Nie przeżył rutynowego badania. 49-latek zmarł podczas rezonansu
POSŁUCHAJ CAŁEGO PROGRAMU:
Mężczyzna zgłosił się do prywatnej pracowni na diagnostykę jamy brzusznej, bo jak opowiada Radiu Wrocław żona zmarłego, od dłuższego czasu miał problemy gastryczne. Szedł na to badanie bez obaw, bo nikt nie spodziewał się, że może dojść do tragedii:
- Mąż wypełnił krótką ankietę przy okienku, natomiast pani z personelu poprosiła żeby przeszedł do pokoju, w którym miało odbyć się całe badanie. Mąż wszedł i zamknęły się drzwi. Po paru minutach zauważyłam, że zaczął się jakiś taki niepokój wśród personelu, były jakieś szepty. Po kolejnych kilku minutach doszła do mnie informacja, że pacjent stracił przytomność, że zasłabł. Popatrzyłam na obsługę, która była przy mężu, pani klepała go po plecach, próbowała go ocucić. W pewnym momencie zauważyłem że jakaś taka panika zapanowała, bezradność bym powiedziała tego personelu. Próbowały coś zrobić, szukać jakichś leków antywstrząsowych, jak wtedy zrozumiałam. Cały czas było mówione, że pacjent zasłabł. Pogotowie zostało wezwane, no nie szybciej, niż po 10 minutach. Na SOR-ze dostałam taką informację, że przyjdzie zaraz pani doktor. Gdy przyszła, powiedziała, że jest jej bardzo przykro, ale męża nie udało się uratować.
Prywatna pracownia, w której doszło do tragedii, odmówiła komentarza w tej sprawie. W odpowiedzi na nasze pytania przysłała jedynie krótkie oświadczenie:
„W świetle ostatnich okoliczności faktycznych i prawnych dotyczących formalnego ustalenia przyczyn tragedii, która dotknęła Pana (nazwisko do wiadomości redakcji) i jego rodzinę jesteśmy zmuszeni do odmowy komentarza w podawanej sprawie, wyrażając jednocześnie głębokie ubolewanie nad nieszczęściem jakie ich spotkało."
Do tego zdarzenia doszło w styczniu ubiegłego roku. Od tamtej pory sprawa jest badana przez prokuraturę, opowiada Radiu Wrocław adwokatka Ilona Kwiecień, reprezentująca poszkodowaną rodzinę:
- W tej sprawie prowadzone są właściwie trzy postępowania. Postępowanie karne, które zostało wszczęte po zawiadomieniu przez szpital o zgonie pacjenta. W postępowaniu karnym ze swojej strony zwracamy uwagę przede wszystkim na zaniechania wywiadu przy udzielaniu świadczenia medycznego ze strony personelu oraz na nieprawidłowości w toku akcji ratowniczej. Powołany został zespół medycyny sądowej z terminem na lipiec 2024. W przypadku przebiegu akcji ratunkowej mamy mnóstwo zastrzeżeń, co do tego jak długo to trwało, jak ogromny chaos panował w placówce. I to jest też element, który bardzo istotny będzie do wyjaśnienia w postępowaniu karnym, w ramach zeznań personelu medycznego, czy rzeczywiście potrafili oni przeprowadzić akcję ratunkową.
Żona zmarłego w rozmowie z Radiem Wrocław oczekuje dogłębnego wyjaśnienia tej sprawy, tak aby taka tragedia nie spotkała też innych pacjentów.
"Pojechałam ze zdrowym człowiekiem, to miało być rutynowe badanie i w ciągu jednej godziny zawaliło się całe nasze życie. Ja wiem, że mojemu mężowi nikt życia nie zwróci i stało się to co się stało, ale wiem, że to było ogromne zaniedbanie osób, które prowadziły i prowadzą tę przychodnię, jak i całego personelu, który w nieumiejętny sposób podszedł do mojego męża. Nie potrafił mu pomóc."
W sprawę zaangażował się też Rzecznik Praw Pacjenta, który w swojej opinii zwraca uwagę na liczne nieprawidłowości, do których mogło dojść podczas badania:
„1. Przed przystąpieniem do wykonania badania RM jamy brzusznej nie zebrano od pacjenta rzetelnego wywiadu w zakresie występowania u niego alergii i astmy oskrzelowej wymagających leczenia farmakologicznego. Pytanie mało by na celu ustalenie, czy pacjenta należy zakwalifikować do grupy o podwyższonym ryzyku reakcji niepożądanej i odpowiednio podjąć działanie redukujące ryzyko wystąpienia ostrej reakcji na gadolinowe środki kontrastowe. Pytanie jest zasadne przy rozważeniu alternatywnych badań, niewymagających podania środka kontrastowego;
2. Podmiot leczniczy nie przeprowadzał szkoleń w zakresie sposobu postępowania personelu medycznego na wypadek wystąpienia zdarzenia niepożądanego o podobnym charakterze;
3. Personel medyczny udzielił pacjentowi pierwszej pomocy, po wystąpieniu wstrząsu anafilaktycznego - podano adrenalinę domięśniowo, prowadzono resuscytację krążeniowo-oddechową. Zgodnie z opinią konsultanta medycznego, powinny zostać wdrożone jeszcze inne działania ratujące życie pacjenta, przy wykorzystaniu określonych środków farmakologicznych."
Rodzina zmarłego oczekuje wyjaśnienia tej sprawy, bo każdy z nas mógł znaleźć się w podobnej sytuacji:
- Pojechałam ze zdrowym człowiekiem, to miało być rutynowe badanie i w ciągu jednej godziny zawaliło się nasze życie. Ja wiem, że mojemu mężowi nikt życia nie zwróci i stało się to co się stało, ale wiem, że to było ogromne zaniedbanie osób, które prowadziły i prowadzą tę przychodnię, jak i całego personelu, który w nieumiejętny sposób podszedł do mojego męża. Nie potrafił mu pomóc. Oczekujemy sprawiedliwości. Musi to wyjść na światło dzienne, chociażby z tego powodu, aby takie sytuacje nie miały już miejsca nigdy w życiu. Nikt o tym nie myśli, że coś może się wydarzyć, a jak już się wydarzy, to nikt nie jest w stanie takiemu pacjentowi pomóc.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.