Polskie florecistki i floreciści pojadą na Igrzyska
Polskie florecistki zajęły siódme miejsce, a ich koledzy ósme w turniejach drużynowych Pucharu Świata w Kairze, kończących kwalifikacje olimpijskie. Oba zespoły biało-czerwonych wystąpią w Paryżu.
Kobieca drużyna, w składzie: Julia Walczyk-Klimaszyk, Hanna Łyczbińska (obie KU AZS UAM Poznań), Martyna Synoradzka i Martyna Jelińska (obie AZS AWF Poznań), w 1/8 finału pokonała Węgierki 45:32, a w ćwierćfinale - będąc już pewnym olimpijskiej kwalifikacji - przegrała z drugimi w światowym rankingu Amerykankami 17:45.
W spotkaniach o miejsca 5-8 podopieczne trenera Tomasza Ciepłego najpierw uległy Ukrainkom 38:45, a następnie pokonały Koreanki 44:35.
Trener kadry Tomasz Ciepły nie ukrywał, że kluczowy w kontekście kwalifikacji olimpijskiej był pierwszy mecz z Węgierkami. Zwycięstwo dawało przepustkę do czołowej ósemki turnieju.
- Awansując do ćwierćfinału, wiedzieliśmy, że jesteśmy już praktycznie w Paryżu. Nasze główne i jedyne konkurentki Niemki swój mecz z Koreą zaczęły równocześnie z nami. Ja byłem zupełnie skoncentrowany tylko na naszych walkach, a pojedynek ułożył się po naszej myśli, prowadziliśmy od samego początku i wygraliśmy gładko. Wówczas wstałem i spojrzałem na planszę, gdzie walczyły Niemki, które przegrywały różnicą 12 trafień. Nie były już w stanie tego odrobić - powiedział PAP szkoleniowiec.
Krótko po porażce Niemek (39:44) w polskim obozie zapanowała ogromna radość. Ciepły nie ukrywał, że po tej euforii trudno było utrzymać koncentrację w kolejnych pojedynkach.
- Przegraliśmy wysoko z Amerykankami, które w Kairze były znakomicie dysponowane. Potem o wejście do „szóstki" ulegliśmy Ukrainkom, gdzie w innej sytuacji taka porażka pewnie by nam się nie przytrafiła. Dużo było tego szczęścia na twarzach, a przy okazji rozprężenia i może rozkojarzenia. Te wyniki nie miały już dla nas znaczenia - dodał Ciepły.
W turnieju triumfowały Amerykanki, które w finale zwyciężyły Włoszki 45:33.
Polscy floreciści byli wyłącznie uzależnieni od innych wyników, które ułożyły się po ich myśli. Sami w 1/8 finału pokonali wyżej notowanych Koreańczyków 43:42, ale w ćwierćfinale przegrali z drugimi w rankingu światowym Włochami 31:45.
W pojedynkach o pozycje 5-8 Michał Siess (AZS AWFiS Gdańsk), Andrzej Rządkowski (Wrocławianie), Adrian Wojtkowiak (AZS AWF Poznań) i Jan Jurkiewicz (Toruńska Akademia Floretu) doznali dwóch kolejnych porażek - z Chińczykami 35:45 oraz Egipcjanami 44:45.
Zwyciężyli Włosi po wygranej w decydującym meczu z Japończykami 45:30.
Polskie florecistki po raz ostatni w turnieju drużynowym igrzysk wystąpiły 12 lat temu w Londynie, zajmując piąte miejsce. Floreciści czekają na szansę od 2000 roku, kiedy w Sydney znaleźli się tuż za podium.
Niemal pewny udział w tegorocznych igrzyskach ma też drużyna szpadzistek. Ubiegłoroczne mistrzynie globu zajmują czwartą lokatę na świecie, a przed nimi jeszcze tylko jeden turniej - w marcu w Chinach.
Gdyby trzy polskie zespoły wystąpiły w Paryżu, oznaczałoby to prawdopodobnie najliczniejszą reprezentację szermierczą od igrzysk w Pekinie, gdzie startowało 14 osób, a zespół szpadzistów zajmując drugie miejsce wywalczył ostatni medal w tej dyscyplinie.
W konkurencjach, w których drużyny nie awansują, pojedynczy zawodnicy będą mogli wywalczyć olimpijskie paszporty w europejskich turniejach kwalifikacyjnych. W dniach 26-28 kwietnia zostaną one przeprowadzone w luksemburskim Dudelange.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.