K. Śmiszek: Od stycznia zaczną wychodzić projekty ustaw o KRS i o sądownictwie powszechnym
Panie ministrze, od wczoraj śledzimy między innymi działania w sprawie mediów publicznych. Politycy Prawa i Sprawiedliwości robili sobie zdjęcia sprzed budynku telewizji, ale też w budynku telewizji. Jak pan to wszystko widzi i czuje? Czy jak tak dalej pójdzie, to niebawem, odpukać oczywiście, dojdzie do dantejskich scen? W jakim kierunku to wszystko zmierza, mając na uwadze tak ogromne emocje?
No moje zdanie, jako polityka, członka rządu, ale przede wszystkim jako obywatela i odbiorcy mediów publicznych, jest jedno. Mamy do czynienia z patologią do kwadratu. Mamy dzisiaj jak na talerzu pokazane, jak wyglądały relacje pomiędzy poprzednią władzą, politykami poprzedniej władzy, a zarządem Telewizji Polskiej, czy w ogóle ludźmi, którzy zarządzali mediami publicznymi na szczeblu centralnym. To jest ostateczna kompromitacja. To takie udanie się w okopy przez Kaczyńskiego i jego spółkę, do telewizji publicznej, robienie sobie zdjęć z dziennikarzami, podobno dziennikarzami tej telewizji. Obecność pani posłanki, polityczki Lichockiej w reżyserce Telewizji Polskiej, to jest kwintesencja dzisiejszych mediów pseudopublicznych, a właściwie rządowych. Jestem częstym gościem u państwa w Radiu Wrocław, za co jestem bardzo wdzięczny, że chcecie państwo mnie zapraszać i słuchać tego, co mam do powiedzenia. Czy wyobraża sobie pan sytuację, w której ja przychodzę do Radia Wrocław, wchodzę do państwa reżyserki i zaczynam się tam szarogęsić?
Prosta sprawa, mogę panu odpowiedzieć, nawet byśmy pana nie wpuścili.
No właśnie. I nie byłbym zdziwiony, nie byłbym zaskoczony. Zatem, panie redaktorze, dzisiaj przyszedł czas na to, żeby wreszcie oddać Polakom media publiczne. To załamywanie rąk, ten kwik i ten krzyk, i ten pisk tych wszystkich, którzy traktowali telewizję publiczną i częściowo radio publiczne, jako właściwie prywatny folwark, do którego się wpadało, ogłaszając swoje ogłoszenia, mówię o politykach Prawa i Sprawiedliwości. Ten czas się kończy. Przyjęliśmy wczoraj późnym wieczorem, jako parlamentarzyści, uchwałę, która nakazuje wszystkim władzom powrót do standardów określonych w konstytucji, jeśli chodzi o media publiczne i ta uchwała, choć oczywiście wiemy, że nie jest prawotwórcza, daje podstawę do działania ministrowi kultury, który przecież jest osobą władną podejmować konkretne decyzje odnośnie zarządów.
Zatrzymajmy się na chwilę. Wczoraj, po tej uchwale, pan prezydent Andrzej Duda w piśmie do pana marszałka Szymona Hołowni, właśnie w sprawie mediów publicznych, napisał: "nie kwestionując prawa do wprowadzania zmiany w systemie prawnym przez większość parlamentarną, należy podkreślić, że cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania czy obchodzenia konstytucyjnych i ustawowych uregulowań”. Co to będzie, panie ministrze? Jak legalnie w takim razie przeprowadzić zmiany?
Powtarzając słowa pana marszałka Hołowni, nie mógłbym się bardziej zgodzić z panem prezydentem. Tylko ja przypomnę o jednej rzeczy, bo pan prezydent sprytnie uniknął poruszenia bardzo ważnego, małego szczegółu. W 2016 roku mieliśmy wyrok Trybunału Konstytucyjnego mówiącego o tym, że Rada Mediów Narodowych, polityczne ciało powołane tylko i wyłącznie przez Prawo i Sprawiedliwość do celów powoływania zarządów mediów publicznych, jest ciałem, który wkroczył w kompetencje KRRiT, zatem wkroczył w kompetencje konstytucyjnego organu. Oczywiście, że trzeba będzie zmieniać i reformować media publiczne, także poprzez ustawy. Natomiast pamiętajmy o jednym, że minister kultury ma kompetencje właścicielskie, kompetencje zarządcze i będzie podejmował radykalne decyzje. Będzie podejmował konkretne decyzje wynikające z kodeksu spółek handlowych, dlatego że ma do tego prawo. Panie redaktorze, zbyt długo z Telewizji Polskiej lało się szambo. Zbyt długo z Telewizji Polskiej lała się nienawiść, pogarda i tak naprawdę dziennikarze telewizji publicznej byli funkcjonariuszami politycznymi i byli zwykłymi politrukami. Zatem to, co trzeba zrobić dzisiaj i to, co robi ten nowy rząd i do czego jest zdeterminowany, zarówno premier Donald Tusk, jak i minister kultury, jak i cały rząd, to jest przywrócenie mediom publicznym ich właściwego miejsca i przypomnienie im o tym, że jest coś takiego, może to jest drobny szczegół, który umknął Prawu i Sprawiedliwości, misji. Misji pluralizmu, otwartości, otwartości na różne poglądy polityczne. Koniec z telewizją, która jest kanałem informacyjnym dla jednej partii. Koniec z telewizją, która jest tak naprawdę miejscem, w którym ogłasza się decyzje polityczne.
Teraz Fundusz Sprawiedliwości. Co dalej będzie z tym bytem? To już pana odcinek.
Zdecydowanie. Akurat tutaj w ministerstwie nadzór nad Funduszem Sprawiedliwości będzie sprawowała pani ministra Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Natomiast jest jedno oczywiste zadanie na początku urzędowania nowego ministra sprawiedliwości, zrobimy audyt. Zrobimy audyt, ponieważ Fundusz Sprawiedliwości jest powołany ustawą, jest to kilkaset milionów złotych rocznie, które ma być przekazywane na pomoc ofiar przestępstw, na reintegrację osób opuszczających zakłady karne. Ale zbyt długo ten fundusz był nie funduszem należącym do obywateli, zbyt długo ten fundusz był po prostu prywatnym funduszem wyborczym partii Suwerenna Polska i prywatnym funduszem polityków Suwerennej Polski. Panie redaktorze, oczywiście jesteśmy na początku tego audytu, ale już wychodzą pewne kwiatki. Przecież mamy także raport Najwyższej Izby Kontroli, niedawno przecież wyszedł, który jednoznacznie zmiażdżył politykę wydawania pieniędzy z tego funduszu. To nie są małe pieniądze. To jest prawie pół miliarda rocznie. To są gigantyczne pieniądze, które należą się ofiarom przestępstw, ofiarom wypadków, ludziom, którzy potrzebują pomocy psychologicznej, prawnej, czasami także materialnej. To właśnie organizacje pozarządowe, które są głównym odbiorcą tych pieniędzy, które następnie potem przekazują tę pomoc osobom indywidualnym, będą dokładnie sprawdzone, kto, kiedy, komu, na jakiej podstawie przekazywał te pieniądze z tego ważnego funduszu. Będziemy sprawdzać, jakiego typu organizacje te pieniądze dostawały. Ale przecież już wiemy, że gigantyczne pieniądze otrzymywały organizacje bez żadnego doświadczenia.
A będziecie cofać te decyzje? To jest w ogóle możliwe?
Panie redaktorze, będziemy podejmować różne decyzje. Jeśli mamy na przykład złe wydatkowanie czy niezgodne z celami Funduszu, można podjąć decyzję o nakazie zwrotu tych pieniędzy. Zwykła administracyjna kwestia. Sam działałem kiedyś w organizacjach pozarządowych, czasami korzystałem z publicznych pieniędzy w mojej organizacji i pilnowaliśmy każdej złotówki. Ale jeśli słyszę, że do organizacji, która powstała, została zarejestrowana miesiąc przed ogłoszeniem wyników konkursu, popłynęły pieniądze, to znaczy, że wszystko było postawione na głowie albo przynajmniej wszystko było podporządkowane jednemu celowi: dać swoim pieniądze, budować się na pieniądzach publicznych. Budować partię na pieniądzach publicznych.
W rozmowie z Marcinem Rybakiem w Gazecie Wyborczej powiedział pan, że "naprawa wymiaru sprawiedliwości nie może być zemstą. Wtedy możemy do niej przekonać prezydenta Dudę". Jednocześnie pan prezydent Duda, wczoraj w liście do pana marszałka Hołowni, ale już w innym, nie tym dotyczącym mediów publicznych, zaznaczył, że "nigdy nie wyrazi zgody na podważanie statusu sędziów powołanych przez prezydenta RP". No to znowu pytanie, jaki jest plan, panie ministrze?
Plan jest jeden. Po pierwsze, dzisiaj przyjmiemy najprawdopodobniej, ale myślę, że nie będzie z tym problemu, uchwałę dotyczącą Krajowej Rady Sądownictwa, czyli wyznaczymy wszystkim władzom, jako parlament, czyli przedstawiciel suwerena, pewnego rodzaju busolę, ustanowimy pewnego rodzaju latarnię morską, na którą powinny kierować się wszystkie władze. Ja rozumiem, że pan prezydent jest bardzo przywiązany do swojej prerogatywy, dotyczącej ostatecznego słowa, czy zdania w kwestii nominacji sędziowskich. Ale pamiętajmy też jeszcze o jednym, dzisiaj nie ma już żadnej instytucji, żadnej władzy, oprócz urzędu prezydenckiego, który bierze na siebie odpowiedzialność poprzez blokowanie reformy wymiaru sprawiedliwości za blokowanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Wszystkie władze, parlament, rząd, wszystkie instytucje, mówią jedno, trzeba zreformować wymiar sprawiedliwości, trzeba przejrzeć nominacje sędziowskie, bo tego wymagają orzeczenia europejskich trybunałów. Jeśli tego nie zrobimy, pieniądze będą ciągle pod znakiem zapytania.
Ale panie ministrze, od lat słyszeliśmy o neosędziach, neoKRS-ie, politycznych nominacjach w prokuraturach, sądach, nawet politycznych wyrokach. Jak to zrobić tak, ewentualnie jak wprowadzić zmiany, tudzież wyprostować sytuację, żeby nikt później już nie powiedział, że coś znowu było politycznego, było neo? Żebyśmy my, obywatele, w ogóle coś z tej historii zrozumieli i mieli takie przekonanie, że jeśli ktoś z nas prosi wymiar sprawiedliwości o pomoc, no to faktycznie tę pomoc uzyska i to będzie rzetelna pomoc i rzetelny wyrok?
To naprawić tę sytuację. Jedna informacja, dzisiaj uchwała, od stycznia z Ministerstwa Sprawiedliwości zaczną wychodzić projekty ustaw, między innymi o Krajowej Radzie Sądownictwa, o sądownictwie powszechnym, tak, aby doprowadzić do normalności, aby doprowadzić sytuację w wymiarze sprawiedliwości do wymogów konstytucyjnych.
To co będzie z tymi wszystkimi "neobytami"?
Jest plan ministra sprawiedliwości, nie chce go zbyt wcześnie zdradzać. To będzie oczywiście musiało być zrobione za pomocą ustawy. Będziemy rozmawiali z panem prezydentem. Będziemy go przekonywać do tego, że tak naprawdę jego opór, jego brak zgody, oznacza zablokowanie pieniędzy, miliardów z Krajowego Planu Odbudowy, a być może także z Funduszu Spójności, czyli tego wielkiego budżetu europejskiego. Ja jestem zwolennikiem, panie redaktorze, przejrzenia wszystkich nominacji, czyli ponad tych 2000 awansów, czy tych decyzji o wejściu do zawodu, ale przede wszystkim awansów i oceny, czy tego typu awans był zgodny ze standardami konstytucyjnymi. To się da zrobić. To nie jest coś nie do odkręcenia. Myślę, że także wielu tym sędziom będzie zależało na poddaniu się pewnej procedurze weryfikacyjnej, czy autoryzacyjnej, po to, żeby móc w spokoju orzekać i móc spać spokojnie, czy są sędziami, czy też nie. Ale najważniejsze, panie redaktorze, jest to, że polskie sądy wydają miliony wyroków rocznie. Są to sprawy w życiowych, codziennych sytuacjach każdego z nas. W sprawie alimentów, prawa pracy, sporu z sąsiadem, czy w sprawach karnych. Nie może być tak, że obywatel wychodzący z sądu nie wie, czy w ręku trzyma wyrok czy tylko kartkę papieru z nadrukowanym orzełkiem.
Właśnie dlatego o to pytam, żeby nikt nie miał wątpliwości później.
No właśnie. Więc, panie redaktorze, mamy wyroki Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, mamy wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, mamy większość parlamentarną, mamy rząd i wszyscy mówią jednym głosem, trzeba zweryfikować statusy sędziowskie. Ale o jednym mogę zapewnić, oczywiście nowy rząd i parlament jest zdeterminowany, żeby naprawić sytuację niejasności, co do statusów sędziowskich polskich sędziów. Ale żaden wyrok, żadne orzeczenie, które zostało przekazane czy wydane w kwestii konkretnej sytuacji obywatelowi, nie będzie wzruszane, nie będzie zmieniane. Więc niech obywatele śpią spokojnie, nikt nikomu nie będzie podważał wyroków sprzed kilku lat. To jest absolutna konieczność i absolutny cel. Natomiast trzeba się zmierzyć ze stajnią Augiasza. Trzeba się zmierzyć z tym, że po 8 latach Prawo i Sprawiedliwość, w tym minister Ziobro, zostawili nam wymiar sprawiedliwości, właściwie rozwalony, postępowania trwają zdecydowanie w sądach za długo. Miały być obniżone koszty, nie są obniżone koszty postępowań sądowych. Więc mamy ręce pełne roboty. Tutaj w ministerstwie sprawiedliwości cel jest jeden, przywrócenie Polski na łono Unii Europejskiej. Dzisiaj spotykamy się za kilka godzin w ministerstwie sprawiedliwości z wiceszefową Komisji Europejskiej, z panią komisarz Věrą Jourovą, odpowiedzialną za kwestie praworządności i wspólnie będziemy rozmawiać o tym, jak najłagodniej przeprowadzić Polskę przez ten proces reform.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.