Grzechnik o buspasie na Grabiszyńskiej: Gdyby głupota generowała światło, to mielibyśmy tam łunę większą niż w Siechnicach
Gościem Dariusza Wieczorkowskiego w "Rozmowie Dnia" był kandydat Konfederacji na prezydenta Wrocławia - Robert Grzechnik.
POSŁUCHAJ ROZMOWY:
Robert Grzechnik: Dzień dobry Państwu. Przepraszam za spóźnienie, to było niezależne ode mnie. Miałem czas dojazdu 45 minut, zrobiło się z tego 90. To jest po prostu dramat, co się dzieje na naszych ulicach. To jest zbrodnia przeciwko wrocławianom. Jak jadę przez miasto o tej porze czy o innej, naprawdę trzeba to skończyć. Za 5 lat w takim tempie to w ogóle nie będziemy mogli korzystać z samochodów i zostanie nam tylko rower i hulajnoga.
Dariusz Wieczorkowski: Nie zdążyłem jeszcze zadać pytania, a Pan już miał odpowiedź. Rozumiem oczywiście Pana emocje i rozumiem emocje tych, którzy w tej chwili nas słuchają w samochodzie i stoją w korku. Takich ludzie jest sporo. To skąd Pan do nas jechał?
Jechałem z Jerzmanowa, więc jest to drugi koniec miasta. W teorii jechałem przez przedmieścia, nie centrum. Tak mnie prowadził GPS. Najpierw Oporów. Tam stanąłem na chyba 20 minut. Od tego ronda, którego nie ma, a powinno być - turbinowego - wnioskowałem o to w poprawkach do budżetu kilkukrotnie. Niedawno słyszałem od prezydenta Wrocławia na antenie Radia Wrocław, że rondo turbinowe, co to jest? Przecież przez to się przejeżdża szybko, to jest niedopuszczalne. Tak to niestety wygląda.
Czyli minął Pan Oporów.
Później Racławicka, to był kolejny zator, jeden, wielki. Nie wiem, jaki był sens budowy tej drogi, patrząc na to, że szybciej przejechałbym, gdybym pojechał przez Grabiszyńską. To, co się tam zdarzyło, to jestem w ciężkim szoku. A jeszcze wcześniej, jak wyjechałem z domu to przy Factory, tam są światła, tam jest korek generowany z premedytacją na tych światłach przy wjeździe do Wrocławia. To był pierwszy zator, który mnie spotkał.
A gdyby chciał Pan do nas przyjechać komunikacją miejską?
To pewnie zrobilibyśmy tę audycję około 10:00.
Z ilu środków musiałby Pan skorzystać?
Nie sprawdzałem tego, ale myślę, że z dwóch albo trzech. Te autobusy też stoją w korkach, żeby była jasność. Przecież nie ma tak, że one jeżdżą wszędzie buspasem. Tak samo pakują się w korki. Ja widziałem kilkakrotnie, jak autobusy stały, jadąc razem ze mną w korku. To niewiele zmienia. Byłoby pewnie dwa razy dłużej. Nie wiem, czy do południa zdążylibyśmy z tą audycją.
Wie Pan co, bo jest coś, co mnie w sumie naprawdę ostatnio zaintrygowało. Zarówno Pan, jak i Pan prezydent Zdrojewski, ogłosiliście w studiu Radia Wrocław - choć nie wspólnie, ale minęło kilka dni między jedną a drugą wypowiedzią - że Wrocław zasadniczo dałoby się odkorkować w kilka tygodni. Dziś te Pana słowa i słowa Pana prezydenta brzmią dość osobliwie. Mając na uwadze, chociażby to z czym zmierzył się Pan o poranku. Jak to zrobić?
Ja o tym mówię od lat, że te korki są sztucznie generowane. Bardzo się cieszę, że Pan Zdrojewski popiera mój program.
Nie wiem, czy popiera, ale mówi to samo.
Jeżeli mówi to samo, to znaczy, że popiera. Naśladownictwo największą formą uznania.
Sprytnie, no dobrze, ale mówiąc poważnie, jak w kilka tygodni odkorkować miasto?
Pierwsza rzecz, pierwszy dzień prezydentury - buspasy. Rezygnacja z buspasów. Trzeba skończyć po prostu, bo to jest dramat. Buspas na Grabiszyńskiej, to pierwszy buspas, który powoduje ogromne korki. Zupełnie niepotrzebnie. Problem jest nawet, żeby przejechać przez Hallera.
Ale Grabiszyńska - przepraszam, że wejdę w słowo - korkowała się jeszcze przed buspasami.
Nie, to nieprawda. Korkowała się tylko w jedną stronę w godzinach szczytu od Bzowej do FATu. Tak była przejezdna przez cały dzień. Ja nie jestem stamtąd, ale doskonale to pamiętam i można było przejechać. To jest najgłupsza inwestycja we Wrocławiu w ostatnich 10, a może nawet 100 latach. Gdyby głupota generowała światło, to tam szanowni Państwo mielibyśmy łunę większą niż w Siechnicach. To zupełnie niepotrzebna rzecz, tylko po to, żeby dopiec kierowcom.
Ok, czyli buspasy do usunięcia?
Tak. Traugutta, Krakowska, to jest kolejny buspas. Buspas na Buforowej. Tam na Jagodnie przecież też jest dramat z przejazdem i jeszcze ten buspas. Buspas od Podwala do pl. Jana Pawła II też jest zupełnie niepotrzebny. Tam też mam historię taką życiową.
Bardzo proszę.
Pięć lat temu miałem sytuację taką, że dziecko mi się rodziło, żona zadzwoniła. Pędzę na Grabiszyńską, bo tam mieszkaliśmy. Już akurat teściowa wzięła do samochodu. My jedziemy Grabiszyńską. Na skrzyżowaniu z pl. Legionów, patrzę, że straż miejska stoi, no i teściowa krzyczy do nich, żeby przejechali przed nimi. Puścili tę straż, myślę sobie "O to jakiś znak od Boga", ja z tą strażą miałem na pieńku, bo chciałem, żeby ją zlikwidować. Ale tutaj nam pomogą. Jadą, wjeżdżają pod ten buspas na Podwalu, ja patrzę, co ci strażnicy robią, a oni w korek się wpakowali, a po lewej wolne. Teściowa na szczęście pojechała tym buspasem, bo jak widać, miała dość oleju w głowie. Pomyślałem "dobra, to jednak nie był znak". Niestety tak to u nas wygląda, że buspasy utrudniają nam życie i często są nawet niebezpieczne.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.