Kierowcy przeklinają, a drogowcy łatają. W tym roku już za 5 mln złotych
Chwilowe łatanie ubytków ma poprawić komfort jazdy, lecz mieszkańcy zauważają, że momentami naprawiane są te same drogi, jak ul. Tarnogajska, al. Hallera, czy Legnicka. -To ja na świeżo powiem, że wczoraj jedna znajoma opowiadała, że jechała Legnicką i mówi, że Legnicka jest rozkopana na jakimś odcinku, na którym była rozkopana rok temu. No mocno mnie to zdziwiło.
Tomasz Jankowski ze ZDiUM-u wyjaśnia Radiu Wrocław, że zimą drogi są naprawiane w innej technologii, stąd kierowcy mogą odnosić wrażenie, że drogowcy pojawiają się w tych samych miejscach.
-Jeżeli ubytek jest dosyć rozległy, a nie chcemy wygradzać tego miejsca, stosujemy tzw. naprawę na zimno, czyli doraźne zabezpieczenie takiego ubytku. Tak, aby w sezonie wiosennym, kiedy pracują otaczanie i produkują gorącą masę bitumiczną, wrócić w to samo miejsce i już docelowo naprawić punktowo w tym miejscu ulicę.
Do kwietnia Ratusz na cząstkowe naprawianie ubytków wydał ponad 5 mln złotych. Za te kwotę naprawiono niemal 400 wrocławskich ulic. -Ubytki, które być może zimą były zabezpieczone masą +na zimno+, a teraz zostały zrobione już docelowo, tak aby przez najbliższych kilka lat te dziury nie straszyły kierowców - takich ulic było ponad 400 już w tym roku.
Z takiego rozwiązania kierowcy jednak nie są zadowoleni. -Dziur przybywa w bardzo szybkim tempie, tych łat przybywa też w bardzo szybkim tempie, ale chyba nie dążymy do tego, żeby Wrocław był jedną wielką łatą.
Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta jednak uspokaja - takie rozwiązania są doraźne. Te docelowe zastosowano ostatnio np. na ul. Ślężnej czy Kamiennej, gdzie całkowicie wymieniono nawierzchnię. Taki los czeka też 13 innych wrocławskich ulic.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.