Wicemistrzowie Polski wciąż bez przełamania w Eurocupie
Śląsk w Ulm zagrał bez nowego rozgrywającego Kendale'a McCulluma. Na przeszkodzie w występie Amerykanina stanęły kwestie formalne. Dodatkowo przez choroby ze składu WKS-u wypadli Jakub Nizioł i Daniel Gołębiowski.
W pierwszej akcji meczu Łukasz Kolenda przymierzył z dystansu i Śląsk prowadził 3:0. Chwilę później również zza linii 6,75 metra trafił Karim Jallow i był remis. I tak wyglądała cała pierwsza kwarta – cios za cios, kosz za kosz. Żadnej z drużyn nie udało się zbudować większej przewagi i wynik bliski był remisu. W końcówce gospodarze zatrzymali wrocławian, zdobyli pięć punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie 25:20.
W drugiej kwarcie zaczęła rosnąć przewaga koszykarzy z Ulm. Miejscowi prowadzili 32:26, kiedy z dystansu przymierzył Thomas Klepeisz i wicemistrzowie Polski tracili już dziewięć punktów. Od tego momentu mecz się wyrównał, aż do wyniku 47:35. Do końca pozostawało niewiele ponad trzy punkty i ten okres wrocławianie wygrali 11:2. Doskonale w tym fragmencie przed przerwą spisywał się Dusan Miletic, który skutecznie walczył na tablicach i zdobył pięć punktów.
W trzeciej kwarcie długo trwała wymiana ciosów. Po pięciu minutach było 60:58, ale kolejne fragmenty należały zdecydowanie do Śląska. Wrocławianie świetnie spisywali się w defensywie i pozwolili rywalom na rzucenie tylko czterech punktów, a sami zdobyli aż 19 i odskoczyli na 77:64.
W ciągu czterech minut ostatniej odsłony podopieczni Olivera Vidina stracili jednak całą przewagę. Śląsk popełniał błędy, ale przede wszystkim grał nieskutecznie. Fatalną serię przerwał Miletic, ale wtedy był ponownie remis (79:79). Po tym jak Mikołaj Adamczak wykorzystał jeden z rzutów osobistych było jeszcze tylko 83:80 dla Ulm, ale szybko zrobiło się 87:80.
Trener Vidin poprosił o czas. Wskazówki pomogły, bo Śląsk zaczął odrabiać straty i po skutecznej „trójce” Łukasza Kolendy na 11 sekund przed końcem było 92:91. Gospodarze odskoczyli jeszcze na trzy "oczka", ale najpierw Kolenda wykorzystał jeden, a następnie Arciom Parachouski dwa rzuty osobiste (94:94) i potrzebna była dogrywka.
Przy stanie 96:96 zespół z Ulm odskoczył na pięć punktów i Śląsk znowu musiał gonić wynik. Wicemistrzowie Polski zbliżali się na dwa czy trzy punkty (99:101, 103:106), ale strat już nie odrobili i ponieśli kolejną porażkę w Pucharze Europy.
Śląsk (z bilansem: 0 zwycięstw - 5 porażek) zajmuje ostatnie, 10. miejsce w tabeli grupy B. W następnej serii gier wrocławianie podejmą włoski zespół Dolomiti Energia Trento. To spotkanie zaplanowano na 8 listopada.
Ratiopharm Ulm - Śląsk Wrocław 108:103 (25:22, 24:24, 15:31, 30:17, 14:9)
Ratiopharm : Karim Jallow 23, Dakota Mathias 16, Trevion Williams 16, Georginho De Paula 12, Thomas Klepeisz 12, Juan Nunez 11, Pacoma Dadiet 8, LJ Figueroa 5, Tobias Jensen 3, Philipp Herkenhoff 2, Maximilian Langenfeld 0;
Śląsk: Łukasz Kolenda 29, Dusan Miletic 17, Hassani Gravett 13, Michał Sitnik 12, Arciom Parachouski 10, Mateusz Zębski 9, Aleksander Wiśniewski 5, Mikołaj Adamczak 5, Saulius Kulvietis 3, Jamoda Bryant 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.