M. Stachowiak-Różecka: D. Tusk ich wszystkich schrupie (...). Obawiam się "projektu Lewica" w edukacji
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław była poseł Prawa i Sprawiedliwości Mirosława Stachowiak-Różecka.
97 183. To jest pani wynik.
Tak
I co dalej, pani poseł? Co ten wynik w ogóle pani mówi?
Po pierwsze bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie w tej kampanii. Tym, którzy wspierali, za oddane głosy. Oczywiście w tym takim prywatnym wymiarze to sukces dla mnie jest tym większy, że wynik poprawiłam w porównaniu do poprzednich wyborów, więc rzeczywiście duża satysfakcja. Także jeszcze raz serdecznie dziękuję. No i muszę wyrazić przykrość i przeprosić wyborców, którzy wspierali Prawo i Sprawiedliwość, że jednak tym razem nie zdołaliśmy zdobyć tyle mandatów, żeby tworzyć samodzielną większość. Trzeba to przemyśleć, zastanowić się dlaczego, no i się z tym zmierzyć.
Czy pani potrafiłaby wskazać właśnie, dlaczego Prawo i Sprawiedliwość wygrało, a jednak przegrało?
Panie redaktorze. Prawo i Sprawiedliwość wygrało. No i przypomnę, że chyba pierwszy raz w historii mamy taką sytuację, no trzeba się tym chwalić, bo to jest sukces, że partia rządząca jednak utrzymała taką liczbę głosów, że jest zwycięzcą. To się rzadko zdarza. Przypomnijmy sobie, jak to bywało poprzednio, jednak po dwóch kadencjach rządów różnych koalicji, to się najczęściej jednak kończyło dużo, dużo gorszym wynikiem. Jeszcze raz za to serdecznie dziękuję. Pierwszy raz mieliśmy w historii taką sytuację, że rządziła partia samodzielnie przez dwie kolejne kadencje, bez koalicji.
Zjednoczona Prawica.
Tak jest. Teraz mamy sytuację, w której rzeczywiście, żeby rządzić, potrzebny jest koalicjant. Trwają rozmowy. Czy to się powiedzie, czy nie? Zobaczymy. Zostawmy to i poczekajmy. No ale na razie mamy ciągle alternatywy dwie: albo rzeczywiście zwycięska Prawo i Sprawiedliwość znajdzie koalicjanta i będzie już z koalicjantem kontynuować projekt dla Polski, albo faktycznie, jeśli to się nie powiedzie, dogadają się partie opozycyjne i one będą tworzyć rząd. Natomiast no oczywiście jest pytanie, gdyby był wariant z partiami opozycyjnymi, jest możliwy, to cóż to będzie za rząd? Z kolei będziemy mieć chyba w pierwszy raz w historii aż taką mozaikę poglądów, taką mozaikę programów, tak bardzo się od siebie różniących. No i wreszcie tak wielu liderów, że sama jestem przyznaję ciekawa, czy to jest w stanie rzeczywiście wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy?
Ja myślę, że każdemu trzeba dać szansę, ale powrócę jednak do Prawa i Sprawiedliwości i waszego wyniku. Mówi pani, że wygraliście. No matematycznie faktycznie, jakby nie było pierwszy wynik, najwięcej mandatów, ale ta liczba mandatów władzy ostatecznie nie daje. Czy zerojedynkowo naprawdę pani może w ten piątkowy poranek, w tym studiu, dookreślić, że pani wierzy w to, że jeszcze Prawo i Sprawiedliwość na przestrzeni najbliższych kilku tygodni będzie w stanie tak to wszystko poskładać, żeby rządzić.
Panie redaktorze, polityka to nie jest kwestia wiary, tylko na tym etapie już, to jest czysta polityka, czyli rzeczywiście trudne rozmowy. W mojej ocenie one są możliwe. Nie zamierzam oczywiście za pomocą mediów prowadzić rozmów z potencjalnymi koalicjantami, ale jednak przy tej okazji przypomnę tym wszystkim, którzy się odżegnują od koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, że po stronie Jarosława Kaczyńskiego stoi wiarygodność i dotrzymywanie słowa. Wystarczy sobie przypomnieć, co działo się z liderami i wewnątrz Platformy Obywatelskiej, z tymi, którzy z Donaldem Tuskiem współpracowali na różnych etapach życia politycznego i gdzie oni dzisiaj są? Więc niech to będzie takim momentem do zastanowienia się. W mojej ocenie, przy Prawie i Sprawiedliwości są dwa argumenty, które naprawdę stoją po stronie tego, że warto rozważyć koalicję. Jeden to wiarygodność, dotrzymywanie słowa, no po prostu, a druga sprawa, to rzeczywiście możliwość zachowania mimo wszystko tożsamości i odrębności. Donald Tusk ich wszystkich schrupie, mówiąc najdelikatniej.
Ale wie pani, że liderzy po stronie opozycji podkreślają w ostatnich dniach, w zasadzie na każdym kroku, że te ostatnie lata, ze strony Prawa i Sprawiedliwości, to oni byli tak okładani albo indywidualnie przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, albo przez część mediów, między innymi przez media publiczne, że oni nie chcą rozmawiać.
Panie redaktorze, błagam, proszę. Okładani to byli wyborcy Prawa i Sprawiedliwości i członkowie, politycy Prawa i Sprawiedliwości. Naprawdę. Zresztą te negatywne emocje, to przyzwolenie na to, że można było mówić o szarańczy, odszczurzaniu i różne takie o pełnych gaciach, już nie chce innych rzeczy cytować. Te rzeczy towarzyszyły kampanii.
Ale druga strona też nie odstawiała nogi.
Ale przepraszam, ale momencik, momencik. Jeśli mówimy o złych emocjach, o tym, co wolno było powiedzieć pod adresem Prawa i Sprawiedliwości, a co jakby było kierowane w drugą stronę, to jest nieporównywalne. A do polityków, zakładam, że dojrzałych i poważnych, jednak apeluje, że to emocje już za nami. Kampania się skończyła. Teraz przed nami jest poważna sprawa: projekt Polska, kontynuowanie tego, co jest najważniejsza, więc zadbanie o bezpieczeństwo, o komfort życia Polaków i apeluję, żeby jednak emocje już zostawić na boku i pomyśleć poważnie, i o swoich wyborcach, i o Polsce.
Sumarycznie partie opozycyjne dostały jednak więcej głosów niż Zjednoczona Prawica. Rekordowa, historyczna frekwencja. Jak pani myśli, o czym to świadczy?
No dostały najwięcej, ale jednak każda z osobna. Teraz proszę sobie zadać pytanie, zastanowić się, no albo się przekonamy za chwilę, co z tego będzie wynikać.
Może nawet rząd.
Ale spoiwo w postaci ośmiu gwiazdek, to które towarzyszyło emocją kampanijnym, się skończyło.
A sądzi pani, że tylko o gwiazdki chodziło? Naprawdę?
Teraz na stole leżą programy albo metafory, jak to się już okazuje w przypadku Platformy Obywatelskiej. Już słyszymy, że to nie był program, tylko te postulaty, które tam były zgłaszane, to takie przenośnie i metafory. Nawet gdyby przyjąć, że to były punkty programowe, no to to są tak różnorodne i niespójne ze sobą rzeczy, że ja nie za bardzo sobie wyobrażam, jak to może wyglądać. Tu jakby też informuję przy tej okazji wyborców. No mamy z jednej strony likwidację 800 plus, w każdym razie "no trzeba przyjrzeć się budżetowi, nie wiadomo czy nas na to stać".
Nie. Politycy po stronie opozycji mówią przecież, że "co zostało raz dane, nie będzie odebrane".
Tak mówili w kampanii, ale teraz słyszymy, że mogą być z tym kłopoty. Panie redaktorze, błagam. Ogromna różnorodność, zupełny brak powagi, w większości, zwłaszcza w Platformie Obywatelskiej, jednak kampania była taka, to już widać po tym, co słyszymy w mediach od przedstawicieli tej partii, że to jednak były tylko słowa i opowieści na użytek kampanii. No i teraz pytanie: "co z tego zostanie i w jakim zakresie są w stanie się porozumieć i dogadać?". Zobaczymy, na razie jest czas negocjacji. A kto ostatecznie ten rząd będzie tworzył? Przekonamy się już naprawdę za kilka dni, więc wytrzymajmy, szanowni państwo. Cierpliwie zobaczymy, co to będzie.
Ja wytrzymam. Pan wojewoda Jarosław Obremski dwa dni temu na naszej antenie ocenił, że Prawo i Sprawiedliwość "przesadziło w ostatnich dwóch tygodniach tylko i wyłącznie z negatywną kampanią i spowodowało pewne odrzucenie estetyczne”. To jest jego diagnoza. Ale ponowie to pytanie, jak to z pani perspektywy wygląda, z perspektywy tych kilku dni, gdy już trochę kurz opadł?
Moim zdaniem źródłem takim tlącym się od lat i to nie jest kwestia kampanii, czy ona była bardziej pozytywna czy negatywna? No dla mnie negatywną kampanię to prowadził przede wszystkim Donald Tusk i trudno było pozostawać, jak wspomniałam już tutaj, bez odpowiedzi takie narracje, jak mówię, odszczurzanie, szarańcza, pełne gacie. No szkoda przypominać.
Ale podobna narracja była też po drugiej stronie. To nie było tak, że jedni rzucali, a drudzy tylko na to patrzyli.
Przepraszam. Po drugiej stronie była podobna narracja? Naprawdę wychodził nasz lider, wychodził Mateusz Morawiecki, czy Jarosław Kaczyński na spotkania z wyborcami, czy ja na spotkaniach z wyborcami takich epitetów używałam?
Ja nie mówię o pani.
No nie. No więc momencik, stop.
Ale potrafiłbym wskazać takich parlamentarzystów, którzy robili podobne rzeczy.
Nie. Wróćmy do tego, co jakby tli się i jest takim zalążkiem też tego, z czym sobie w kampanii nie poradziliśmy. Moim zdaniem, dlatego ja mówię, kiedy jestem pytana o kampanię wyborczą, że wygrały emocje. Ale mam na myśli konkretnie coś takiego, że dla wyborcy ciągle, przez lata i to zostało utrwalone, i z tym sobie nie poradziliśmy, jest coś takiego, że głosowanie na PiS, to jest jednak wstyd. To znaczy, że to niesie ze sobą ryzyko odtrącenia, w grupie, w klasie, w grupie na studiach, w pracy, w korpo i tak dalej. Przyznawanie się do tego, że, "ale słuchajcie, Prawo i Sprawiedliwość zrobiło to, to, to, to fajnie, ja na nich stawiam, bo to są dla mnie ważne", nawet często, zwłaszcza właśnie w tych dużych ośrodkach, wielkich miastach, gdzie przegraliśmy, no spotykamy się z tym, że nawet jeśli ten wyborca rzeczywiście tak myśli i stawia na nas, to się jednak do tego nie przyznaje.
Jak pani myśli, dlaczego?
To jest to, z czym sobie nie poradziliśmy i na co musimy znaleźć w końcu odpowiedź i to jak najszybciej.
Kilka minut temu powiedziała o ośmiu gwiazdkach Że wyborcy zagłosowali, bo gdzieś tam w tle mieli te osiem gwiazdek, które przez lata były powtarzane...
Ja ufam, że nie tylko to zdecydowało o ich wyborze. Wielu uwierzyło w program, w te 100 punktów legendarnych, o których dzisiaj słyszą, że to już były tylko metafory.
Ale może trzeba dać szansę, pani poseł?
Żeby była jasność, panie redaktorze, ja naprawdę szanuję wyborców, wszystkich, również tych, którzy oddali głos na Koalicję Obywatelską i tych, którzy uwierzyli w to, że Koalicja Obywatelska poszła do tych wyborów z programem i chce go realizować. To żeby było jasne. Ale mówię o emocjach, o tym, co się dzieje nad urną, o czym człowiek decyduje, być może często też w ostatniej chwili. No więc jednak było, przez te ostatnie miesiące i nawet lata, niestety, przyzwolenie na to, że pod adresem Prawa i Sprawiedliwości można osiem gwiazdek. Ja przypomnę, że to były oficjalne podpisy ba przykład na Twitterach i polityków, i dziennikarzy, i ludzi, którzy wspierali drugą stronę. No pan sobie wyobraża, że ja bym używała czegoś takiego na Twitterze, że zamiast przekleństwa symboliczne osiem gwiazdek? No nie. To poszło za daleko. Ale rzeczywiście, niestety, również miało wpływ na to samopoczucie, na tą identyfikację. Człowiek, który wrzuca głos do urny, też w jakiejś mierze z tym politykiem, na którego głosuje się identyfikuje, tak. Znaczy głosuje na kogoś fajnego, więc trzeba mieć dużą taką determinację, rzeczywiście pewność siebie, wiedzę o polityce, interesowanie się polityką, żeby przełamać te emocje związane z tym, że głosowanie na PiS to coś niefajnego. Trzeba to przemyśleć. To nie jest wina wyborców. To jest nasza wina, że sobie nie zdołaliśmy z tym poradzić, że tego hejtu i tych opowieści o tym, jak to jesteśmy niedemokratyczni, niefajni, nie zdołaliśmy w czasie kampanii, ani wcześniej przełamać.
Czy Prawo i Sprawiedliwość będzie opozycją totalną?
Ależ skąd. Absolutnie. Jeżeli będziemy opozycją, jak mówię, poczekajmy. No ale gdyby taki wariant rzeczywiście był po prostu, no cóż, demokracja. Zauważam, że żadne czołgi, armaty, ani protesty, ani obalenie demokracji po wyborach, nie ma miejsca. Trwają normalne rozmowy, jak to w demokracji bywa.
Całe szczęście, pani poseł.
Przypomnę, że druga strona też straszyła tego rodzaju historiami po wyborach. Też warto przypomnieć. No więc mamy demokrację, rozmowy trwają, a gdyby się okazało, że to jednak druga strona tworzy rząd, no to oczywiście, że jesteśmy absolutnie konstruktywną, merytoryczną opozycją.
W niedzielę mieliśmy tutaj na antenie Radia Wrocław wieczór wyborczy. Była pani profesor Anna Pacześniak, był pan profesor Wojciech Myślecki. Pan profesor Wojciech Myślecki ocenił, że prezes Jarosław Kaczyński i premier Donald Tusk powinni udać się już na emeryturę i że pewna epoka w polityce się kończy, że właśnie jesteśmy jej świadkami. Też tak to pani czuje?
Ciekawa jestem, czy Brytyjczycy, jak po raz ich premier, prawda Churchill, po wygranej wojnie podejmował tekę premiera, też tak myśleli. Albo kiedy już też miał swoje lata i bronił Wielkiej Brytanii przed II wojną światową, też by to poddawali ocenie.
Ale ja mówię o Kaczyńskim i Tusku.
Nie, przepraszam. Wiek i doświadczenie jest w polityce w cenie i naprawdę opinie ludzi z zewnątrz są jakieś. Trzeba brać je pod uwagę, ale zupełnie akurat tych nie podzielam.
A co będzie z panią poseł Stachowiak-Różecką?
Jak to co? No będę posłem kolejnej kadencji.
To wiem. Ale czym się pani będzie chciała zajmować? Czemu się będzie pani przyglądać?
Będę, niezależnie jaką stronę będzie Prawo i Sprawiedliwość zajmować. Myślę, że będę dalej chciała kontynuować pracę w Komisji Edukacji. Wielokrotnie o tym tutaj rozmawialiśmy. Dla mnie to jest ten obszar, który mnie zajmuję. Zresztą martwię się o edukację, jeśli rzeczywiście zostaną wprowadzone postulaty braku zadań domowych, braku sprawdzianów, braku kartkówek i tak dalej. Liczę, że rzeczywiście nauczyciele otrzymają 30% podwyżki. Jeśli uwierzyli, że rzeczywiście tak będzie, to trzymam za to kciuki, mówię zupełnie poważnie. Ale o dzieci bez zadań domowych i sprawdzianów trochę się martwię.
Czyli poprzecie ten projekt?
A druga rzecz, która mnie interesuje, jednak po moich doświadczeniach w ostatniej kadencji i po tym, co udało mi się dla Wrocławia, Dolnego Śląska, dla mieszkańców i wyborców zrobić, więc wszystko to, co się wiąże z obszarem ochrony zdrowia. A przypomnę, że udało się wiele. Nowy szpital onkologiczny, kardiologia, hematologia. Naprawdę ogromne miliony dla zdrowia mieszkańców. Więc zastanawiam się i rozważam jednak w związku z tym, bo to ważne, pracę w Komisji Zdrowia.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk byłaby dobrym ministrem edukacji?
Wie pan co? Na tym etapie nie będę poddawać ocenom personalnym tego.
A widziałaby pani pole do współpracy?
Ja z każdym widzę pole do współpracy, nie mam z tym problemu. Natomiast, szczerze zupełnie, naprawdę obawiałabym się projektu "Lewica w resorcie edukacji". Tak po prostu. Bez personalnych wycieczek, bo to nie ma nic do rzeczy. No ale dajmy szansę. Zobaczymy co się ułoży, kto ostatecznie będzie pracował w tym resorcie i jak już będziemy znali konkrety i propozycje, i postulaty na pierwsze miesiące pracy, wtedy będę podejmować się ocen. Na razie to jest przedwczesne.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.