Bramkarz Zagłębia mógł zostać bohaterem. Polacy zaczęli MŚ od porażki
Pierwszą groźną akcję meczu zainicjowali dwukrotni mistrzowie Azji. Arena Inoue nie wykorzystali sytuacji sam na sam z Michałem Matysem. Japończycy co chwila przeprowadzali groźne ataki, którym brakowało wykończenia. Polski bramkarz nie mógł narzekać na brak zajęć.
Na odpowiedź biało-czerwonych, którzy przed imprezą musieli zmierzyć się z aferą alkoholową i wykluczeniem czterech graczy, trzeba było czekać do 22 minuty. Po dwójkowej akcji Jakuba Krzyżanowskiego i Karola Borysa piłka poleciała nad poprzeczką. Półfinaliści mistrzostw Europy wykazywali niezłą cierpliwość, aby utrzymać się przy piłce, a późnej skierować podanie w pole karne.
Trener Marcin Włodarski w 55. min przeprowadził pierwszą zmianę. Michał Gurgul zastąpił Szymona Łyczko. Widać było, że biało-czerwoni zdecydowanie gorzej znosili panujące warunki klimatyczne, a zwłaszcza dużą wilgotność powietrza. Na początku drugiej połowy zaczął padać rzęsisty deszcz, co znacznie utrudniało grę na i tak już grząskim boisku. Po kwadransie sędzia musiał przerwać mecz, gdyż deszcze zamienił się w potężną ulewę.
Przed tą decyzją arbitra Japończycy wypracowali kolejną okazję do zmiany wyniku. Matys w 65. min popisał się kapitalną interwencją po strzale szarżującego w polu karnym Inoue. Polski bramkarz nie dał się pokonać także po dobitce tego rywala.
Po kwadransie spotkanie zostało wznowione. Po rzucie wolnym z narożnika pola karnego na polu karnym biało-czerwonym powstało olbrzymie zamieszanie. Ponownie skutecznym ratownikiem okazał się Matys, który obronił strzał z kilku metrów. Azjaci coraz śmielej zaczynali sobie poczynać. Ich zamiary, przy biernej postawie obrońców, powiodły się w 76. min po potężnym uderzeniu z lewej nogi rezerwowego Rento Takaoki.
W doliczonym czasie gry Daniel Mikołajewski z najbliższej odległości mógł doprowadzić do remisu. Bramkarz Wataru Goto instynktownie odbił piłkę. Polacy w końcowym minutach nie rezygnowali ze zmiany wyników, ale szczęście nie było po ich stronie.
Przewaga Japończyków, którzy lepiej dostosowali się do panujących warunków, znalazła przełożenie na statystyki. Rywale zdecydowanie dłużej (58 procent) byli w posiadaniu piłki. W strzałach na bramkę 8-5 przewaga była także po ich stronie.
We wtorek o godz. 10.00 czasu polskiego biało-czerwoni zagrają z Senegalem, który dziś wygrał z Argentyną 2:1.
Polska - Japonia 0:1 (0:0)
Bramka: Rento Takaoka (76).
Żółta kartka: Japonia - Shuto Nagano; Polska - Maksymilian Sznaucer.
Sędzia: Pierre Ghislain Atcho (Gabon).
Polska: Michał Matys - Dominik Szala, Igor Orlikowski, Jakub Krzyżanowski - Marcel Reguła, Szymon Łyczko (55. Michał Gurgul), Maksymilian Sznaucer, Karol Borys (63. Igor Brzyski), Krzysztof Kolanko - Daniel Mikołajewski, Mike Huras (78. Mateusz Józef Skoczylas).
Japonia: Wataru Goto - Haruto Matsumoto, Kotaro Honda, Kaito Tsuchiya, Keita Kosugi - Gaku Nawata (70. Rento Takaoka), Shuto Nagano (46. Joi Yamamoto), Yotaro Nakajima, Yumeki Yoshinaga - Homare Tokuda (70. Yutaka Michiwaki, Aren Inoue (81. Ryunosuke Sato).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.