1,5 roku bezwzględnego więzienia dla właścicielki kurzej fermy w Lisowicach
Zdaniem sądu nie był niewolnikiem. "Właściciele mieli go wykorzystywać i traktować jak "parobka", a warunki w jakich przebywał urągały ludzkiej godności" - tak wyrok sądu w sprawie przeciwko właścicielom fermy drobiu w Lisowicach pod Legnicą uzasadniał sędzia Kazimierz Leżak.
"Musimy mieć element handlowania, handlowanie to wymiana. Kto dał pokrzywdzonego oskarżonym. No nikt go nie dał, bo nie było takiej sytuacji. On pracował od osoby, do osoby, pojawiały się problemy zmieniał pracę. To nie jest tak, że jak ktoś kogoś wykorzystywał jako parobka to jest od razu handel ludźmi" - powiedział sędzia.
Alicja Ś. została skazana na 1,5 roku bezwzględnego więzienia. Prokurator Mariusz Kluczyński tylko częściowo zgadza się z wyrokiem.
"Zasługuje na akceptację fakt, że sąd skazał na karę bezwzględną pozbawienia wolności. Przyznał, że pokrzywdzony był traktowany przedmiotowo w sposób znieważający, a warunki w jakich funkcjonował urągały godności. Niemniej nie zasługuje na akceptację, tu prokuratura zupełnie się nie zgadza, ocena prawna, czyli zmiana kwalifikacji prawnej na łagodniejszą" - dodał prokurator
Prokuratura przeanalizuje uzasadnienie wyroku, natomiast pozostaje na stanowisku, że w tej sprawie doszło do handlu ludźmi. Sąd nie zgadza się z postawionym przez prokuraturę zarzutem podpierając się zeznaniami pokrzywdzonego. Mikołaj Jerofiejew przyznał, że 23 lata temu z własnej woli pojawił się na fermie drobiu w Lisowicach. Apelację w tej sprawie zapowiada także obrońca oskarżonej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.