Martyna Pyka zostaje w Ślęzie Wrocław
Co zadecydowało o tym, że kapitan 1KS-u zdecydowała się na spędzenie kolejnego roku w stolicy Dolnego Śląska?
– Pozostanie we Wrocławiu na kolejny sezon oznacza dla mnie szansę na dalszy rozwój sportowy i osobisty. Zdecydowałam się na to, ponieważ oprócz możliwości rozwoju po prostu dobrze się tu czuję. Stworzyłyśmy w ubiegłym sezonie niesamowitą atmosferę i mam nadzieję, że będziemy to kontynuować. Wierzę w nasz wspólny potencjał na osiągnięcie jeszcze lepszych wyników. Zostaję także ze względu na dalszą pracę pod okiem trenera Arkadiusza Rusina. Bardzo mi odpowiadają jego podejście do treningu i do pracy – wyjaśnia Martyna Pyka.
Pyka ma za sobą dobry sezon – skrzydłowa 1KS-u z miesiąca na miesiąc czuła się coraz lepiej w zespole z Wrocławia, notując mocną końcówkę zmagań. W pierwszej części sezonu zasadniczego zdobywała 5,7 punktu na mecz, zaś w drugiej było to już 9,2 punktu, co dobrze pokazuje, jak rosła zarówno pewność siebie zawodniczki z Kłodzka, jak i jej rola w drużynie. W lutym 2024 roku rozegrała swoje najlepsze mecze w żółto-czerwonych barwach, najpierw zdobywając w Walentynki 19 oczek przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, a trzy dni później dokładając 15 punktów w konfrontacji z Polskim Cukrem AZS-em UMCS-em Lublin. W play-offach nie osiągała już takich wyżyn punktowych, ale to za sprawą niezwykle odpowiedzialnej roli, jaką było zatrzymywanie najlepszych zawodniczek rywalek. Trener Arkadiusz Rusin powierzał kapitan Ślęzy najtrudniejsze batalie na parkiecie, a ona wywiązywała się z nich wspaniale.
Koszykarka z Kłodzka odgrywała ważną rolę na parkiecie, ale i poza nim. Jako kapitan zespołu spoczywał na niej ciężar dbania o odpowiednie nastawienie swoich koleżanek z drużyny – w trakcie meczów, treningów i wielu innych trudnych sytuacjach. A to, jak doskonale wiadomo, często bywa wyzwaniem równie dużym, co sama gra.
– Bycie kapitanem było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ale także oznaczało ogromną odpowiedzialność. Czułam się zobowiązana do bycia przykładem zarówno pod względem sportowym, jak i osobowościowym. To wiąże się z ciągłym doskonaleniem samej siebie pod kątem samokontroli i zachowania pozytywnego nastawienia nawet w trudnych sytuacjach. Chciałam być lepsza nie tylko dla siebie, ale i dla innych – mówi skrzydłowa Ślęzy.
Dla 28-letniej zawodniczki był to sezon, w którym biła swoje rekordy pod względem czasu spędzanego na parkiecie. Za sprawą szalonego meczu półfinałowego w Polkowicach pierwszy raz w seniorskiej karierze zagrała ponad 40 minut w jednym spotkaniu – dokładnie 41:51. Wystąpiła we wszystkich 27 meczach, co przełożyło się na 774 minuty gry, aż o 230 więcej niż najlepszy dotychczasowy wynik. To zresztą najlepszy wynik wśród wszystkich Polek występujących w Orlen Basket Lidze Kobiet w sezonie 2023/2024. Temu osiągnięciu dodaje wagi fakt, że Pyka przez większość sezonu borykała się z problemami zdrowotnymi. Jednak połączenie jej zawzięcia i determinacji z ogromną pracą wykonaną przez fizjoterapeutę 1KS-u Andrzeja Lange pozwoliło kapitan Ślęzy być na parkiecie zawsze wtedy, kiedy potrzebował tego jej zespół.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.