we Francji istotne jest też, jak będą się do tego ustawiać rządy takich mocnych krajów w Unii Europejskiej, jak Niemcy i Polska.
Na pewno tak. Francja to w ogóle materiał na osobną rozmowę.
Mogłoby być.
Jak to będzie wyglądać po niedzieli, po drugiej turze, bo przypomnę ciągle, nie wszystko jest rozdane. Znamy wyniki cząstkowe, tylko w kilkudziesięciu okręgach wyborczych są rozstrzygnięte, więc potrzebna będzie dogrywka, ale tam to nie wróży... Wróży radykalnym rozwiązaniem, tak bym powiedział. Jest pytanie o trójkąt weimarski, o jego przyszłość. Jest pytanie o politykę, którą będzie prowadzić rząd stworzony przez zgromadzenie narodowe, jeżeli wygra wybory. Tych pytań jest dużo. Ważna jest Bruksela i ważna jest współpraca w Unii Europejskiej, bo Polska ma tam nową, dobrą pozycję. Po wyborach 15 października jesteśmy w pierwszej linii tej polityki i rzeczywiście mamy na nią wpływ. I to jest kwestia tego wszystkiego, to o czym pan mówił w tych sygnałach, o zapowiedziach rozmów szczytu polsko-niemieckiego. To jest kwestia inwestycji w naszą wschodnią granicę, czyli wschodnią granicę Unii Europejskiej. To jest także wsparcie militarne dla Ukrainy ze strony Niemiec, które ciągle mogłoby w naszym rozumieniu być większe, niż jest. To jest wiele spraw wspólnych wymiany gospodarczej, wykorzystania KPO, takiej wspólnej pracy, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Europy.
No to wróćmy na polskie pole polityczne. Tutaj sprawy pewnych trzasków w koalicji, tej koalicji 15 października. Są widoczne, bo np. los ustawy o związkach partnerskich jest cały czas niepewny. Mnie się wydawało, że to będzie najłatwiejsza z tych kontrowersyjnych spraw...
Nie jest tak prosty, jeżeli przyjrzałby się pan programom wyborczym partii, które tworzyły koalicję 15 października.
Nie partii, tylko PSL-u.
Środowisk, różnych środowisk. Mówię o różnicy, o tym diapazonie, szerokim wachlarzu tych programowych spojrzeń. To nie jest łatwe, obiektywnie to nie jest łatwe. Ja wiedziałem, że z tym będzie problem, ale widzę też, że jest wola, żeby przez to przejść. Jesteśmy bardzo blisko, żeby powiedzieć, że tak, jest projekt, który nie jest doskonały dla wszystkich stron, ale to wiadomo, tak to bywa przy kompromisie, ale jednak pokazuje, że co do tych ważnych rzeczy, Koalicja 15 października jest w stanie zachować taką wspólnotę myśli i działań.
Jakieś ramy przynajmniej, no bo tam sporo brakuje z punktu widzenia tych, którym na tym najbardziej zależy.
Tak, ale uważam, że to jest naprawdę bardzo bliskie i to jest o wyciągnięcie ręki. Trzeba szanować to, co mamy. Krok po kroku, nie od razu Kraków zbudowano. My musimy się nauczyć cierpliwości i konsekwencji. Różne partie, cztery partie, więc musimy naprawdę być bardzo staranni, bo ta koalicja nie ma alternatywy. Alternatywą dla tej koalicji, zawsze to mówię, są przyspieszone wybory i po prostu to nie ma sensu.
No ale krótko mówiąc, od wyborów minęły już sporo miesięcy. W Platformie Obywatelskiej jest taka obawa, że wyborcy mogą się za chwilę zezłościć trochę w związku z tym, że te obietnice, ja nie wiem, czy one są najważniejsze, ale one były najbardziej widoczne i takie budzące największe emocje, więc ważne, nie są jeszcze dotrzymane.
Ale to też nie jest proste, przyzna pan redaktor, że to jest kwestia także stanu budżetu, nadmiernego deficytu, w którym jesteśmy znowu przez tę politykę rabunkową, politykę finansową PiS-u. Wydawanie pieniędzy, brak bilansu budżetowego - my musimy sobie z tym radzić. Wiedząc, że jesteśmy obserwowani i ten nadmierny deficyt to nie może być proces, który trwa. Musimy z tego wychodzić. Musimy pozyskiwać pieniądze z KPO. Musimy mieć pomysł na skuteczne pozyskanie 60 miliardów Euro, które są. Pierwsza zaliczka już w większości została wydana z KPO, będą następne. Więc uważam, że tutaj my musimy szukać pieniędzy, które wpłyną do naszego budżetu, które trafią do polskich firm, samorządów, które będą proinwestycyjne, będą tworzyć miejsca pracy, pozwalać płacić, zatrudniać, dawać pracę ludziom i firmom.
Jeszcze jedna taka decyzja, która może nie przysporzyć popularności, to odmrożenie ceny energii od 1 lipca, bo krótko mówiąc ludzie najprawdopodobniej, właściwie na pewno, zapłacą więcej. To zawsze niebezpieczne dla polityków. Nie warto było jednak spróbować to trochę złagodzić?
Są tarcze, są ochrony, jest cały ten proces, który wprowadziliśmy i który będziemy pilnować, żeby te podwyżki nie były zbyt wysoko, ale to jest kwestia tego miksu energetycznego, tego braku podjęcia tych sensownych działań przez osiem lat. Naprawdę tutaj w wariancie tej zielonej polityki, mówię zupełnie ogólnie, kompletnie nic nie zostało zrobione. My jesteśmy zakładnikami ciągłego braku walki o dobry miks energetyczny, o korzystanie więcej z naturalnych źródeł energii. Nie rozumiał tego rząd PiS-u, nie robił tego i dzisiaj jesteśmy zakładnikami tego wszystkiego, z czym zderzamy się w polityce europejskiej, na którą zresztą zgodził się premier Morawiecki. Jesteśmy zakładnikami w całości. To wynika z tych zaniechań i decyzji podejmowanych przez poprzedni rząd. My musimy to dzielnie znieść i chronić ludzi przed tymi możliwymi podwyżkami.
Ale one będą właśnie...
No tak, ale mówię, one są nie do uniknięcia, ponieważ to jest wszystko zapisane i my możemy tylko łagodzić skutki tego wszystkiego, co nie zostało zrobione przez poprzedni rząd i tak się będzie działo.
Ten list Jarosława Kaczyńskiego, o którym głośno jest od wczoraj, czy on zmienia tutaj całą tę kwestię Funduszu Sprawiedliwości pańskim zdaniem?
Panie redaktorze, ja uważam, że jednak potwierdza to, o czym mówią prokuratorzy i śledczy. To znaczy, że to był po prostu wariant rabunkowy, że pieniądze, publiczne pieniądze, państwowe pieniądze dla ofiar przestępstw były rozprowadzane na promocje i kampanie wyborcze ludzi Solidarnej Polski, kandydatów, posłów Solidarnej Polski.
Opowiadają, że dawali strażom pożarnym, kołom gospodyń.
Tak, ale przecież te sygnały, które mamy, które też pokazują media, to znaczy, że najpierw są pieniądze, a potem szuka się ludzi, którym można je dać i jeszcze pomysły, w jaki sposób można je wydać, a potem się zaciera ślady. To jest kryminał, to jest patologia, a to jest patologia państwa PiS. To nie jest tak, że to jest Solidarna Polska, bo to są koalicjanci PiS-u. To jest jeden zespół. Ludzie, którzy razem robili politykę. Uważali, że można łupić państwo, można je okradać i wyciągać publiczne pieniądze, i wkładać do prywatnych kieszeni, bo na końcu to była prywata. To jest to, z czym w polityce zawsze trzeba walczyć i to zobaczyliśmy z bliskim.
Pańskim zdaniem skończy się w sądzie?
Skończy się w sądach, bo to będzie proces. Nie uważam, żeby to środowisko Solidarnej Polski, czy Suwerennej Polski - jakkolwiek by się teraz nie nazywali - że przeżyje. Tutaj straty polityczne będą ogromne dla nich, bo Polacy ciągle nie zdają sobie sprawy, nie wiedzą tego, co tam się działo, jaka była skala tego politycznego rabunku.
To wróćmy na chwilę na Dolny Śląsk. Już to, co się wydarzyło, np. w sejmiku województwa dolnośląskiego, zostało omówione, to wszyscy wiemy. Natomiast ciekaw jestem, jak pan ocenia tę sytuację teraz, jeśli chodzi o jej trwałość. To znaczy, czy ta koalicja taka już naprawdę dość egzotyczna z elementem Bezpartyjnych Samorządowców, z którymi współpracy miało nie być, z tym podziałem Polski 2050 w pewnym sensie, czy pan to przewiduje na te lata, na całą kadencję?
Dolny Śląsk jest specyficznym regionalnym ośrodkiem polityki lokalnej, regionalnej. Oboje to wiemy. Natomiast czasami tak się mówi, że prowizorki są najtrwalsze. Że te rozwiązania prowizoryczne, tymczasowe przeżywają więcej i dłużej. Zobaczymy. Ja uważam, że najważniejsze jest, żeby to był zespół ludzi, żeby zarząd to byli ludzie, którzy pracują w taki skoordynowany sposób, którzy tak, jak mówiliśmy przed chwilą, korzystali z KPO, mieli dobre projekty dla europejskich pieniędzy, pokazali, że polityka może być pozytywna, ofensywna i rozwiązywać problemy. My jesteśmy po ciężkich przejściach poprzednich kadencji. Wierzę w marszałka Gancarza, w wicemarszałków wierzę. Może to porozumienie jest dosyć egzotyczne, ale wierzę też, że Polskie Stronnictwo Ludowe, Platforma Obywatelska, Koalicja Obywatelska, ale także Trzecia Droga, że ci ludzie, którzy tam pracują z tych środowisk dadzą nową jakość funkcjonowania urzędu.
A tu wielokrotnie w Radiu Wrocław przedstawiciele i Koalicji Obywatelskiej, i innych ugrupowań, obiecywali pewien audyt, rozliczanie poprzednich rządów. I teraz co? Mają rozliczać kolegę z zarządu?
Tutaj nie ma kolegów. Publiczne pieniądze, mówiliśmy o tym parę minut temu, ich wydawanie, sposób wydawania, wydatkowania musi być rozliczony, musi być transparentny i przejrzysty. To nie może być tak, że jest kolega tutaj, który rządził, który był w poprzednim zarządzie, czy jego koledzy byli w zarządzie poprzedniej kadencji, to nie będzie polegał audytowi. Wszyscy podlegamy audytowi, ten ostateczny audyt to jest dzień wyborczy wyborów, ale tutaj to jest odpowiedzialność zarządu i tych ludzi, którzy tworzą większość w sejmiku. Musi być audyt, każde wydatki muszą być ujawnione, transparentne, a cały proces poprzednich lat oczywiście ujawniony i opisany.
Działania i brak działań, bo ja też tutaj wielokrotnie dyskutowałem z naszymi regionalnymi politykami, np. o wysypiskach śmieci na Dolnym Śląsku i całą tą sprawą, która budziła tyle kontrowersji i niepokoju wśród mieszkańców. Tam, że tak nazwę wątek Bezpartyjnych Samorządowców też się pojawiał, więc to także?
Oczywiście, ale to przede wszystkim, panie redaktorze. To mówię z pełną odpowiedzialnością. Też mnie bulwersowały te informacje, te zdjęcia, dane, te pytania, na które nie było odpowiedzi, zachowania niektórych polityków. To wszystko musi być ujawnione i będzie ujawnione. Tutaj sprawy prowadzą prokuratorzy, ale politycznie to jest nasze zobowiązanie. To wszystko trzeba absolutnie w stu procentach ujawnić i pokazać. Jeżeli dochodziło do łamania prawa, do przestępstw, do patologii - także politycznych - to muszą za to odpowiedzieć. Tutaj nie ma świętych rów.
No i to jest cenna deklaracja na koniec rozmowy Dnia w Radiu Wrocław.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.