Czy losy kopalni Polkowice - Sieroszowice, Odry i Żelaznego Mostu są zagrożone?
O problemach z nadmiarem wody w miedziowej spółce, pisaliśmy 11 lutego (czytaj tutaj). Sprawą interesuje się już wojewoda, w ostatni piątek (9 lutego) odbyło się spotkanie z przedstawicielami KGHM, a także samorządowcami i służbami mundurowymi. W skrócie chodzi o to, że zwiększone dopływy w kopalni Polkowice – Sieroszowice, o ile nie powodują zagrożenia pod ziemią, bo są na bieżąco wypompowywane, o tyle stanowią poważny problem na powierzchni. Żelazny Most (zbiornik odpadów poflotacyjnych) ma ograniczoną pojemność przyjęcia wody, natomiast zrzuty do Odry są ściśle kontrolowane, a ich ilość i częstotliwość jest bezpośrednio związana z poziomem rzeki (im większy, tym więcej można zrzucić, im mniejszy tym mniej). Niemniej sprawa nie jest nagła, znana jest od dawna.
Gdzie nie spojrzeć katastrofa
Jak mówią nasi informatorzy w sierpniu 2022 roku powstały prognozy, które pokazywały, że wody będzie przybywać w geometrycznym tempie. Było wiadomo, że na tę sytuację trzeba się przygotować.
- Ignorowano te doniesienia, mimo iż były próby poinformowania zarządu, że sytuacja na powierzchni może przybrać fatalny obrót. Fatalny czyli taki, żeby nie przelała się woda z Żelaznego Mostu, to trzeba będzie poza pozwoleniami wodno – prawnymi (czyli nielegalnie przyp. red) zrzucać wodę do Odry, co spowoduje katastrofę ekologiczną – mówią nasi informatorzy.
Alternatywa jest jeszcze taka, że można przestać wypompowywać wodę z kopalni, czyli de facto zalać ją albo jej część.
Czytaj też: Wielka Woda w KGHM. Wojewoda interweniuje
Więcej zrzucić się nie da
Sprawa stanęła na zarządzie raz (28 października 2022 r.). Mamy dokumenty, z którymi zapoznali się prezes i wiceprezesi KGHM. Przedstawione tam symulacje i prognozy zakładały zarówno w wysokie, jak i niskie stany poziomy Odry w danym roku. W części „wnioski i ryzyka” można przeczytać, że „w 2022 roku nastąpiło całkowite wyczerpanie możliwości retencji wód w (…) Żelaznym Moście” oraz „bardzo wysokie ryzyko braku możliwości odbioru zwiększonych dopływów wód dołowych i ich zrzutu w latach 2023 i następnych”. Zarząd spółki poprosił o doprecyzowanie danych. Z naszych informacji wynika, że jeden z wiceprezesów oraz jeden z dyrektorów centrali KGHM przedstawili dane, które nie uwzględniały, a wręcz zaprzeczały temu, co zostało przedstawione zarządowi 28 października (potwierdza to wewnętrzna kontrola, której wyniki czytaliśmy). Kolejne symulacje wzrostu wód dołowych powstały w sierpniu 2023 roku. Były jeszcze mniej optymistyczne, niż poprzednie.
Rura do Bałtyku
8 października 2023 r. odbyło się spotkanie Zespołu ds. Odry, które te dane miały przeanalizować. Mamy jego zapis. Wynika z niego, że „niezbędne jest natychmiastowe podjęcie działać ograniczających dopływy z kopalń w perspektywie najbliższych miesięcy”. Dokonano również symulacji, która wskazuje, iż możliwy jest scenariusz, że w 2024 roku nie będzie możliwości zrzutów do Odry zgodnie z pozwoleniami wodno – prawnymi, a więc legalnych, w związku z tym obliczono, że jeśli KGHM zacznie nielegalnie zrzucać wodę do Odry, to tylko w tym roku zapłaci 3 mld zł kary. Przelicznik jest prosty: 200 mln złotych za każdy milion metrów sześc. nielegalnie spuszonej wody. Taką ilość KGHM może spuścić w tydzień. We wnioskach tego spotkania wskazano, że należy „uruchomić działania w celu opracowania pogłębionego studium wykonalności budowy rurociągu do Bałtyku z możliwością zrzutu (…) za dopływem Warty”.
Trzy miesiące zamiast trzech lat
- Na tych spotkaniach, to sobie można mówić. Tu kluczowy był zarząd i to jakie działania podejmie. Tymczasem nie zrobił nic. Nie poinformował akcjonariuszy ani służb. Gdyby poszedł komunikat, że jest awaria na kopalni, to z nakazu wojewody można byłoby wyremontować czyli właściwie wybudować nowy rurociąg w ciągu trzech miesięcy, a w normalnym trybie, z pozwoleniami na budowę itd., trwa to trzy lata – mówią nasi rozmówcy i dodają, że wtedy możliwe byłyby też dodatkowe zrzuty słonej, kopalnianej wody do Odry, rzecz jasna tylko przy wysokich jej stanach (po wymieszaniu wód 1 gram soli musi przypadać na decymetr sześc.).
Kilkanaście tygodni temu ukazały się wyniki wewnętrznej kontroli zleconej przez prezesa miedziowej spółki Tomasza Zdzikota. Jej wyniki mają kilkaset stron. W części można przeczytać, że mogło dojść do manipulacji danymi w sprawie wód dołowych i zagrożenia wodnego w KGHM. Nie uwzględniono go w raporcie za I kwartał 2023 roku, z którym zapoznają się m.in. akcjonariusze.
Wczoraj (poniedziałek 12 lutego) w KGHM odbyło się posiedzenie rady nadzorczej spółki. Nie znamy jego przebiegu. Wiemy tylko, że trwało dłużej niż zaplanowano. Jeden z jej członków, Józef Czyczerski w rozmowie z Radiem Wrocław 11 lutego potwierdził, że sytuacja jest trudna, ale, że do tej pory zarząd nie informował członków rady o tym, że może wymknąć się spod kontroli.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.