Nie tylko Nysa, ale także Grodków walczy o połączenie z Wrocławiem
Nie milkną echa likwidacji bezpośredniego połączenia kolejowego Nysy z Wrocławiem. Od początku grudnia pociąg dojeżdża tylko do Brzegu. Kto chce jechać dalej, musi się przesiadać, ale najpierw odczekać swoje na peronie, a to wydłuża całą podróż nawet o 40 minut. Po płynących z Nysy protestach i apelach, swój sprzeciw wyrażają mieszkańcy Grodkowa. -Tyle się mówi o wsłuchiwaniu w potrzeby zwykłych ludzi, ale nas o zdanie nie pytano. Nic nam nie dano w zamian za to, co odebrano – mówią Radiu Wrocław osoby oburzone likwidacją bezpośredniego pociągu do stolicy Dolnego Śląska.
-Połączenie z Wrocławiem powinno być, młodzież tutaj się przesiada, wysiada, sam jeżdżę czasem. Studenci jeździli, uczniowie, nie dość, że nie ma żadnego autobusu, to jeszcze zabrali pociąg.
Sytuacja niepokoi także lokalnych samorządowców. -Dziś stawia się całą naszą społeczność przed ryzykiem trwałego wykluczenia komunikacyjnego, toteż popieramy inicjatywę rozpoczętą w Nysie, przekazał Radiu Wrocław Jacek Monkiewicz, starosta brzeski. -Apel kierowaliśmy zarówno do przewoźnika i właściciela infrastruktury szynowej, do marszałka też, bo marszałek zarządza ruchem kolejowym na terenie województwa w zakresie tych regionalnych połączeń.
Na najbliższej sesji rady miejskiej Grodkowa procedowana będzie uchwała wzywająca władze województwa do cofnięcia decyzji. Inicjatywę wsparli aktywiści stowarzyszenia Kolej na Brzeg, którzy zebrali już ponad tysiąc podpisów pod petycją o powrót bezpośrednich połączeń na trasie Nysa-Wrocław. Mimo rosnącego poparcia trudno będzie o aprobatę ze strony przewoźnika. -To nie jest złośliwość ani urzędu marszałkowskiego, ani nasza. Po prostu nie mamy taboru, który zresztą obsługiwał trasę, generując straty finansowe – mówi Radiu Wrocław Sylwester Brząkała, z opolskiego Polregio.
-Trzeba rozważyć korzyści i straty, jakie mamy, czy dzisiaj nie warto prosić mieszkańców o to, żeby się uzbroili w cierpliwość i nie mieć problemu za rok czy półtorej z eksploatacją pojazdu i nie uruchamiać w latach następnych komunikacji zastępczej w momencie, kiedy te pojazdy się skończą, a nowe jeszcze nie dotrą.
Między Nysą a Wrocławiem kursowały spalinowozy. Chociaż na trasie są dwie nitki kolei, tylko jedna z nich ma elektryczną trakcję. Władze Opolszczyzny planują zakup hybrydowych lokomotyw i deklarują, że to one obsłużą zlikwidowane 10 grudnia połączenie. Na dostawę pierwszej z nich trzeba jednak poczekać przynajmniej 2,5 roku.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.