B. Moskal-Słaniewska: Patrzę z niepokojem, że wśród zapowiedzi opozycji, niewiele słychać o samorządzie
Sporo się dzieje w naszej krajowej polityce w ostatnich dniach. Jak pani te wszystkie zwroty akcji ocenia z perspektywy samorządowca?
Z jednej strony radość, że wygrała opozycja szeroko pojęta. Ja jestem z Lewicy, więc cieszę się, że Lewica będzie współrządzić. Ale z drugiej strony patrzę cały czas trochę z niepokojem na to, że wśród tych różnych zapowiedzi zmian, wśród różnych zapowiedzi ruchów politycznych, gospodarczych, jakie opozycja zapowiada, niewiele słychać o samorządzie. I to, nie ukrywam, dość mocno mnie martwi.
To jest faktycznie w zasadzie też pretekst, mogę zdradzić, naszego dzisiejszego spotkania, więc za chwilę rozwiniemy ten wątek. Tak się składa, że z Lewicy mamy dwóch reprezentantów na Dolnym Śląsku, czyli Arkadiusza Sikorę i Krzysztofa Śmiszka. Powiedziała pani, że dla pani zmiana władzy przy Wiejskiej to jest dobra zmiana, ale czego pani właściwie oczekuje od parlamentarzystów tej dziesiątej kadencji?
Będę mówić jako samorządowiec. Przede wszystkim będziemy się bardzo mocno domagać, będziemy o tym przypominać parlamentarzystom, za chwilę, mam nadzieję, członkom nowego rządu, że bezwzględnie oczekujemy uporządkowania finansów jednostek samorządu terytorialnego. Bez takiego uporządkowania, bez zapewnienia stabilności dochodów, będzie nam bardzo ciężko pracować. Tu takim podstawowym postulatem, który się pojawia indywidualnie, który się pojawia wśród różnych związków samorządowych, między innymi w Związku Miast Polskich, którego Świdnica jest członkiem, ja zasiadam w zarządzie tego związku, reforma ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.
Czyli Polski Ład do kosza? Czy do modyfikacji?
Do modyfikacji, bo Polski Ład w takim kontekście, jak wspieranie naprawdę strategicznych inwestycji, czy wspieranie gmin, które ze względu na wielkość, ze względu na status materialny, na taki, a nie inny poziom rozwoju gospodarczego, wymagają wsparcia, myślę, że to są rzeczy, które warto pozostawić. Natomiast nie może być tak, że my nie jesteśmy w stanie stabilnie zaprojektować naszych budżetów i mieć pewność, że będziemy, tak jak do tej pory, tak jak było to wcześniej, zabezpieczać różnorodne potrzeby mieszkańców. Ja wiem, że nie jest to może proste do wytłumaczenia. Postaram się jak najprościej. Finanse samorządów składają się z dwóch części. To są wydatki i dochody bieżące, i wydatki, i dochody majątkowe. I te wydatki, i dochody bieżące, to jest to, co z jednej strony ma wpłynąć, a z drugiej wypłynąć na to bieżące utrzymanie naszych miast, naszych gmin. Czyli zaczynając od tych przysłowiowych dziur w chodnikach, koszach ulicznych, koszeniu trawy, mówię o usługach komunalnych, ale idąc w stronę tak poważnych zadań, jak utrzymanie żłobków, przedszkoli, dopłata do systemu edukacji czy kończąc na przysłowiowej lampie przyulicznej. Na to musi nam wystarczyć pieniędzy.
Jak pani patrzy na budżet na przyszły rok, to jakie widoki przed panią, a raczej przed mieszkańcami?
My jesteśmy na końcówce prac nad budżetem i powiem trochę kolokwialnie, ale tak to wyglądało, to jest budżet dopchnięty kolanem. Czyli myśmy go zrównoważyli, ale kosztem np. tego, że dzisiaj nie możemy jeszcze, mam nadzieję, że to się zmieni w pierwszym kwartale, dziś nie możemy zaplanować żadnych pracowniczych podwyżek. Ja chcę bardzo mocno podkreślić jedną rzecz, mówi się: "samorząd chce, samorząd oczekuje", ale bardzo często politycy centralnie rozumieją samorząd jako wójtów, burmistrzów, prezydentów. To nie tak. To są nasze lokalne społeczności, to jesteśmy my wszyscy. I jedna rzecz, którą też mocno podkreślam w takich rozmowach z parlamentarzystami, my jesteśmy odpowiedzialni za setki tysięcy pracowników. To są pracownicy naszych samorządowych jednostek, nie tylko urzędów.
Jesteście odpowiedzialni za mieszkańców przede wszystkim.
Tak.
To jak jesteśmy przy mieszkańcach i tym przyszłym roku, czy szykuje pani podwyżki? Czy np. dzisiaj na antenie Radia Wrocław może pani zapewnić mieszkańców, że ich portfele są bezpieczne i tam raczej nic nie drgnie, chociażby opłaty za wodę czy ścieki albo śmieci? Czy jest takie ryzyko?
Bardzo mocno to analizujemy i szczerze, to na pewno będziemy chcieli podnieść podatek od nieruchomości. Ten wpływ do budżetu jest nam potrzebny.
O maksymalną stawkę.
O maksymalną. To nie będzie jak zwykle dużo, bo w przeliczeniu na jedno mieszkanie, to jest takie najbardziej namacalne, to jest kilka złotych rocznie. Na pewno przedsiębiorcy, na pewno przede wszystkim handlowcy, szczególnie ci, którzy zajmują się handlem w sklepach wielkopowierzchniowych, odczują to bardziej. Ale nie mamy wyjścia. Bardzo mocno staramy się, żeby nie wzrosły opłaty za wodę i ścieki. Są one dość dobrze zbilansowane.
To wzrosną rachunki, czy nie?
Troszeczkę wzrosną. Tu jedna, wielka niewiadoma, która dotyka nas wszystkich, my nie wiemy, jakie będą ceny za energię elektryczną. Dzisiaj wciąż jeszcze korzystamy z tych stawek ustalonych przez rząd PiS. Jeżeli tu się cokolwiek zmieni, to koszty wszystkiego wzrosną, niezależnie od nas. Ale jeszcze jedną rzecz chcę obiecać, bo tu jesteśmy po analizie, na pewno w Świdnicy nie wzrosną opłaty za składowanie odpadów. Będziemy płacić w przyszłym roku, tyle co w tym roku.
Gdyby o kilka procent musiała pani więcej zapłacić, mówię tylko o kilku procentach, nie mówię o kilkudziesięciu czy kilkuset, to jak to wtedy mogłoby wpłynąć wszystko na takie życie codzienne w Świdnicy? I z pani perspektywy, i z perspektywy mieszkańców?
To są te oszczędności, które już są na nas wymuszane, czyli np. wstrzymanie wielu remontów bieżących. To, co denerwuje mieszkańców, czyli mamy mniej pieniędzy na remonty chodników, na bieżące remonty dróg, na remonty w szkołach, w innych naszych instytucjach, np. na wymianę mebli, której to wymiany też od czasu do czasu trzeba dokonać i w instytucjach, i w szkołach, i w żłobkach.
Mieszkańcy to rozumieją?
Nie do końca. Nie do końca. My staramy się też bardzo mocno to tłumaczyć, ale powiązanie tych rzeczy jest dla niektórych dość trudne.
To jak dzisiaj słuchają Radia Wrocław, to jest szansa, że może to chociaż przyjmą do wiadomości. To jest o tyle ciekawe, że za kilka miesięcy mamy kolejne wybory, wybory samorządowe i kilka miesięcy temu tutaj w naszym studiu deklarowała pani, że będzie pani walczyć o kolejną kadencję na stanowisko w fotelu prezydenta Świdnicy. Mówi się o tym, że być może pan Wojciech Murdzek zdecyduje się na pojedynek z panią. Jak pani przyjmuje te doniesienia?
Dla mnie każde wyzwanie jest wyzwaniem. Jeżeli podejmie taką decyzję, będziemy rywalizować o głosy świdniczan, o ich sympatie też i o ich przekonanie, które z nas może być dobrym, lepszym gospodarzem. Ale ja się wyzwań nie boję.
Punktem wyjścia do tego pytania jest właśnie to, o czym rozmawialiśmy przez kilka minionych minut, czyli szeroko pojęte podwyżki. W jaki sposób mieszkańcy mogą przejść do porządku dziennego nad tym wszystkim i po prostu skądś wziąć te pieniądze? Nie chcę dramatyzować, czy snuć jakichś czarnych, apokaliptycznych wizji, no ale jednak te podwyżki wszystkich nas dotykają.
Ja tutaj poddam pod rozwagę, mam nadzieję, że jakiś parlamentarzysta, choć jeden na słyszy, może więcej.
Myślę, że więcej.
Ta zmiana w ustawie o dochodach, czyli zwiększenie naszego procentowego udziału, my o tym mówimy od lat, w podatku PIT i w podatku CIT, naprawdę pozwoliłaby nam złapać oddech, pozwoliłaby pokryć wszystkie wydatki w sposób godziwy.
O ile procent?
W tej chwili mamy około 39% udziałów w podatku PIT, jako gmina miejska. Myślę, że 10%, czyli do 49%, jest to kwota taka rozważna. Zakładając, że nie będzie kolejnych zmian w systemie płacenia podatków. Bo kiedy słyszymy, że ma być podniesiona kwota wolna od podatku z 30 do 60 tysięcy, to znów mówimy: dobrze, ale nie zapominajcie, że to jest kolejny ubytek w naszych dochodach. Poprosiłam, jadąc tu dzisiaj do studia, skarbnika o takie ostateczne wyliczenie, ile w tym roku straciliśmy, w cudzysłowie straciliśmy, tego podatku PIT w naszym budżecie. Zakładając, że nic by się nie zmieniło, że wzrost gospodarczy byłby równomierny, mielibyśmy w naszym budżecie między 35-37 milionów więcej tego podatku, niż go pozyskaliśmy. Otrzymaliśmy oczywiście rekompensatę 21 milionów. Więc widać, że jest różnica, jest to wciąż mało, ale to nie o rekompensaty choć.
A pani jest za tym, żeby podnieść kwotę wolną od podatku.
Jestem za tym, żeby podnieść kwotę wolną od podatku, jednocześnie podwyższając udział w podatku PIT dla samorządów.
To jak rozmawiacie jako samorządowcy, ale też spotykacie się przecież z parlamentarzystami, są komisje wspólne rządu i samorządu, no to zakładam, że referujecie te wszystkie historie, z którymi się na co dzień zmagacie. No i co mówią politycy?
Ja powiem tak: komisja wspólna w ostatnich latach to był wielki problem dla samorządowców, bo moi koledzy, koleżanki uczestniczyli oczywiście w tych spotkaniach, przedstawiając postulaty środowiska samorządowego, niestety z bardzo niewielkim odzewem.
Myśli pani, że to się zmieni?
Mam wielką nadzieję, mam wielką nadzieję.
A jak się nie zmieni?
Po to angażowaliśmy się w kampanię wyborczą, po to liczyliśmy na opozycję, żeby nasze postulaty, naszego środowiska, były wysłuchane.
Podoba mi się ta presja, którą teraz pani, za naszym pośrednictwem, nakłada na parlamentarzystów.
Trochę muszę. Ale tam są też nasi koledzy samorządowcy. Myśmy dlatego ich wspierali.
To Jacek Karnowski powinien to rozumieć doskonale. Myśli pani, że na przykład z premierem Donaldem Tuskiem, bo wszystko na to wskazuje, dojdą do porozumienia?
Ja mam nadzieję, że obaj panowie są na tyle dojrzałymi politykami, żeby umieć się wznieść ponad jakieś osobiste, dawne historie i rozmawiać racjonalnie, bo dzisiaj w tym kraju trzeba do wielu rzeczy podejść racjonalnie i szybko brać się do ciężkiej pracy. Ale ja wspomnę o kimś innym, bo pan przywołał Jacka Karnowskiego, ale mamy w ekipie dolnośląskiej świetnego samorządowca Marka Chmielewskiego, mamy świetną samorządowczynię Sylwię Bielawską. Więc mamy tę reprezentację naprawdę dobrą. To są ludzie, którzy w samorządzie przepracowali lata. Pani Sylwia jest doskonała, jeśli chodzi o edukację, a to jest kolejny obszar, o którym byśmy mogli tutaj rozmawiać kilkadziesiąt minut.
Pytanie, czy będą mieli siłę przebicia?
Ja na nich liczę.
Dobrze, zobaczymy, będziemy robić "sprawdzam". Jeszcze pytanie o KPO. Czy w sytuacji, w której uda się w końcu te środki pozyskać, pierwszą transzę, to pani ma już to wszystko ułożone, na co pani wyda pieniądze i jaka to będzie mniej więcej kwota dla Świdnicy?
My nie wiemy, jakie to będą kwoty dla poszczególnych miast. Mamy tak przygotowane projekty, żeby móc wykorzystać to szczęście, które na nas spłynie w takiej ilości, w jakiej będzie ono dostępne. To znaczy mamy dużo projektów dotyczących przede wszystkim tego wszystkiego, co chcielibyśmy przekształcić w sferze energii cieplnej. To jest nasza spółka miejska i tam bardzo liczymy na wsparcie, bo wszyscy mamy świadomość, że musimy odejść od węgla. Ale to są też indywidualne projekty dotyczące między innymi termomodernizacji, rewitalizacji przestrzeni. To się wiąże też z rewitalizacją, taką społeczną, ale też rewitalizacją, która będzie polegała np. na tworzeniu nowych, takich mikro obszarów zieleni. Wiemy, że jest to nam bardzo potrzebne. Projektów mamy dużo. Czekamy, bo czasu jest coraz mniej. 2026, to jest ten moment, kiedy powinniśmy kończyć wszystkie projekty.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.