Koniec bramkowej serii Śląska. Bez goli we Wrocławiu
Optyczną przewagę od początku meczu mieli piłkarze z Wrocławia, ale nic z tego nie wynikało. Gospodarze byli częściej przy piłce, częściej gościli na połowie Korony, ale ta była doskonale zorganizowana i nie dopuszczała zawodników Śląska w swoje pole karne. Naprawdę groźnie pod bramką kielczan zrobiło się w pierwszej połowie właściwie tylko raz, kiedy Piotr Samiec-Talar markując uderzenie sprytnie zagrał do Erika Exposito, ale Hiszpan nie opanował piłki na śliskiej murawie.
Równie mało działo się pod bramką Śląska. Kilka razy goście wstrzelili piłkę w pole karne gospodarzy, ale tylko raz poważniej zagrozili Rafałowi Leszczyńskiemu, kiedy z bliska uderzył Kanadyjczyk Dominick Zator i trafił w poczną siatkę.
Oba zespoły kończyły pierwszą połowę bez celnego strzału, a zmarzniętych kibiców najbardziej rozgrzał ostry atak Dalibora Takaca na nogi Martina Konczkowskiego niż akcje bramkowe. Kielczanin za to zagranie został upomniany żółtą kartką, chociaż wrocławianie domagali się bardziej surowej kary.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza, czyli Śląsk był przy piłce, a Korona cofnięta wyczekiwała na rywala na swojej połowie, ale różnica polegała na tym, że gospodarze szybko oddali celny strzał. Z dystansu uderzył Mateusz Żukowski i Konrad Forenc nie bez problemów sparował piłę na aut.
Nie był to bynajmniej sygnał do falowych ataków Śląska. Wrocławianie przeważali, ale nie podejmowali dużego ryzyka, uważali, aby nie nadziać się na kontrę i goście bez problemów radzili sobie z ich atakami. Kielczanie natomiast im było bliżej końca spotkania, tym coraz częściej sprowadzali swoją grę tylko do obrony i posyłania długich podań do przodu.
Ciekawie zrobiło się dopiero kwadrans przed końcem. Najpierw w ogromnym zamieszaniu w polu karnym szansę na trafienie do siatki miał Burak Ince, ale goście ofiarnie się wybronili. Kilka chwil później Turek ponownie mógł pokonać Forenca, ale Miłosz Trojak wślizgiem zablokował w ostatniej chwili jego strzał.
W ostatnich minutach Korona już całym zespołem stała w okolicach swojego pola karnego i tylko wybijała piłkę. Śląsk atakował, ale bił głową w mur i kibice w ostatnim w tym roku ligowym spotkaniu we Wrocławiu goli nie zobaczyli. Dla podopiecznych Jack Magiery był to pierwszy od 30 kwietnia i przegranej u siebie z Radomiakiem 0:1 mecz bez zdobytej bramki.
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 0:0
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Martin Konczkowski (69. Jehor Macenko), Aleks Petkow, Łukasz Bejger, Patryk Janasik – Piotr Samiec-Talar (89. Kenneth Zohore), Patrick Olsen (83. Michał Rzuchowski), Daniel Łukasik, Petr Schwarz (69. Burak Ince), Mateusz Żukowski (89. Patryk Szwedzik) - Erik Exposito.
Korona Kielce: Konrad Forenc - Dominick Zator, Piotr Malarczyk, Miłosz Trojak, Marius Briceag – Jacek Podgórski (69. Jakub Konstantyn), Martin Remacle, Yoav Hofmayster, Dalibor Takac (56. Ronaldo Deaconu), Dawid Błanik (81. Bartosz Kwiecień) - Adrian Dalmau (56. Jewgienij Szykawka).
Żółte kartki – Śląsk Wrocław: Patrick Olsen; Korona Kielce: Dalibor Takac, Martin Remacle.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 12 376.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.