Legnica znów stanie się polską stolicą humoru
"W latach 80-tych zdarzało się, że ginęły niektóre ekspozycje" - wspomina Artur Guzicki, legnicki dziennikarz. "Laleczki na wzór rosyjski zrobione, wkładane jedna w drugą. Każda z tych matrioszek miała buzię innego przywódcy Związku Radzieckiego. Pod koniec ekspozycji matrioszka z głową Breżniewa zginęła. Okazało się, że ta matrioszka po latach zafunkcjonowała w Związku Radzieckim jako bardzo cenny gadżet."
Kilka lat temu Robert Szecówka, nieżyjący już współtwórca "Satyrykonu", wyznał Radiu Wrocław, że w czasie pierwszej edycji legnicki festiwal mógł zostać przerwany przez... błąd drukarski w katalogu wystawy.
"Pani zecerka, biedna kobieta, nie słyszała wiele o komizmie - wtedy mało się o tym mówiło. Wpisała słowo "komunizm". "Satyryk używa różnych form komunizmu, od lekkiego uśmiechu do gorzkiej ironii". Ale drukarnia poprawiła strony, wstawiono już z korektą. Gdybyśmy nie przeczytali wtedy całego tekstu i tego nie znaleźli, byłby to pierwszy i ostatni Satyrykon. Było dużo niebezpieczeństw "na trasie"."
Na tegoroczny Satyrykon napłynęło blisko 2800 prac z ponad 60 krajów. Były one oceniane w dwóch kategoria "żart" i "satyra". Tegoroczny temat to "atrapa".
Udział w rozwoju legnickiego Satyrykonu ma również Radio Wrocław. To dlatego patronem nagrody dziennikarzy w tym konkursie jest Andrzej Waligórski. Co roku gremium redaktorów wyłania najlepszą pracę - zgodnie z mottem naszego zmarłego przed laty radiowego kolegi: Nie kopać leżącego, nie huśtać się na wisielcu, ale tępić głupotę we wszystkich jej przejawach.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.