Izabela Bodnar: „Brak doświadczenia politycznego? To mój atut."
Jakie ma plany na Wrocław? Jakiego wyniku spodziewa się w drugiej turze? Co z procesami w trybie wyborczym? Jak reaguje na kontrowersje związane z firmami męża? O tym wszystkim w Rozmowie Dnia Radia Wrocław.
POSŁUCHAJ:
W drugiej turze spotkają się Izabela Bodnar i Jacek Sutryk. Kto wygra? Zagłosuj w naszej sondzie!
Jacek Sutryk czy Izabela Bodnar? Kto wygra II turę w wyborach na prezydenta Wrocławia?
Zacznijmy od tego, co wydarzyło się niedawno - złożyła Pani pozew w trybie wyborczym przeciwko rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji. Tych pozwów było nie tak dużo w porównaniu z innymi wyborami. Tu to znów jest rzecz związana z firmą Pani męża i jej działalnością. Czy już wiadomo jak to się skończy? W sensie sądowym, czy będzie ta rozprawa?
Tak, pozwy zostały złożone. Pierwszy raz, bo rzeczywiście wcześniej nie decydowałam się na składanie pozwów, chociaż już ten hejt zmasowany i zorganizowany na mnie jest bardzo intensywny. W pewnym momencie, po inscenizacji pewnego już bardzo kłamliwego i obrzydliwego filmiku z wysypiska śmieci, przelało to moją czarę goryczy i postanowiłam już te osoby, które w tym kłamliwym spektaklu uczestniczyły podać do sądu w trybie wyborczym. Pozwy zostały złożone i czekamy aż się będą procesowały.
A czego się Pani domaga?
Nie chcę na razie mówić o tych pozwach, niech to się odbywa w spokoju i ciszy, nie chcę tego napędzać. Niech sąd zdecyduje, jakie będą dalsze losy tej sytuacji.
Widziała Pani sondaże, które się ukazały w różnych mediach? W jednym Pani prowadzi dosyć wysoko, na tuwroclaw.com 48 procent do 38 procent. Z kolei w drugim Gazety Wyborczej przegrywa Pani podobnie jak w pierwszej turze, 28 do 35. Woli Pani ten zwycięski pewnie?
Przyglądam się oczywiście tym sondażom, ale z pewnego rodzaju dystansem. Ani się za bardzo nie cieszę tą przewagą, podchodzę do tego z pokorą, wiem, że w niedzielę wyborcy zdecydują, która wizja prezydentury bardziej ich przekonuje. To będzie tak naprawdę ostateczny sondaż i egzamin. Czekam na niedzielę i robię swoje.
Takie zdanie powiedział Donald Tusk, pytany o wybory prezydenckie: „Mam wrażenie, że są sami kandydaci Platformy we Wrocławiu". Zdaniem premiera, nie bardzo się z Jackiem Sutrykiem różnicie i jesteście kandydatami głównego nurtu. Takie można odnieść wrażenie, przynajmniej jego zdaniem.
W sumie cieszę się, że premier tak do tego podchodzi. Jak najbardziej czuję się koalicjantką, lojalną posłanką Koalicji 15 października. Współpracujemy w Sejmie, głosujemy tak samo na wiele różnych tematów. Stanowimy zwarty, jednolity, demokratyczny nurt. Jestem częścią tej całości i to przekłada się też tutaj na Wrocław.
Prezydent Sutryk też mówi, że jest popierającym Koalicję 15 października, więc stąd może to wrażenie. Ciekaw jestem, jak Pani podchodzi do możliwości objęcia tak ważnego stanowiska, bo wielu wskazuje na Pani brak doświadczenia politycznego, bo jest pani posłanką od 15 października. Wskazują też brak doświadczenia samorządowego. Jak Pani to komentuje?
Myślę, że to jest mój atut, chyba. Patrząc na to, jak politycy zarządzają miastami, bez doświadczenia managerskiego, bawiąc się miastem i tak układając i formułując pewne układy polityczne. Naszemu Wrocławiowi trzeba po prostu managera. Tego typu doświadczenie, 25-letnie mam doskonałe. Wiem, co należy w mieście zrobić, wiem jak należy je rozwinąć, wiem, że trzeba pozyskiwać zewnętrzne środki, bo tutaj mamy bardzo słabe wyniki. Na przykład jako Wrocław, na mieszkańca pozyskaliśmy w zeszłym roku tylko 220 złotych. Proszę to sobie wyobrazić, bo taka Łódź pozyskała pięć razy więcej, Katowice dwa razy więcej. Są ogromne obszary z potencjałem, którego Wrocław nie wykorzystuje, właśnie dlatego, że skupia się na budowaniu politycznych układów, zamiast zacząć miasto skutecznie i efektywnie prowadzić. Zarządzać nim, poprawiać i dynamizować jego rozwój, gospodarczy, sprowadzać do Wrocławia inwestycje, które bardzo przycichły. Oddać wiele obszarów fachowcom, ekspertom, którzy zostali poodsuwani. Miałam na przykład dwa dni temu spotkanie z artystami. Załamani, zrozpaczeni. Mówią, że miasto nie słucha w ogóle głosu artystów, w kontekście budowania rozwoju kultury wrocławskiej. Tym zajmują się politycy i urzędnicy.
To uprzedziła Pani moje pytanie - jaki ma Pani pomysł na artystów? Bogdan Zdrojewski był wczoraj naszym gościem w Rozmowie Dnia i mówił, że trzeba szczególną uwagę zwrócić na kulturę. Bo Pani ma podejście managerskie i tak się zastanawiam, czy ono jest dobre w odniesieniu do takich bytów jak na przykład miasto. Bo jeśli ktoś jest managerem, to chodzi mu pewnie o to, żeby wszystko samo na siebie zarobiło. W przypadku kultury, to może być to niebezpieczne.
Dobry manager dysponuje budżetem i potrafi ten budżet odpowiednio rozdysponować na przeróżne cele. Dobry manager potrafi pogodzić wiele różnych grup interesów tak, aby osiągać pewnego rodzaju kompromisy. Żeby te pieniądze, których wiadomo, zawsze mamy mniejsze zasoby niż potrzeby, aby one były w sposób jak najbardziej racjonalny wydawane. O grupach interesów mówimy w cudzysłowie, ale na kulturę, na urbanistykę, na architekturę, na potrzeby społeczne, na bezpieczeństwo, które musimy w końcu odbudować i wzmocnić obronę cywilną, czy też na edukację.
Ale wróćmy do artystów i kultury. Jakie kroki mogłyby być podjęte, żeby ona została wzmocniona we Wrocławiu?
Kulturę, moim zdaniem, trzeba oddać artystom. Trzeba wzmocnić ten głos ludzi, którzy ten obszar tej kultury kształtują. Była co prawda stworzona rada ds. kultury, ale była to atrapa, nikt tych artystów nie słuchał. Teraz zresztą skończyła się jej kadencja, już jej nie ma, ale to nic nie zmienia. Artyści są bardzo we Wrocławiu sfrustrowani. Są pomijani w dyskusji na temat rozwoju kultury, sami próbują tworzyć jakieś podziemne spektakle, teatry, w ogóle nie ma współpracy z miastem. Ja widzę to inaczej. Chciałabym oddać inicjatywę artystom, których mamy we Wrocławiu w wielu obszarach kultury bardzo dużo, to są wspaniałe osobowości.
Ale to tworzenie jakichś nowych bytów urzędowych?
Nie, oni powinni przygotować strategię, ta strategia powinna być przez miasto wysłuchana. Powinna być w porozumieniu z artystami przygotowana. I powinno się oddać częściowo wdrażanie tej strategii i wdrażanie tych inicjatyw, rozwój tych poszczególnych obszarów czy to muzyki, teatru czy sztuki wizualnej, właśnie tym ludziom. Oni są w tej chwili pochowani, oni są w tej chwili ogromnie sfrustrowani. Miałam potem też rozmowę z restauratorami. Mówili, że z braku kultury, która we Wrocławiu bardzo przycichła, przestali przyjeżdżać do Wrocławia turyści, którzy przyjeżdżali regularnie. Restauratorzy, hotelarze skarżą się, że mają tych klientów dużo dużo mniej obecnie. Mówią, że ci klienci, którzy przyjeżdżali regularnie przestali przyjeżdżać. I na pytanie „dlaczego przestaliście przyjeżdżać?" odpowiadają, że wolą pojechać do Berlina, do Warszawy, bo tam się coś dzieje. „A u Was we Wrocławiu się nic nie dzieje".
Czyli wzmocnienie wrocławskiego prądu kulturowego to jedno, a co z komunikacją? Wrocławianie pytani o problemy miasta, zawsze stwierdzają, że kwestie komunikacyjne są dużą bolączką. Ma Pani jakieś konkretne propozycje?
Tak, komunikacja jest jedną z największych naszych bolączek, oprócz smogu. O to będą absolutne moje priorytety. Zanim stworzymy równolegle docelową strategię rozwoju komunikacji nowoczesnej i zintegrowanej, spójnej, to musimy uruchomić całą infrastrukturę, którą mamy. Chodzi o infrastrukturę kolejową. Musimy skutecznie wtłoczyć ją w nasz system komunikacji, w oparciu o jeden bilet aglomeracyjny. Musimy wykorzystać wszystkie nasze torowiska, także tory do przejazdów kolejowych towarowych, doposażyć je w przystanki. Stworzyć spójny, przemyślany system. Zmapować to dobrą informacją, tak żeby wykorzystać tę infrastrukturę, którą mamy. Oprócz tego, sięgnąć w końcu po przeogromne środki, jakie mamy do pozyskania na transport nisko emisyjny z KPO, które właśnie teraz wpływa do Polski. Wczoraj był u mnie wiceminister ds. funduszy europejskich i mówią, że te pieniądze czekają, leżą i tak naprawdę tylko od dobrego managera, sprawnego i skutecznego włodarza miasta, będzie zależało to, które projekty jak będą definiowane, jak będą przedkładane. I te najlepsze projekty będą miały szansę, te środki w dużej mierze pozyskać. Jak widzimy, nasz Wrocław, niestety w kwestii pozyskiwania środków zewnętrznych, mocno kuleje. Kończąc, możemy zakupić nisko emisyjny transport, typu tramwaje, autobusy elektryczne, autobusy wodorowe, o których w ogóle nie myślimy, a już wiele miast w Polsce te autobusy ma.
Problem akurat jest z paliwem, jeśli chodzi o te wodorowe autobusy. Jeszcze jeden obszar chciałbym poruszyć, w Pani przypadku dość istotny.
Jeśli jeszcze mogłabym tylko dokończyć. Musimy też jak najszybciej udrożnić te osiedla, które zostały zabudowane bez takiej myśli wyprzedzającej sytuację. Chodzi o Jagodno i Ołtaszyn. Jak najszybciej zbudować tam tramwaje. Na budowę tych tramwajów i torowisk mamy środki do pozyskania, tym razem z funduszu spójności.
To jeszcze jeden obszar. Wrocław ma problem śmieciowy, od lat mówi się o spalarni, o tym, że tzeba to wszystko usprawnić. W Pani przypadku, ja oczywiście nawiązuję do tego, co pojawiało się jako zarzut do Pani kandydatury, czyli krótko mówiąc działalność firmy Pani męża. Tego Pani nie uniknie, zawsze w przypadku tego obszaru, będą się pojawiały jakieś sugestie. Jak Pani chciałaby tego uniknąć, w przypadku organizacji całego tego śmieciowego obszaru?
Podłoże tych insynuacji, że mój mąż ma firmę odpadową, jest czysto natury politycznej. Mój mąż nigdy nie miał działalności we Wrocławiu, ma dwa zakłady, które są 100 i 300 kilometrów poza Wrocławiem. Insynuacje, że ja albo mój mąż mamy tu jakikolwiek konflikt interesów, w przypadku mojego objęcia fotela, są zupełnie chybione. Jeśli chodzi o zarządzanie odpadami we Wrocławiu, to wiem, że musimy się bardzo mocno zreorganizować w zarządzaniu odpadami we Wrocławiu. Po pierwsze, jesteśmy jedynym miastem metropolitalnym w Polsce, które nie posiada żadnej swojej, miejskiej infrastruktury, dotyczącej odpadów. Jesteśmy skazani tylko na oferty komercyjne, w efekcie tego mamy najdroższe śmieci, najdroższy wywóz odpadów w Polsce, ponad 42 złote.
Czyli powrotna komunalizacja tego interesu?
Musimy zacząć się uniezależniać od zewnętrznych dostawców i zacząć budować własną infrastrukturę. Na to w styczniu i w lutym NFOŚiGW położył na stole 300 milionów złotych, ogromne środki. Wiele miast te środki pozyskało, żeby zbudować swoje sortownie, stacje przeładunkowe, kompostownie. Mamy kompostownię w Janówku, jeszcze przez pana Rafała Dutkiewicza zbudowaną, która dostała decyzję środowiskową, żeby ją rozbudować. Żebyśmy spełniali recyklingowe poziomy, które narzuca nam Unia i nie płacili ogromnych kar. Nie wiadomo dlaczego, miasto w ogóle nie złożyło żadnego wniosku o przyznanie kilkudziesięciu milionów, na przykład właśnie na tę kompostownię. Musimy ten rynek rozdrobnić, on jest zabetonowany przez dwóch dużych dostawców, którzy nam tak naprawdę te ceny dyktują i miasto w związku z tym, że nie ma żadnej infrastruktury własnej, jest bezsilne.
Nie ma Pani pewnych obaw związanych z brakiem radnych Trzeciej Drogi w radzie miejskiej Wrocławia? Trudno jest bez własnego zaplecza rządzić.
Wielokrotnie już powtarzałam, że tego się w ogóle nie obawiam. Po pierwsze dlatego, że bardzo cieszę się, że mój koalicjant Koalicja Obywatelska wprowadziła tam 21 osób. Większość z tych osób znam, z niektórymi się przyjaźnię, z niektórymi współpracowałam przy różnych projektach, z niektórymi widuję się i współpracuję w Sejmie. Wiem, że mamy te same cele dla Wrocławia, chcemy ten Wrocław bardzo mocno rozwinąć i te cele nam się pokrywają. Jestem przekonana, że jako dobry manager stworzę drużynę, zaproszę ich do tej współpracy, nie tylko na etapie głosowania, ale na etapie tworzenia tych projektów. Zatem jeżeli będziemy wszyscy razem współtwórcami tych projektów, nie tylko koalicja, ale i pozostali członkowie rady miejskiej z Lewicy i pozostałych frakcji, to jestem przekonana, że w imię dobrych, ambitnych i potrzebnych projektów i celów będzie się dało porozumieć ponad podziałami.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.