Anna Zalewska: Apel prof. Matczaka jest słuszny
Pani poseł sporo się dzieje, a mamy tylko kwadrans. Może zacznijmy od wczorajszych wydarzeń w Warszawie. Jakie przemyślenia?
Marsz był imponujący. Rzeczywiście jest duże poruszenie. Z Dolnego Śląska przyjechało ponad 55 zarejestrowanych autobusów, dlatego że były jeszcze busy i samochody prywatne, które zabierały ludzi. Przyjeżdżali nie członkowie i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości, choć również, ale ludzie, którzy nie godzą się na to, co się dzieje w Polsce. Telefony się urywały. Włączaliśmy dodatkowe dyżury, żeby rzeczywiście każdy, kto chciał, mógł pojechać. Było nas prawie 300 tysięcy. Takie są obliczenia. Spokojnie, merytorycznie, bez agresji. To rzeczywiście buduje i pokazuje, że Donald Tusk myli się, że może bezkarnie i bezprawnie działać.
No i co dalej właściwie? Jak pani sądzi? Czego się pani spodziewa w kolejnych tygodniach, a nawet miesiącach?
Myślę, że kolejne tygodnie będą trudne, bo już następny tydzień, będzie posiedzenie Sejmu. W nocy pościągali barierki, bo przecież były barierki. Żartowaliśmy, że barierki Szymona Hołowni są europejskie i uśmiechnięte. Trudny następny tydzień, ponieważ uchwała budżetowa. Szymon Hołownia histeryzując i obawiając się kłopotów z Mariuszem Kamińskim, czy też Maciejem Wąsikiem, bo sytuacja dla nas jest absolutnie klarowna i też działania są bezprawne. Jak również obawiając się protestów odwołał posiedzenie Sejmu. Dla niego strach przed ludźmi jest ważniejszy niż uchwalenie budżetu państwa. Myślę, że to będzie determinowało dyskusję i emocje w następnym tygodniu, jak również to, co wydarzyło się za przyczyną pana prezydenta. Wdrożył drugą procedurę, która jest opisana w kodeksie postępowania karnego, mianowicie procedurę ułaskawienia i zaapelował do prokuratora, pana ministra Bodnara, żeby po prostu przerwał więzienie.
Jak pani patrzy na historię panów Kamińskiego i Wąsika i co w ich sprawie może zrobić jeszcze pan prezydent Duda? No i co zrobi pan prokurator generalny Adam Bodnar?
Dla nas i dla prawa, i zgodnie z konstytucją, sytuacja jest jasna i klarowna. To znaczy panowie ministrowie są ułaskawieni, w związku z tym w żaden sposób nie można było im wygasić mandatów, a już na pewno wsadzić do więzienia. Przypomnijmy, że Sąd Najwyższy w postaci Izby Nadzwyczajnej, który, uwaga, orzekł ważność wyborów i nikt nie dyskutuje z tą Izbą, uznał ważność referendum i nikt nie dyskutował z Izbą, i uznał nieważność decyzji marszałka o wygaszeniu mandatów. W związku z tym panowie są na prawie. Marszałek złamał prawo. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli doniesienie do prokuratury. Proszę zauważyć gorliwość, histeryczne zatrzymywanie posłów w Pałacu Prezydenckim po to, żeby ich polityczni i publicznie, i przy kamerach osadzać i przemieszczać w obawie przed protestami, ale myśmy dojechali do Radomia i pod Ostrołękę. W momencie, kiedy wiadomo, że panowie mają mandat, nie można naruszać ich cielesności. Wiemy, że został poturbowany pan Mariusz Kamiński. Będzie wiele postępowań. Wszystkie działania są niezgodne z prawem. Ale, tak jak pani minister Paprocka i pan prezydent Duda, powiedział, że okoliczności są dramatyczne, panowie odmówili jedzenia, w związku z tym sięga po drugą metody, po drugi sposób, ale tu jest to po stronie przede wszystkim pana Bodnara.
Muszę przyznać, że naprawdę w ostatnich dniach współczuję przysłowiowemu Kowalskiemu, sobie w sumie też, bo trudno się połapać w ocenie tej całej sytuacji, wsłuchując się w komentarze kolejnych prawników, karnistów, publicystów. Ale jeden komentarz przykuł szczególnie moją uwagę. Mianowicie pan profesor Marcin Matczak napisał wczoraj: "Zupełnie poważnie apeluję do Pana Ministra Bodnara o przychylenie się do prośby Prezydenta Dudy o wstrzymanie wykonania kary dla panów Wąsika i Kamińskiego i zwolnienie skazanych na czas trwania postępowania ułaskawieniowego. Potrzebujemy obniżenia emocji - PAD wykonał słuszny ruch w tym kierunku, co zasługuje na podobną odpowiedź". Jak pani sądzi, czy to będzie tak, że teraz właśnie politykom będzie zależało na tym, żeby obniżyć temperaturę sporu, temperaturę emocji czy wręcz przeciwnie?
Obawiam się, że nie, choć jest to słuszny apel. Również tego, który kreował taką niebezpieczną rzeczywistość, między innymi rzeczywistość mówiącą o neo-KRS, o neosędziach. Nie ma takich. Są sędziowie. Natomiast zachowanie pana ministra sprawiedliwości pokazuje, że on w tym rytmie przed objęciem rządów przez "koalicję ośmiu gwiazdek" dalej funkcjonuje. On między innymi odmawia sędziom prawa do uczestnictwa w rozprawach, chce rozporządzeniem decydować, kto jest sędzią, kto tym sędzią nie jest. Już padają z tamtej strony głosy, że to może potrwać dni, tygodnie czy nawet miesiące. Proszę pamiętać cytat z Donalda Tuska, który powiedział, że oni po swojemu rozumieją prawo. Oczywiście to nie jest dosłowny cytat. Powiedział: "jak my rozumiemy to prawo". To znaczy prawo siły, prawo na rympał, przepraszam, państwo mnie znają, rzadko używam takich sformułowań, ale to jest dokładne odzwierciedlenie tych działań. Nie szanowanie absolutnie żadnych przepisów. Wystarczy np. w wypadku mediów napisać ustawę i mogą zmieniać, i robić co chcą. Nie. Trzeba podejmować decyzję o tym, że zmienia się nielegalnie władze. Właśnie Krajowy Rejestr Sądowy odmówił i dalej mamy te władze, które były. Tak jak nielegalny jest proces likwidacji. Stąd moja obecność dzisiaj właśnie w Warszawie, w telewizji publicznej.
No ja się tak właśnie zastanawiam, pani minister, jak długo to jeszcze potrwa? Czy my mamy dwie Polski, dwa systemy prawne? Czy już naprawdę politycy nie przekroczyli pewnych granic, których nie powinni przekraczać w tym dzieleniu wzajemnie Polaków między sobą, bo umówmy się, że to są emocje? Czy za chwilę po prostu nie wpadniemy na ścianę, chyba że już w ogóle jesteśmy na tej ścianie? Jak to dalej ma wszystko wyglądać?
Wiele granic zostało przekroczonych. To są sytuacje, które właściwie są trudne do wyobrażenia. Nawet ta napaść na posłów w Pałacu Prezydenckim, pod nieobecność prezydenta. Tak naprawdę zdrada SOP-u, który komunikował się z policją. Mnóstwo granic bardzo niebezpiecznych zostało przekroczonych. Ale to nie my dzielimy Polaków. My mówimy o wspólnocie. "Koalicja ośmiu gwiazdek" przez 8 lat wmawiała Polakom, że właśnie są dwie Polski, mimo że robiliśmy wszystko, żeby pokazywać, że działamy we wspólnym interesie. Nie przestają. Przekraczają granice, uwaga, na razie przy milczącej zgodzie, czy nawet poparciu większości w Parlamencie Europejskim.
A czy to jest trochę tak, podsumowując ten wątek krajowy, że w tej chwili polityka to już nie jest kwestia poglądów, tylko tylko wiary? Albo jesteś z nami i popierasz partię X i ok, albo partie Y i wtedy nie jest ok. Nie ma pani wrażenia, że to już naprawdę tak zaczyna wyglądać?
Do tego doprowadziła "koalicja 13 grudnia", "koalicja ośmiu gwiazdek". Tak, oni mają taki sposób kategoryzowania ludzi. Przypomnę, że przecież w większości miejsc, oprócz prezesów, choć nie zawsze, czy dyrektorów różnego rodzaju instytucji, w naszym wypadku to wszędzie, jeżeli chodzi o strukturę, jeżeli chodzi o zatrudnienie, wszystko pozostawało przez 8 lat bez zmian. W tej chwili tak naprawdę każdemu zagląda się w oczy, sprawdza się jego całą historię polityczną, czy też światopoglądową i będzie się podejmowało decyzje. Myślę, że państwo powinni przejrzeć na oczy, szczególnie ci, którzy na tę koalicję głosowali. Oni mają takie wyobrażenie o zarządzaniu Polską. Chcą pokazać siłą obywatelom, że oni tak chcą zarządzać i to ma być przestroga dla każdego, kto ewentualnie się będzie buntował. Ale my się Tuska nie boimy.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.