31-latka zmarła w policyjnej izbie zatrzymań. Nikt nie poinformował rodziny
Rodzina była przekonana, że kobieta przebywa w zakładzie karnym we Wrocławiu. Ale kiedy przyjechali ją odwiedzić, okazało się, że nigdy tam nie trafiła. Matka Malwiny F. postanowiła zgłosić jej zaginięcie i dopiero wtedy dowiedziała się, że jej córka od dwóch miesięcy nie żyje - mówi reprezentujący rodzinę wrocławianki bolesławiecki adwokat dr Wojciech Kasprzyk:
Przez dwa miesiące nikt nie poinformował rodziny o śmierci Malwiny. Natomiast policja mówi, że powinna się tym zająć prokuratura, a prokuratura, że powinna to wykonać policja. I zgoda z prokuraturą, ponieważ o zgonie, tym bardziej na komisariacie, powinna poinformować policja
Sekcja zwłok wykazała na ciele zmarłej ponad 50 śladów po urazach, których nie opisał wcześniej lekarz dopuszczający ją do przebywania w warunkach izolacji.
Opinia rodziny jest taka, że zostało coś zamiecione pod dywan. Sprawa nie została przeprowadzona kompleksowo. Nie zabezpieczano monitoringów. Przecież jeśli mamy monitoring z Biedronki, to dlaczego policja i prokuratura nie zabezpieczyły tego monitoringu.
Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie, na co prawnicy reprezentujący rodzinę złożyli zażalenie. Domagają się ustalenia, skąd na ciele zmarłej znalazły się obrażenia, dlaczego nie zabezpieczono monitoringu ze sklepu, w którym została zatrzymana. Sprawa trafiła do sądu, który ma rozpatrzyć zażalenie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.