Pożar pociągu w Biskupicach Oławskich
Jak powiedział nam dyżury straży pożarnej, zapalił się wózek pociągu. W akcji brało udział 7 zastępów straży pożarnej.
Tak całe zdarzenie relacjonuje nam jedna z pasażerek. "Do Krakowa dojechaliśmy z 250-minutowym opóźnieniem. Zapalił się nasz wagon 31. W środku nocy kuszetka i sypialny zostały ewakuowane w głąb pociągu. Pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala 14-letniego chłopca, który podróżował pociągiem z Mamą do szpitala w Chorzowie. Na pomoc ruszyli mu strażacy z ochotniczej straży obecni na miejscu zdążenia, kierownik pociągu z konduktorem oraz obecna w wagonie pielęgniarka oddziału chirurgii dziecięcej szczecińskiego szpitala Zdroje. (Prawdopodobnie się zatruł dymem ponieważ gwałtownie zaczął wymiotować, jedną z chorób współistniejących jest padaczka. Miał nogę w gipsie po operacji ortopedycznej. Wymagał profesjonalnej pomocy plus stres, który przeżył z Mamą) Karetka nie mogła podjechać do składu pociągu, strażacy pomogli sprawnie). Kierownik pociągu od początku akcji był bardzo zaangażowany we wszelkie działania. W wagonie 31 pasażerów obudził krzyk kobiety: ludzie pali się. Pociąg został zatrzymany w środku pola"
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.