Załoga szpitala z Wrocławia postawiona w stan najwyższej gotowości
- Wszystko odbyło się w czasie normalnej pracy oddziału, a szczegóły scenariusza nie były znane personelowi - opowiada Alberta Cięciwa, kierowniczka działu jakości:
- Mamy procedurę stworzoną, teraz chcemy ją przełożyć na realia i sprawdzić jak to wygląda, żeby pracownicy byli przygotowani na ewentualne zdarzenie masowe, które może się wydarzyć. Pracownicy nie wiedzą, jak to będzie wyglądać, ilu będzie poszkodowanych. Dla nich jest to wielką niespodzianką.
Poranne piątkowe ćwiczenia dotyczyły wypadku kolejowego, w którym ucierpiało dziewięć osób. - Wszystko przebiegło sprawnie i w pełni profesjonalnie - relacjonuje Agnieszka Klausa, oddziałowa izby przyjęć:
- Zaprosiliśmy ratowników z grupy specjalistycznej, żeby nam przedstawili, jak to może wyglądać w rzeczywistości. Próbujemy, ćwiczymy. My staramy się, jak możemy. Jest to dla nas wyzwanie, bo ta izba przyjęć nie jest przystosowana do takich zdarzeń. To jest izba przyjęć onkologiczna, pulmonologiczna.
- Takie symulacje pomagają wypracować odpowiednie wzorce zachowań i poprawić czas reakcji personelu - mówi ratownik medyczny Mateusz Katra.
- Ja jestem zdania, że takie ćwiczenia powinny odbywać się jak najczęściej, bo jednak wszystkie wytyczne medyczne się zmieniają. Więc powinniśmy ćwiczyć jak najwięcej i jak najczęściej, oczywiście bez szkody dla naszych pacjentów.
To była pierwsza tego typu symulacja zorganizowana w szpitalu przy ulicy Grabiszyńskiej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.