W sądzie nie wyjaśnimy śmierci córki - mówią rodzice Pauliny Antczak
Sprawa w sądzie toczy się tylko dzięki rodzicom dziewczyny, którzy wyprowadzili do sądu prywatny akt oskarżania. Mimo to sąd oddalał wnioski, o które się zwracali. Dopiero po kolejnych kilku latach, na koszt rodziców przeprowadzono ekshumację i przy ponownej sekcji biegli wykryli w ciele stężenie leku amiodaron, kilkakrotnie przekracza śmiertelną dawkę. - Dzisiaj na kolejnej rozprawie nie zbliżamy się do rozwiązania tej sprawy. Sąd oddalił kolejne ważne wnioski, tym razem o uzupełnienie dokumentacji z sekcji zwłok córki – mówi Iwona Antczak, mama Pauliny:
W piątek, we wrocławskim sądzie przesłuchano między lekarza i ratownika medycznego z pogotowia, którzy zostali wezwani na miejsce i stwierdzili zgon. Jako powód śmierci podano: nagłe zatrzymanie akcji serca. Nie wpisano jednak, że śmierć ma charakter podejrzany. Mimo, że dziewczyna nie cierpiała na żadną chorobę, a na jej ciele były widoczne siniaki. Prokurator, który przyjechał na miejsce , stwierdził, że dziewczyna zmarła z zatrucia alkoholem. Sekcja jednak nie wykazała alkoholu w organizmie, a śledczy nie zlecili badań toksykologicznych. Zdaniem Justyny Flankowskiej, pełnomocnika rodziców, sąd nie ma dobrej woli w wyjaśnieniu tej sprawy:
Nadal na rozstrzygnięcie czekają kolejne wnioski sądowe rodziców, między innymi o przesłuchanie oskarżonego o pozbawienie życia kobiety, jej byłego partnera.
Posłuchaj reportażu o tej sprawie TUTAJ
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.