Maciej Awiżeń: Rolnicy uważają, że Zielony Ład jest dla nich krzywdzący. Nasz rząd też tak uważa
Z wojewodą Maciejem Awiżeniem rozmawialiśmy m.in. o proteście rolników, sytuacji w KGHM, ewentualnym zagrożeniu kolejną katastrofą ekologiczną na Odrze, podwyżkach w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim, a także walką z nielegalnymi wysypiskami w regionie.
Posłuchaj całej rozmowy:
Czy potrafiłby Pan wytłumaczyć naszym słuchaczom, Dolnoślązakom, dlaczego właściwie rolnicy protestują? Dlaczego są tak niezadowoleni i dlaczego trwa to już któryś dzień?
Dobrze by było zapytać rolników. Oni oczywiście też dosyć głośno wyrażają swoje postulaty. Rozmawiamy z nimi już od dłuższego czasu, czyli mniej więcej od tygodnia. Ostatnie 2 dni to spotkanie z różnymi grupami rolników. Tym niemniej pojawiają się pewne postulaty wspólne dla wszystkich, czyli rolnicy uważają, że Zielony Ład, czyli postanowienia Unii Europejskiej, są dla nich krzywdzące. Mało tego, nasz rząd też uważa, że tak jest. Więc jesteśmy po jednej stronie. Druga sprawa, jest kwestia ukraińskiego zboża czy wielu produktów, które z nazwy jest ukraińskie, a tak naprawdę pochodzi z wielkich latyfundiów należących do właścicieli z innych krajów. O ile pomoc dla walczącej Ukrainy jest logiczna i rozsądna, o tyle, niestety, jest to nad wykorzystywane przez prywatne podmioty z innych krajów i tutaj akurat się nie zgadzają z tym.
Jak wyjść z tego impasu? Jakie widoki pan przed sobą wizualizuje, kreuje, żeby jak najszybciej rozwiązać to zagadnienie? Ile jeszcze ci protestujący mogą krążyć po kraju i wyrażać swoje niezadowolenie?
Chciałbym, żeby te rozmowy w ministerstwie, bo to tak naprawdę oczywiście nie wojewoda jest tutaj stroną, tylko ministerstwo.
Akurat dzisiaj pan reprezentuje rząd. Stąd to pytanie.
Jak najbardziej. Wczoraj był pan wiceminister Krajewski i też rozmawiał bezpośrednio z rolnikami. Jest oczywiście wiele różnych, szczegółowych problemów, które da się rozwiązać na poziomie naszym, typu przeliczenie hektara czy sprawdzenie, w jaki sposób sprawdzać, czy ktoś obsiał, czy nie obsiał, czy to z samolotu, czy na przykład kwestia suszy, czy powinny być osoby, które przychodzą na miejsce, czy też powinno to być satelitarnymi zdjęciami robione i tak dalej, i tak dalej. Pewne rzeczy da się załatwić i o nich rozmawiamy na bieżąco. Myślę, że tutaj dojdziemy do porozumienia. Gorzej z sytuacją, która jest związana międzynarodowo. Wydaję mi się, że jeżeli zostały przedstawione te postulaty i rząd się co do nich zgadza, no to ja bym, doradzając rolnikom, powiedział, żeby jednak zmniejszyli te protesty albo poczekali na efekt rozmów. Decyzje w Unii Europejskiej nie zapadają z dnia na dzień, jak się nam wydaje. Tutaj naprawdę będą potrzebne duże zabiegi dyplomatyczne i to będzie trwało.
No ale rolnik powie, że on musi płacić, musi opłacać faktury, ma problemy z pieniędzmi, z płynnością finansową. Jego to nie interesuje.
No właśnie, dlatego rozumiem taką determinację. Pytanie, na ile kolejne kroki czy kolejne blokowania przyspieszą rozmowy w Brukseli? Moim zdaniem niespecjalnie. Natomiast udowodnienie, że rolnicy są zdeterminowani, to już to udowodnili, w moim przekonaniu.
Swoją drogą, gdyby pan był rolnikiem, to by pan dzisiaj dołączył do tego protestu?
Zapewne tak.
Dobrze, no to w takim razie zmieniamy temat. Pamiętam naszą rozmowę z grudnia ubiegłego roku. Zapowiadał pan porządki w urzędzie. Jak idzie, no i najważniejsze pytanie, czy już jest po tym audycie, który pan zapowiedział?
Jesteśmy cały czas w trakcie audytu. Wstępne wnioski już zostały przesłane między innymi do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, aby pokazać, bo tego od nas minister oczekiwały, na jakim etapie jesteśmy, jakie tematy są zapalne, jakie tematy są najważniejsze i co robimy już.
Jakie są zapalne?
To są tematy, które rzeczywiście też w mediach się pojawiają, czyli mamy na przykład rozliczenie szpitala covidowego, który jest rozliczany nie tylko przez nas, ale także przez prokuraturę i Najwyższą Izbę Kontroli. Tam się rzeczywiście rzeczy dzieją cały czas, więc nie mogliśmy zrobić podsumowania, bo to cały czas jest sprawdzane. Jest kwestia bezpieczeństwa ekologicznego. Mówimy o Odrze, o sytuacji, jaka się wtedy zdarzyła, z czego wynika. Częściowo już mamy pewne wnioski, bo to nie chodzi tylko o to, żeby sprawdzić, co się działo, ale wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość, w jaki sposób reagować, w jaki sposób działać. I tutaj niestety udawanie, że problemu nie ma, nie działa. Trzeba informować ludzi i trzeba być transparentnym w każdej tej dziedzinie. Tu mamy też kwestie związane z nielegalnymi wysypiskami. Mam informację, że jest kolejne wysypisko znalezione przez WIOŚ.
Będą podwyżki w urzędzie?
Będą podwyżki 20-procentowe, jak obiecał rząd. Jest przyjęty budżet i tu rzeczywiście także administracja rządowa, która bardzo źle płaci, będzie trochę płaciła lepiej i mamy nadzieję, że będziemy mogli uzupełnić etaty, które nas są potrzebne.
No to na pewno teraz urzędnicy dali głośniej. Kiedy te pieniądze na kontach urzędnicy zobaczą?
Nie jestem w stanie jeszcze powiedzieć, natomiast z tego, co mi wiadomo, będzie wyrównanie od stycznia.
To teraz Odra i szeroko pojęte bezpieczeństwo. Jak pan zareagował na doniesienia Radia Wrocław o tym, że KGHM może mieć duży problem z zagospodarowaniem słonej wody, która wypływa w i z kopalni Polkowice-Sieroszowice?
Na całe szczęście zajęliśmy się, mówię my, bo to oczywiście nie tylko ja, jako wojewoda, ale całe służby, zajęliśmy się sytuacją Odry i także KGHM-u. Tutaj mówimy o Żelaznym Moście. To jest zbiornik, do którego wydalane, że tak powiem, wody poflotacyjne, zanieczyszczone, a przed wszystkim bardzo słone. My obserwujemy ten temat cały czas, więc spotkanie zarządzania kryzysowego ze służbami, z samorządowcami, ale przede wszystkim z KGHM-em, już zaplanowane było wcześniej i na szczęście już się odbyło. Dodatkowe informacje medialne wskazują, że dobrze, że się tym zajęliśmy wcześniej. Z naszego, czy z punktu widzenia wojewody, najważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa ludzi i bezpieczeństwa także ekologicznego.
To tu się zatrzymajmy. Jak pan patrzy w przyszłość, za dłuższą chwilę zrobi się cieplej, wiosna, lato, czy czeka nas powrót złotej algi?
Tego nie wiem. Wolałbym, żeby nie, ale za mało jeszcze się zdarzyło, żeby powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni. Chodzi tutaj nie tylko o dopływ wody zasolonej od nas, czy z KGHM-u, ale także poniżej i powyżej. Mamy tutaj pozwolenia wodnoprawne, które pozwalają na zrzuty dużej ilości soli.
Do pewnego poziomu Odry oczywiście.
No więc właśnie. Tu jest problem taki klimatyczny, gdzie my w tej chwili mamy sytuację bardzo wysokich poziomów wód, wręcz przekroczenia stanów alarmowych, dzisiaj to jest 7 stanów alarmowych przekroczonych.
Dzisiaj przez Głogów ma przejść fala.
Tak. Rzeczywiście ten poziom wody jest bardzo wysoki, stąd zrzuty słonej wody niespecjalnie przeszkadzają, nie ma tutaj większego problemu. Ale co się będzie działo na wiosnę, co się będzie działo w lecie, gdzie wiemy, że ten klimat nam się bardzo zmienia i mogą być bardzo niskie stany wód.
Obaj wiemy doskonale, jak to wyglądało w ubiegłych latach, jaki poziom osiągała Odra. Mówiąc delikatnie, nie za wysoki, w związku z tym łatwo sobie wyobrazić, pewnie wykreować tę rzeczywistość, taki wariant zły. Co będzie, jeśli powtórzy się chociażby historia sprzed roku czy dwóch lat? Jaki jest stan gry na dziś? Jakie działania pan może realnie podjąć, czy w ogóle urzędnicy, żeby zapobiec katastrofie? Już nawet nie mówię o złotej aldze, ale też o tej wodzie w KGHM-ie?
W tej chwili, jeżeli mamy sytuację kryzysową, no to w pierwszej kolejności ratujemy ludzi. Jeżeli jest Żelazny Most i KGHM potwierdza, że nie ma sprawy, nic się nie dzieje, są zabezpieczenia, fajnie, mogę w to ufać. Ale też trzeba pamiętać, że mamy na przykład wojnę za granicami naszymi i nie tylko z powodów naturalnych mogą się różne rzeczy stać. Więc musimy się przygotować na każdą sytuację. Przede wszystkim sytuację zagrożenia dla ludzi. Tutaj oczywiście podstawowa sprawa to ewakuacja. To jest jedyna rzecz, którą natychmiast trzeba będzie w takiej sytuacji zrobić.
Ja chciałbym też nie straszyć, żebyśmy uspokoili Dolnoślązaków. Na ile w ogóle pan ocenia ryzyko w takiej skali szkolnej, od 1 do 6, w najbliższych miesiącach?
Uważam, że ryzyko jest niewielkie. Naprawdę na tę jedynkę. Zawsze będzie pytanie, czy jesteśmy przygotowani, co nie zwalnia służb do przygotowania się na dziesiątkę. Więc my się przygotowujemy na najgorsze wyzwania. To są zarówno samorządowcy, bo to dotyczyłoby zalania terenu trzech powiatów, gdyby coś takiego zdarzyło się, że rzeczywiście jest jakiś problem z Żelaznym Mostem. Więc zanalizujemy, z powrotem sprawdzamy te nasze plany ewakuacji.
Zalanie trzech powiatów, gdyby coś poszło nie tak?
Nie całych powiatów oczywiście, bo to są poszczególne miejscowości, ale w trzech powiatach, więc to jest naprawdę potężne jezioro, tak można było jej nazwać, które mogłoby być poważnym problemem dla zdrowia i życia ludzkiego. Więc to w pierwszej kolejności my robimy, czyli przygotowujemy siły i środki zarówno samorządów, tak jak i służb. Także przygotowujemy się do, gdyby coś takiego się działo, ścieżki uruchamiania pomocy wojskowej, więc to jest ta pierwsza rzecz, którą musimy się zająć. Kolejna sprawa, to jest kwestia ekologicznego zagrożenia i tutaj wolałbym, żeby już były gotowe systemy odsalania, czy w KGHM-ie, czy w innych kopalniach, bo to nie zapominajmy, że tych kopalń jest dużo.
A są?
Są, ale bardzo, bardzo niewystarczające. Jest możliwość, rozmawialiśmy na temat budowy warzelni, czyli odsalania. Ale z tego, co KGHM przekazał, no to jest kwestia 4-5 lat. Gdyby się 4-5 lat temu tym zajęli, pewnie teraz mielibyśmy o wiele mniejszy problem i zrzucanie wody niezasolonej i nie byłoby żadnym kłopotem.
Susza nie odpuszcza już od wielu lat na Dolnym Śląsku. No są takie miejsca, gdzie jest w ogóle problem z bieżącą wodą. Czy to też jest jedno z zadań, które postawił pan przed sobą, żeby je rozwiązać?
To jest też bezpieczeństwo ludzi. Wiem, że niektórzy temu zaprzeczają, ale klimat naprawdę się zmienił i naprawdę jest poważny kłopot, gdzie w grudniu do tej pory nie było zagrożeń powodziowych, teraz mamy, a znowu w lecie mamy już prawie pewność, że w wielu miejscowościach będzie brakowało wody, w studniach, w ujęciach, więc to jest poważny kłopot. Trzeba z jednej strony oczywiście na bieżąco reagować, czyli w jaki sposób będzie dostarczana woda. Ze służbami o tym będziemy musieli rozmawiać. Ale też trzeba myśleć długoterminowo, na co nam zwracają uwagę najmłodsi, nastolatkowie, że musimy ratować klimat.
Retencja?
Tak. Ja jestem zwolennikiem małej retencji, czyli w lasach. Tutaj z Lasami też się zgadzamy, że przecież zbiorniki przeciwpowodziowe dla lasów, małe zbiorniki są potrzebne, a one jednocześnie podwyższają poziom wód gruntowych. Tak samo kwestie na przykład małych elektrowni wodnych. Z jednej strony to jest zielona energia, a z drugiej strony potrzebujemy tych wód.
No to na koniec jeszcze nielegalne składowiska. Czy w tym roku jakiekolwiek zniknie z mapy Dolnego Śląska? Coś może pan ogłosić premierowo?
Nie mogę ogłosić. Ogłaszam, że się zajmujemy tym rzeczywiście i wystąpiliśmy o pieniądze dodatkowe na dwóch najważniejszych, przede wszystkim Głogów, który jest największym zagrożeniem, w dodatku zagrożeniem przy Odrze. Tutaj kwestia około 45 milionów, jak w tej chwili szacujemy, to nie jest kwestia, z której moglibyśmy z własnych środków to zrobić. Jest wystąpienie do ministerstwa, do rządu o uruchomienie dodatkowych środków i mam nadzieję, że nam się to uda.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.