Wiadomo już, kim są ofiary wypadku na Śnieżce
AKTUALIZACJA 11:00
Udało się ustalić tożsamość dwóch osób, które zginęły we wtorek w Karkonoszach. To 23-letni mieszkaniec woj. lubuskiego i 47-letni mieszkaniec woj. dolnośląskiego. Najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku. Policja apeluje do świadków, aby pomogli ustalić dokładny przebieg zdarzeń. -Na początku było trochę mylnych informacji, wiele zgłoszeń. Informacje o 2, 3, 4 osobach poszkodowanych. Ratownicy ostatecznie po przeszukaniu całego terenu zdarzenia odnaleźli dwie osoby, te dwie osoby zginęły. Był to upadek ze szczytu Śnieżki aż do dna Kotła Łomniczki, ok. 900 m" - powiedział PAP Adam Tkocz, p.o. naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR. Wszystko wskazuje na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Sprawa wciąż jednak jest wyjaśniana. -Mamy apel do wszystkich osób, które tego dnia były w górach, były w okolicach Śnieżki, mogą być świadkami tego zdarzenia, o bezpośredni kontakt z policją w Jeleniej Górze" - powiedziała podinsp. Edyta Bagrowska.
Kocioł Łomniczki to jeden z karkonoskich kotłów polodowcowych. Ze szczytu Śnieżki prowadzi do niego czerwony szlak, który zimą jest zamykany ze względu na oblodzenie i zagrożenie lawinowe. Miejsce owiane jest złą sławą, stąd potoczna nazwa "rynna śmierci".
8:00
Adam Tkocz, naczelnik GOPR mówi, że nie wszystko w tej sprawie jest jasne. -Te osoby obsunęły się dlatego, że na stokach Śnieżki jest w zasadzie żywy lód. Obecnie nie wiemy z jakiego miejsca się osunęli, czy był szlak czerwony na Śnieżkę, tzw. zakosy, czy zamknięta w sezonie zimowym Droga Jubileuszowa.
To będzie wyjaśniała policja i prokuratura, a także dokładne okoliczności samego zajścia. Tymczasem meteorolog i klimatolog z Karkonoskiego Parku Narodowego, Krzysztof Krakowski przestrzega, że w góry wychodzenie bez raczków to proszenie się o kłopoty. -Wcześniej było dosyć ciepło i na szlakach jest bardzo dużo lodu. Bardzo zalodzone są te szlaki. Śnieg się nie zapada, jest warstwa lodoszreni na powierzchni. Więc trzeba koniecznie, takim obowiązkowym wyposażeniem w góry to są kijki i raczki, które zapobiegają poślizgnięciu się.
Dziś warunki w Karkonoszach się jeszcze pogorszyły. Do oblodzenia dołączyła mgła, która ogranicza widoczność i coraz silniejszy wiatr, osiągający w porywach na Śnieżce 80 km/h. W ciągu najbliższych dni wiać ma na szczycie do 130-140 km/h.
AKTUALIZACJA 6:00
Poszukiwania trzeciej osoby zostały zakończone. "Ratownicy nikogo nie znaleźli. Relacje osób zgłaszających wypadek były bardzo rozbieżne – mówiono o dwóch, trzech, a nawet czterech osobach" - powiedział naczelnik. W akcji ratowniczej brało udział kilkudziesięciu ratowników GOPR i czeskiej Horskiej Służby. Na Równię pod Śnieżką wysłano też trzy śmigłowce – jeden LPR oraz dwa czeskie. Popołudniu do mediów dotarła informacja o odnalezieniu trzeciego ciała, ale szybko się okazało, że był to jedynie plecak.
Ciała dwóch osób, które zginęły w wyniku upadku ze zbocza Śnieżki, zostały przetransportowane do Karpacza. "Wydobycie poszkodowanych było skomplikowaną operacją" – podkreślił Tkocz. Jak doszło do wypadku - to będzie ustalane. Świadek wzywający ratowników, powiedział, że mężczyźni przeszli przez murek między dolnym spodkiem a tzw. zakosami i runęli w dół. Mówił o co najmniej trzech osobach, więc tylu poszukiwano. -Ostatecznie znaleziono tylko dwa ciała, mówi Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji:
Jedno z ciał znaleziono około 250 metrów poniżej Drogi Jubileuszowej, która zimą jest zamknięta właśnie z powodu ryzyka osunięć, a drugie ciało było na dnie doliny. Trzeciego człowieka, który mógł uczestniczyć w zdarzeniu ratownicy szukali przez wiele godzin. Zakończyli działania dopiero po zmroku.
AKTUALIZACJA 19:10
Akcja w Kotle Łomniczki i na stoku Śnieżki została na dziś zakończona. Nie znaleziono trzeciej ofiary.
POSŁUCHAJCIE RELACJI PIOTRA SŁOWIŃSKIEGO:
Trzy osoby spadły na stoku Śnieżki w stronę dna Kotła Łomniczki. Adam Tkocz naczelnik grupy karkonoskiej GOPR powiedział Radiu Wrocław, że zsunęły się ze szlaku. Nie wiadomo, czy turyści chcieli zejść tamtędy.
Na miejsce został zadysponowany GOPR oraz śmigłowce z Polski i z Czech. Wiadomo już, że dwie osoby nie żyją. To obywatele Polski. Ratownicy, którzy już wcześniej założyli w rynnie śmierci na Drodze Jubileuszowej specjalny punkt asekuracyjny, teraz mogli z niego skorzystać.
Do wypadku doszło około godziny 14 na północnym zboczu Śnieżki. Ratownicy szukają jeszcze jednej osoby, ponieważ z informacji przekazanych przez zgłaszających wypadek wynikało, że ze zbocza Śnieżki zsunęły się trzy osoby.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.