Duch "Małej Moskwy" ponownie nad Legnicą? Kto szpiegiem, a kto turystą?

Pułkownik rezerwy Tomasz Zachariasz, specjalista od szkolenia Wojsk Specjalnych, jest przekonany, że Rosja może gromadzić informacje o Dolnym Śląsku, ale... nie takimi metodami:

- Era szpiegów oczywiście nie minęła i te zagrożenia zawsze istnieją. Natomiast możliwość na co dzień robienia zdjęć, nagrywania jest tak ogólnodostępna w chwili obecnej, że robienie tego w sposób skryty wzbudza w tym momencie niepokoje, zainteresowanie i ryzyko, że zostanie się wykrytym.

Eksperci od bezpieczeństwa sugerują, że w czasach podglądu satelitarnego dane o topografii są ogólnodostępne z każdego zakątka świata. Natomiast przed publikacją jakichkolwiek zdjęć w internecie warto się upewnić, że nie ma na nich informacji wrażliwych - na przykład o przejeździe pojazdów militarnych, lokalizacji magistrali wodnych, sieci energetycznych, czy światłowodów.

- To są ludzie, którzy doskonale znają miasto, którzy przeżyli tutaj wiele, wiele lat. Natomiast na pewno należy mieć czujność. Nie należy samemu robić zdjęć, czy wskazywać na chociażby przejazd kolumny wojskowej, bo wiadomo, że na terenie kraju były i są, i będą różnego rodzaju ćwiczenia i elementy tych ćwiczeń zahaczają również o nasze miasto - mówi Sławomir Masojć, szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego w legnickim Urzędzie Miasta

Eksperci ds. bezpieczeństwa podkreślają, że od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę liczba Rosjan korzystających z legnickich hoteli i schronisk zmniejszyła się do 4-7 osób miesięcznie. Rzadko są to turyści - głównie przedstawiają się jako reprezentanci świata biznesu.

Posłuchaj materiału: