Bez zadaszenia i dostępu do wody - tak żyje w czasie mrozów wielkie stado krów koło Jelcza - Laskowic
Starszy mężczyzna krowy hodował od lat. Z braku pieniędzy stado nie ma odpowiedniej opieki i zdziczało. Zwierzęta od lat nie były badane przez lekarzy weterynarii, nikt też nie pilnował rozrodu i z roku na rok pojawiały się kolejne cielaki. Aktualnie krów jest blisko 100. Nie mają żadnego zadaszenia aby schronić się przed zimnem. A dodatkowo w czasie mrozów zamarza potok, jedyne źródło, z którego mogą się napić. Nie są też odpowiednio karmione. Zaniedbane krowy i cielaki chętnie przejęłyby organizacje pomagające zwierzętom, niestety mężczyzna nie chce ich oddać. Jak mówią krewni Ryszarda K., nie po to przez całe życie wkładał pieniądze w te krowy, żeby teraz oddać je za darmo.
-Cały czas jemu mówimy, jak nie chce do rzeźni niech komuś na chów dalej sprzeda. Ludzie chcą kupować, bo tutaj niejednokrotnie byli u niego, żeby kupić jakiegoś byka, czy jakąś krowę. No ale on nie chce. Tak je kocha, że nie chce sprzedać.
Organizacje apelowały do władz gminy, aby pomogła zwierzętom. Burmistrz Romuald Piórko twierdzi jednak, że mają związane ręce. -Stado kilkudziesięciu krów, żaden wójt, burmistrz, prezydent miasta nie ma takiej obory, która na to czeka, to jest jedno. Czasowe odebranie to nie jest rozwiązanie, bo nawet jakbyśmy to odebrali, to musimy oddać i dalej jest ta sama sytuacja tylko przesunięta w czasie.
Stajnię obiecali postawić strażacy z ochotniczej jednostki, jednak warunkiem była kastracja wszystkich byków – na to także Ryszard K. nie wyraził zgody. Bliscy mężczyzny też chcą aby sprzedał chociaż część bydła. -On sobie nic nie kupi, a tym krowom kupi siano. Tylko, że nie mają warunków, stoją, nie mają zadaszenia. Krowy z cielakami pospędzał, bo były tam, na początku wioski. Też szopa się wali, ta stodoła się wali. Krowy niszczą.
Jak powiedział bliskim po jego śmierci wszystkie krowy mogą sprzedać do rzeźni. Ale póki żyje stada nie pozwoli ruszyć. Jak mówi zastępca burmistrza Jelcza Laskowic, Romuald Piórko, sytuacja zaognia się zawsze zimą. -Jeszcze w okresie letnim, te zwierzęta no dają sobie rade, bo jest rów z którego piją wodę, rośnie trawa. Natomiast najgorzej jest właśnie zimą i przez parę tych mroźnych dni jest problem, ale staramy się tym zwierzętom pomóc.
Sprawą zainteresowała się oławska prokuratura. W lutym rusza proces za znęcanie się nad zwierzętami.
Posłuchaj:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.