Ćwiczyli gaszenie pożarów w trudnych, górskich warunkach

Jak powiedział Radiu Wrocław wiceprezes stowarzyszenia, Przemysław Rembielak, scenariusze zostały przygotowane tak, by uczestnicy zdobyli jak największe doświadczenie:

„Wszystko ma historię, bo pali się w lesie, to trzeba tam dotrzeć, trzeba ugasić prawdziwy pożar, który jest. Zmęczenie, wypadek, cały dzień jakby byli na prawdziwej misji, przy prawdziwym pożarze, gdzie może się to zdarzyć po to, żeby później nie myśleć jak to zrobić, tylko wiemy, bo już to robiliśmy w przeszłości.”

Ćwiczenia prowadzone są w niedostępnym dla samochodów terenie, a drużyny strażackie używają tylko narzędzi ręcznych, które mogą przenieść na plecach, małych pomp, składanych zbiorników, cienkich węży oraz specjalnych grabi, haczek i kopaczek.

Jak powiedział Radiu Wrocław Bartosz Klich, prezes Stowarzyszenia Niezależnych Ekspertów Pożarnictwa, jest to też okazja do podejrzenia rozwiązań z innych krajów:

„Analizujemy co się dzieje u naszych sąsiadów, patrzymy na rozwiązania technologiczne, na inną taktykę. Nie można tego odjąć kolegom z Portugalii, Hiszpanii, Meksyku, ze Stanów Zjednoczonych, że oni mają to od kilkudziesięciu lat przećwiczone.”

Uczestnicy działają w grupach i jak przyznają, liczy się praca zespołowa:

„Welcome to my station. Mieliśmy ugasić za pomocą tłumic i plecaków z wodą małe ognisko. Tak często jest przy wypalaniu traw”. „Ekipa instruktorska z całej Europy, również ze świata, cztery kontynenty i daje nam to dużego kopa, żeby współpracować między różnymi zespołami."

Uczestnicy zdobywają doświadczenie w ośmiu punktach zlokalizowanych w lasach na Przełęczy Łaszczowej.