Jest czas do płaczu, czas jest i do śmiania...

Maria Woś | Utworzono: 2024-02-05 13:44 | Zmodyfikowano: 2024-02-05 13:46
Jest czas do płaczu, czas jest i do śmiania... - fot. Marek Zoellner
fot. Marek Zoellner


Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Artur Adamski2024-02-10 20:00:41 z adresu IP: (188.147.xxx.xxx)
Jakieś 30 lat temu ś.p. Dariusz Baliszewski wstrząsnął mną swą opowieścią o pewnym zdarzeniu z Karłowic końca lat czterdziestych. UB dokonywało aresztowania jakichś młodych konspiratorów. Miała to sfilmować "Kronika Filmowa", ale ekipa się spóżniła, więc żeby nakręcić scenę wyprowadzania młodzieńców z jedenej z willi na Karłowicach poprosiła o odegranie tej roli paru chłopaków wracających chyba ze szkoły. Cało odgrywanie tej roli trwało kilkanaście sekund, oni sami nie bardzo wiedzieli, w czym biorą udział. Ot - jakaś przygoda, film kręcą, będziemy na ekranach w kinach. Jeden z tych chłopców miał zrobione zbliżenie takie, że przez moment jego twarz wypełniała cały ekran. Krótko po premierze tego odcinka "Kroniki Filmowej" chłopca tego aresztowało UB. Bo uznało, że to przestępca, który musiał uciec z aresztu UB. Nim rodzicom udało się sprawę wyjaśnić został przez ubeków prawie zatłuczony, po czym w pospiesznym "procesie kiblowym" skazany na śmierć. Mam nadzieję odnależć opowiadający o tym odcinek "Rewizji Nadzwyczajnej", rzecz trzeba nie tylko przypomnieć, ale i tragedię tę upamiętnić. Tym bardziej teraz, gdy tyle się robi dla pokazania "jaki to fajny był ten PRL".
~Artur Adamski2024-02-10 19:59:28 z adresu IP: (188.147.xxx.xxx)
Nadzwyczajnym doświadczeniem jest poznawanie historii słuchając relacji jej świadków i uczestników. Z opowieści tak niezwykłych, jak Pani Redaktor Marii Woś, dowiadujemy się nie przede wszystkim tzw. suchych faktów lecz tego, co może ważniejsze a co trudno znależć w podręcznikach. To są całe obrazy świata sprzed dziesięcioleci. Świata pełnego emocji, nastrojów, obyczaju. To skarbnice wiedzy o sposobach myślania ludzi pokoleń dziś w czcigodnym wieku oraz tych już niestety minionych. I nade wszystko - świat wartości tych ludzi, którzy nas poprzedzali. Jestem wręcz pewien, że dzięki tym felietonom w wielu rozbłyśnie refleksja nad tymi właśnie wartościami. Nie jeden słuchacz pomyśli nad nimi, przyjmie do własnego serca i - poniesie je dalej.
~Artur Adamski2024-02-06 08:58:04 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Od lat osiemdziesiątych mam pewne poruszające skojarzenie z pętlą tramwajową na Karłowicach, tą przy Moście Trzebnickim. Poznałem wtedy zaangażowaną w działalność Solidarności Walczącej rodzinę Lazarowiczów, m.in. pana Zbigniewa Lazarowicza, żołnierza AK pseudonim "Bartek". Był on synem zastępcy pułkownika Cieplińskiego, komendanta WiN - czyli majora Adama Lazarowicza pseudonim "Klamra". Właśnie na tej pętli tramwajowej pan Zbigniew Lazarowicz po raz ostatni spotkał się ze swoim ojcem, będącym jeszcze na wolności, ale coraz bardziej osaczanym przez UB. A ojciec ten był człowiekiem absolutnie niezwykłym - o wolność Polski walczącym od dziecka, w okresie międzywojennym istnym tytanem budowy niepodległej ojczyzny, gigantem pracy społecznej. Krótko po tym spotkaniu UB go dopadło. Wyrok śmierci, rozstrzelanie. Próbki DNA od rodziny pobrano już z 10 lat temu, ale zwłok bohatera, spoczywających prawdopodobnie gdzieś na powązkowskiej Łączce, do dziś nie odnaleziono.
~Artur Adamski2024-02-06 08:31:12 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Wielkim jest darem tak postrzegać świat, jak to czyni Pani Redaktor. Każdy człowiek jest w nim wyjątkową opowieścią, niepowtarzalnym skarbem ubogacającym nas swoimi myślami, doświadczeniami. Każda chwila i każdy zakątek może być przyczynkiem do godnych namysłu i zapamiętania refleksji, skojarzeń, wniosków. Te felietony to więc także cenne lekcje. Więcej - to cała szkoła patrzenia, myślenia, postrzegania w niezmiernym bogactwie różnych perspektyw.
~Artur Adamski2024-02-06 08:21:35 z adresu IP: (188.146.xxx.xxx)
Wszystkim polecam księgę pt. "LeoPolka", wypełnioną wspomnieniami Pani Redaktor. Ależ to się czyta! Zupełnie jakbym sam chodził po bruku Lwowa oczarowany jego historią, tradycją i codziennością, jego ludżmi, świątyniami i nawet zapachami dobiegającymi z jego cukierni czy wędliniarni. Genialny opis świata, który za sprawą tego dzieła bliskim się staje także tym, których rodzinne korzenie wyrosły daleko od tego niezwykłego miasta.