A. Zalewska o zmianach w mediach: Polityczna bandyterka

Pan minister Bartłomiej Sienkiewicz podjął decyzję wczoraj o postawieniu w stan likwidacji Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. No i co pani na to?

Rzeczywiście. Wczoraj, kiedy miałam dyżur w Polskiej Agencji Prasowej, przyjęliśmy te informacje jako objaw już absolutne jazdy bez trzymanki, pójścia na rympał, przerzucanie się odpowiedzialnością, brakiem pomysłu, a jednocześnie takiej bandyterki politycznej.

To mocne słowa, pani minister.

To w którymś momencie będzie dotykać każdego, bo jeżeli na podstawie uchwały my podejmujemy decyzje prawne, które są zakotwiczone w konstytucji i w ustawie. Nikomu się nie chce przeprowadzić zmiany. No przecież nikt nie miał wątpliwości, że jeżeli zmieni się władza, to też będą się zmieniać władzę w poszczególnych instytucjach, a tylko mówi się o likwidacji telewizji publicznej, Polskiego Radia, Polskiej Agencji Prasowej, CBA, IPN-u. Przecież w jakim kraju my żyjemy? Ja rozmawiam z eurodeputowanymi, oni proszą o komunikaty, o informacje, robię zdjęcia, filmiki. Są po prostu wstrząśnięci. Pamiętajcie państwo, że to też nie jest takie proste, dlatego że w tej chwili poodcinane są sygnały na przykład w telewizji. Telewizja nie zarabia. Są podpisane umowy, a w wypadku na przykład Polskiej Agencji Prasowej, na litość Boga, to jest dochodowa instytucja. W związku z czym stan likwidacji?

To też nie jest tak, że stan likwidacji oznacza, że za chwilę wyłączony będzie sygnał Telewizji Polskiej czy Polskiego Radia.

Ale kontrahenci odejdą.

Powiedziała pani, że skończyła pani dyżur w Polskiej Agencji Prasowej. Ja przyznam, że od kilku dni śledzę to, co się dzieje właśnie i w Telewizji Polskiej, i w Polskiej Agencji Prasowej i mam taki wewnętrzny sprzeciw, bunt dziennikarski, redaktorski. Czy naprawdę siedziby redakcji to jest miejsce na protesty i manifesty wsparcia polityków? Czy ktoś w ogóle pytał dziennikarzy o cokolwiek, co dziennikarze sądzą o poszczególnych ruchach i pomysłach? Ja, szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek, obojętnie jaka partia, tutaj przy alei Karkonoskiej we Wrocławiu po prostu przekroczyła ten budynek i robiła właśnie jakieś dyżury albo żeby jeszcze inni, obcy, obsadzali poza prawem fotele prezesów.

Ale właśnie robi to władza. Dlatego, że zmienia, nie zmieniając ustawy, zmienia nielegalnie. Proszę państwa, stare rady nadzorcze...

Bo mamy chaos prawny, pani minister.

Nie, nie, nie. Nie mamy. Wszystko jest precyzyjnie opisane. To państwu wmawiają, że mamy jakiś chaos prawny. W tej chwili w KRS-ie, gdzie trzeba zarejestrować te zmiany nielegalne, absolutna panika, ludzie idą na zwolnienia i urlopy, bo wiedzą, że to jest nielegalne. Protestuję, że pan redaktor mówi, że my protestujemy i pan by sobie nie życzył. My po pierwsze nie protestujemy, tylko podejmujemy interwencje poselskie.

To już jest semantyka, ok. To przekraczają progi redakcji. Może tak.

Tak. Dlatego, żeby pozwalać na normalną pracę. W Polskiej Agencji Prasowej, jak byłam, my w ogóle nie dotykamy dziennikarzy. Raczej wspieramy, sprzątamy po sobie. Po prostu nie chcemy wejścia nielegalnych władz i mamy do tego prawo, bo to jest publiczne mienie. Wczoraj zastanawialiśmy się, czy przymknie do nas likwidator, ale nie było go. Zresztą wcześniej prezes, dzisiaj likwidator, no rzeczywiście pan minister Sienkiewicz błądzi. Ma coś w głowie, nikt nie wie co. Natomiast absolutnie są to interwencje, do których mamy prawo i mimo, że Donald Tusk nam grozi, bo mówi o tym i rzeczywiście policjanci zaczęli wypytywać o imiona, nazwiska, precyzyjnie kto, kiedy będzie, w związku z tym Donald Tusk straszy o wyciąganiu konsekwencji. Więc to jest uprawnienie poselskie. Absolutnie to nie dotyczy dziennikarzy. To dotyczy nielegalnych działań polskiego rządu.

To jest trochę tak, że te obrazki migają ludziom, te wszystkie doniesienia, a propos tego, co się dzieje w ostatnich dniach i nawet jak ktoś się tym nie interesuje, no to siłą rzeczy któregoś dnia w końcu się pochyli nad tym zagadnieniem, przeczyta jakiś tytuł na portalu internetowym, jednym czy drugim...

Tak, bo przyjdą kiedyś do jego domu i też powiedzą, że mają uchwałę i w związku z tym likwidują mu mieszkanie.

Ale czy ma pani takie przekonanie, że w ogóle po tym wszystkim, co się dzieje ws. mediów publicznych, ja już nie mówię o ostatnich 8 latach, tylko 30 nawet, bo mam takie przeświadczenie, że politycy konsekwentnie osłabiają i niszczą po prostu media publiczne, że to w ogóle da się odbudować w tej chwili? Da się odbudować zaufanie? Młodzi ludzie będą, mając na uwadze ich zainteresowania i to, że już inaczej korzystają z mediów, inne media wybierają, że oni w ogóle będą zainteresowani tym, co właśnie te tradycyjne, czyli Telewizja Polska, Polskie Radio, oferują? Będą po nie sięgać po takim zamieszaniu?

Rzeczywiście. Pan redaktor ma rację. Młodzi ludzie generalnie, to jest trend niepolski, nieeuropejski, ale światowy, telewizji nie oglądają. Wszystko mają w internecie, również telewizję, jeżeli chcą mieć do niej dostęp. To po pierwsze. Po drugie, wszystko oczywiście zależy od formuły, jaką proponuje dane medium i ono oczywiście musi się zmieniać. Natomiast znowu zaprotestuję, że politycy chcą niszczyć media publiczne, bo na pewno chce to robić Donald Tusk.

A pan premier Donald Tusk powie, że robiło to Prawo i Sprawiedliwość przez 8 lat.

Fakty stoją za nami, a przeciwko Tuskowi. Chcę państwu przypomnieć taką historię, kiedy pierwszy raz chciał zniszczyć telewizję publiczną. On generalnie ma kłopot z krytyką, w związku z tym rzeczywiście trudno mu przeżyć, że mogą być media, które patrzą każdemu na ręce. Takie słynne zawołanie do obywateli: "nie płacicie abonamentu". Oczywiście, jak to on, nie przeprowadził tego ustawowo. Ludzie przestali płacić abonament, a później myśmy w biurach poselskich mieli ludzi i broniliśmy ich przed komornikami na okoliczność tego, co zrobił Donald Tusk. Wielokrotnie chciał te telewizje zniszczyć, też media publiczne. Przypominam Rafała Trzaskowskiego, który prezentował obywatelski projekt, kilka miesięcy temu, likwidujący wprost telewizję. W tej chwili absolutnie to powtarzają. Tak. Donald Tusk ma z tym kłopot, rząd Platformy Obywatelskiej. Ja się wstydzę za Zdrojewskiego, naszego posła z Wrocławia. To, co on opowiada przy składaniu wniosku o zmiany w telewizji publicznej, jest czymś absolutnie żenującym.

To kończąc ten wątek, bo to jest temat, który przez wiele godzin moglibyśmy analizować i zapewne tak jeszcze będzie, a propos tego finansowania i abonamentu. Dlaczego na przykład przez 8 ostatnich lat Prawo i Sprawiedliwość, Zjednoczona Prawica, nic nie zrobiła w kierunku tego, żeby media miały niezależne, stabilne finansowanie, żeby to w ogóle nie było właśnie elementem kampanii? Żeby nie było mowy o tym, że lepiej jest przeznaczyć 3 miliardy złotych na onkologię, no bo to jest oczywiste, więc nawet trudno tutaj to komentować, tylko żeby media miały swoje finansowanie, a pozostałe zadania były po prostu realizowane tak, jak powinny być realizowane. Dlaczego przez 8 lat nie udało się na przykład tej sytuacji uzdrowić? Wtedy druga strona nie miałaby argumentu.

Ależ ta sytuacja właśnie wyglądała w ten sposób, że był stały zastrzyk w budżecie państwa.

I druga strona to wykorzystywała.

W sposób absolutnie absurdalny, ponieważ z tyłu głowy miała taki pomysł na funkcjonowanie mediów publicznych, że one nie powinny funkcjonować. Wie pan, panie redaktorze, proszę zobaczyć, co się dzieje w stacjach komercyjnych. Przecież zacierają ręce, bo to są pieniądze, bo to są studia, bo to są wpływy z reklam.

Dlatego powiedziałem właśnie, że politycy generalnie raczej niszczą, osłabiają media publiczne, niż im pomagają i tak się dzieje od 30 lat.

Gwarantowaliśmy zawsze pieniądze na stabilność mediów publicznych. Państwo dali sobie wmówić, że są rzeczy ważniejsze oczywiście od mediów, jest dziesiątki ważniejszych kwestii, ale one nie były zaniedbywane przez ostatnie 8 lat.

Zmieniamy temat. W zasadzie politycy tym powinni się zająć. Tak sobie myślę, czyli bezpieczeństwem Polski w najbliższych miesiącach i latach, bo Rosja nie odpuszcza. Pytanie, czy Unia Europejska też nie odpuszcza? Jak to wsparcie będzie wyglądać w kolejnych miesiącach dla Ukrainy?

Rzeczywiście jest z tym ogromny kłopot. Po pierwsze, fakt, że Unia Europejska podejmuje decyzję o tym, że jest dwunasty pakiet sankcji, gdzie wreszcie udało się przyblokować handel brylantami. To też wskazuje poziom emocji, też poziom tematu i wagi tego tematu. To pokazuje, że wcześniejsze sankcje nie do końca działają jak trzeba. W Komisji Europejskiej dramatycznie, dramatycznie, proszę państwa, nie ma pieniędzy. Przypominam państwu, Unia Europejska utrzymuje się przede wszystkim ze składek członkowskich, a Komisja Europejska bardzo źle gospodaruje tymi pieniędzmi. Nie spinają się budżety. Jest poszukiwanie dodatkowych środków. To zabrzmi strasznie, ale Parlament Europejski szykuje się do swoich wyborów 9 czerwca. W związku z tym wszystkie tematy stają się ważniejsze, te narodowe, te państwowe, niż wojna na Ukrainie. Ale oczywiście my przypominamy. Takie sytuacje, to też jest wina Komisji Europejskiej, bo to jest jej kompetencja, jak na granicy polsko-ukraińskiej nie pomagają. Przewoźnicy polscy na granicy mają rację, mają absolutną rację.

A gdy mówimy o globalnym bezpieczeństwie?

Gdy mówimy o globalnym bezpieczeństwie, to oczywiście każde państwo podejmuje decyzje. Ja się cieszę, że w Polsce jednak kontrakty są kontynuowane, choć drżę na hasło Donalda Tuska, bo musiałam wczoraj, nie było to przyjemne, ale wysłuchać do konferencji prasowej, taki jest mój obowiązek, że będą audytowane, pojawiają się informacje, że będzie trochę mniej pieniędzy na zbrojenia. No my musimy pilnować naszych obywateli. Mariusz Błaszczak, gwarantuję państwu, będzie patrzył na rękę ministrowi i wicepremierowi, który zajmuje się bezpieczeństwem. Rzeczywiście wsparcie NATO, czy bycie razem z NATO, no musi być dla nas tą gwarancją bezpieczeństwa. Jest trudno. Rosja na razie nie daje się pokonać. Na Ukrainie też duże kłopoty, w tym kłopoty właśnie związane z takim przeświadczeniem i wiarą, że wszystko pójdzie po myśli Ukrainy, a nie możemy pozwolić na takie złe emocje w Europie.

A ma pani takie przekonanie, że właśnie im dalej na zachód, tym nadal motywacja do pomocy jest silna, albo że Amerykanie wiedzą, że to nie jest zabawa i wybiorą prezydenta, który będzie realnie oceniać zagrożenie tu w Europie i na całym świecie?

Największe przecież przeświadczenie o zagrożeniu globalnym, myślę, że jest przede wszystkim w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. Jak pan redaktor zaczął mówić, że im dalej na zachód, tak, tak. Niemcy, Francja, Włosi, Grecy, no żyją swoimi codziennymi problemami, bo mają ich niemało. Przede wszystkim nielegalną migrację, która wymknęła się absolutnie spod kontroli. I to jest kolejny element tego właśnie bezpieczeństwa, bo ta nielegalna migracja też nie bierze się znikąd, również z niepokojów w Afryce i również z działań Putina. Dlatego ja ze zdziwieniem obserwuję marszałka Hołownię, który nielegalnych migrantów zaprasza do Warszawy i do Sejmu. Rzecznika Praw Obywatelskich, który jednak chce weryfikacji tego, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej. To jest groźne i rzeczywiście obywatele też muszą bacznie obserwować to wszystko, co dzieje się w polskim rządzie, w polskim parlamencie.

Wspomniała pani o proteście rolników i przewoźników na naszej wschodniej granicy. Co Unia Europejska zrobiła w ostatnich tygodniach, by pomóc rozwiązać ten konflikt?

Nic. Nie chce tego konfliktu rozwiązać. Kiedy patrzę na zirytowanych przewoźników, zmęczonych, umordowanych, bo irytacja chyba to jest niewłaściwe określenie, którzy mają rację, to po prostu informuję, że trzeba razem pojechać do Brukseli. Tam jest problem. Również pytany o to Donald Tusk mówi, że do czerwca to on w ogóle nie widzi żadnych szans i żadnej możliwości, bo wie, jak działa ten mechanizm. No w momencie, kiedy wybuchła wojna, Komisja Europejska, ona jest przede wszystkim odpowiedzialna za granice zewnętrzne, podjęła taką decyzję, która jest na szkodę polskich rolników i polskich przewoźników. Byliśmy na cenzurowanym, kiedy blokowaliśmy niektóre artykuły spożywcze, żeby nie dostawały się na polski rynek. Czekam. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych kilku dni Donald Tusk pojedzie razem z przewoźnikami do Brukseli.

Posłuchaj całej rozmowy: