J. Obremski: Pytania referendalne prostacko sformułowane (...). Prezydent powinien powierzyć tworzenie rządu Tuskowi
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był Wojewoda Dolnośląski Jarosław Obremski.
Jak nastroje?
Na pewno nie najlepsze, tak. Trzeba powiedzieć, że, ok, można mówić, że sukces, że partia trzeci raz ma najlepszy wynik. Ale też trzeba patrzeć, że ten wynik nie daje realnych szans na sprawowanie w tej chwili władzy. Oczywiście ten potencjał 35-36% jest czymś fajnym, tylko patrząc z perspektywy PiS, nie zbudował przez te lata zdolności koalicyjnej. Oczywiście można to mówić, że został zrobiony pewien kordon sanitarny, tak jak to zdarza się w wielu krajach europejskich, jak zaczynają rosnąć partię nie głównego akceptowalnego nurtu. Tym niemniej jednak, no było 8 lat i coś tutaj się nie udało. Było przekonanie, że uda się drugi raz powtórzyć taki wynik jak 43%. Wydaje się, że szansa była, ale, że tak powiem, chyba ostatnie dwa tygodnie zostały zmarnowane.
Wygrana, a jednak przegrana. Pan się spodziewał?
Co obstawiałem przed? To znaczy tutaj nie będę jakiś bardzo oryginalny, że PiS będzie miał pierwsze miejsce, że nie będzie miał wystarczającej ilości mandatów. Liczyłem, że tych mandatów będzie do 10-15 więcej i być może taki byłby wynik, gdyby była mniejsza frekwencja. Frekwencja nas wszystkich, myślę, że wszystkich, wszystkich zaskoczyła. Że będzie więcej potencjalnie, rachunkowo koalicji możliwych. Natomiast w tej chwili wydaje się, że to pole manewru jest dużo, dużo mniejsze.
Wojciech Myślenicki, pan profesor, który był tutaj gościem w trakcie naszego wieczoru wyborczego, obok pani profesor Anny Pacześniak, powiedział, że pewna epoka się kończy, że Jarosław Kaczyński i Donald Tusk powinni udać się na emeryturę. Czy Zjednoczoną Prawicę czeka teraz czas rozmaitych rozliczeń, no i czy będziemy świadkami czegoś nowego? Jakiegoś przełamania, pokoleniowego na swój sposób?
Wydaje się, że prawica polska musi się na nowo wymyśleć. Ten potencjał nadal jest bardzo duży, no bo to chyba tam więcej niż 8 milionów ludzi głosujących. Dla mnie jest konieczność pewnej zmiany pokoleniowej. To na pewno, tak. Ten spór od 90. roku, który bym określił sporem, może nie Tusk-Kaczyński, a bardziej Kaczyński-Michnik, wydaje się być w wielu aspektach archaiczny. Co nie znaczy, że tamte rzeczy i pewne powiązania, i tak dalej, nie mają wpływu na to, co się dzieje. Powiem trochę inaczej, ja mam taki obrazek z kampanii PiS-u, że za prezesem cały czas stało koło gospodyń wiejskich. 8 lat temu były panie, które nazywano "Aniołki Kaczyńskiego". Oczywiście media inne się nabijały z tego i tak dalej, ale to były młode, atrakcyjne dziewczyny, nowoczesne Polki. Moim zdaniem jest istotne pokazanie takiej twarzy sprawczych ludzi sukcesu, których w PiS-ie jest bardzo, bardzo dużo. Zobaczmy tylko, że do tych spółek, które tak są krytykowane, Skarbu Państwa, weszli ludzie, którzy spowodowali, że te spółki przynosiły zysk.
Chociaż opozycja powie...
Że szwagier?
Może niekoniecznie, że szwagier, ale, że to nie jest taka sytuacja zerojedynkowa. Ale dzisiaj o spółkach nie będziemy rozmawiać. Powiedział pan o liderach, o ludziach sukcesu. Kto jest takim liderem, taką osobą, która jest w stanie Zjednoczoną Prawicę na nowo posklejać. Potrafiłby pan takiego lidera wskazać, poza Jarosławem Kaczyńskim?
Tak. Ale na dalsze pytanie, bardziej szczegółowe, w tej chwili odpowiem "pomidor".
Pan premier Mateusz Morawiecki?
W części tak.
Dobrze, To wróćmy do tej frekwencji, umówmy się rekordowej, absolutnie historycznej. O czym to świadczy? Dlaczego Polacy tak chętnie wzięli udział akurat w tegorocznych wyborach?
Myślę, że jest kilka powodów. Zacznę od naszego pola. PiS przesadził w ostatnich dwóch tygodniach, tylko i wyłącznie z negatywną kampanią, i spowodował pewne odrzucenie estetyczne.
Zmęczenie i zniesmaczenie?
Tak. Po drugie, co pan mówi, zmęczenie. Proszę zwrócić uwagę, że we wszystkich krajach właściwie europejskich, które przeszły przez Covid, bez względu, jak tam było, to za tę sytuację covidową zapłaciła partia rządząca. Czy była lewicowa, czy prawicowa, to nastąpiła zmiana. Wydawało się, że z powodu słabości opozycji, PiS ma szansę się z tego wybronić. Ale na covidzie, na wyroku Trybunału Konstytucyjnego, te 5% stracił i tego już nie nadrobił. I to jest jeden element. Drugi to jest to, że ludzie w pewnym momencie zobaczyli, że jest alternatywa, która wydawała się być już alternatywą pustą, a ponieważ był pewien element zniesmaczenia, to ci, którzy się nie interesują polityką, postanowili zagłosować. Odbieram, że oni poszli na tę alternatywę, jaką była Trzecia Droga. Która skądinąd, bym powiedział z mojej perspektywy, jest taką sobie alternatywą. Oczywiście być może w tej chwili oni się wybiją na jakąś niepodległość.
Ale bardziej Władysław Kosiniak-Kamysz czy Szymon Hołownia?
Ja odbieram, że na tę chwilę nie widzę żadnych przesłanek, żeby traktować Szymona Hołownię jako politykę z własnymi poglądami. Pan Kosiniak-Kamysz jest według mnie zawodnikiem wagi...
Ciężkiej?
Przynajmniej półciężkiej. Z szansami zmiany wagi o tę wyższą po tych wyborach. Więc tu bym powiedział, że jest szansa. W przypadku pana Hołowni, raczej medialna postać.
A referendum? Czy politycy Zjednoczonej Prawicy przegrzali, przelicytowali?
Wydaję mi się, że jeżeli już przegrali, to przegrali w podkręcaniu pytań. To znaczy te pytania były za...
Wprost panie wojewoda.
Za prostacko sformułowane. Aczkolwiek akurat odbieram, że te cztery pytania dotyczyły bardzo istotnych spraw. Ale uważam, że tu był popełniony taki błąd zbyt dużej łopatologii, propagandy. Choć ja odbierałem, że jest to próba zmuszenia opozycji, w tym wypadku Koalicji Obywatelskiej, do jakiegokolwiek określenia się programowego.
Wiele osób w ostatnich godzinach zadaje pytanie, gdzie są politycy Suwerennej Polski? Gdzie jest pan minister, prokurator Zbigniew Ziobro? Jak pan sądzi, dlaczego się schowali?
A przyznam się, że tego nie analizowałem w żaden sposób.
To może pan teraz to zrobić.
Nie odbierałbym tego w takich kategoriach, ponieważ gdzieś jest więcej niż niedosyt i lizanie ran, więc to jest jakaś rzecz istotna. Być może mamy do czynienia z jakimś wstępem albo rozważania do jakiegoś przetasowania. Rozumiem, że w tym pytaniu była taka sugestia.
Ja nie zadaję pytań z sugestią.
Ale nie widzę żadnych przesłanek do takiej tezy. Czasami w polityce jest dobrze, szybko wszystkiego nie tłumaczyć i wyjaśniać.
Ja nie zadaję pytań z sugestią, natomiast na swój sposób jest to symptomatyczne, panie wojewodo, że pan to tak odebrał, bo na pewno pan pamięta ten wielomiesięczny spór między panem premierem Morawieckim, a właśnie prokuratorem generalnym, ministrem Zbigniewem Ziobro. Panowie okładali się publicznie. Zresztą mieliśmy okazję komentować to wszystko. Sądzi pan, że właśnie teraz, gdy kurz opalanie, to w ogóle obaj panowie jeszcze będą chcieli patrzeć na siebie wzajemnie, bo nie chcieli patrzeć już w ostatnich miesiącach, nawet na posiedzeniach rządu. No Zbigniew Ziobro, to nie jest wielka tajemnica, po prostu był nieobecny na tych posiedzeniach. Jak to będzie wyglądać w Zjednoczonej Prawicy?
Nie chcę mówić, że emocje nie grają roli w polityce, ale czasami mam wrażenie, że jest tak, że się odgrywa emocje też.
To chyba się nie opłaciło?
Nie, nie. Tu sympatia była taka, jak na obrazku. Tak to czytam. Natomiast czasami różne rzeczy łączą, czasami różne rzeczy dzielą, więc ja bym tutaj nie nie stawiał daleko idących tez.
Czas pokaże, to będziemy mogli wrócić do tej rozmowy, panie wojewodo. Komu pan prezydent powinien powierzyć misję tworzenia rządu? Albo komu by powierzył misję tworzenia rządu wojewoda Jarosław Obremski?
Proszę mnie nie wstawiać w rolę, w której nie jestem, bo zawsze jest łatwiej doradzać, niż podejmować decyzje. Wydaję mi się, że po odbyciu cyklu rozmów z wszystkimi ugrupowaniami, zorientowanie się, kto ma największą szansę dla większość, no w tym wypadku wydaje mi się, że trzeba odpowiedzieć, z mojej perspektywy, niestety, Donald Tusk.
Czyli Donald Tusk?
Tak.
Przeszło to panu przez gardło. No widzi pan, jednak się dało. To co mogą przynieść kolejne miesiące, jak już ten rząd się uformuje, czyli właśnie pewnie pan premier Tusk premierem zostanie? Jak to może wyglądać? Jaka przyszłość przed naszym krajem?
Są dwie rzeczy, uważam, że niedobre dla Polski i uważam, że niedobre dla wizji, którą bym życzył dla Polski. Oddzielam te dwie rzeczy, bo te drugie są związane z moimi poglądami, jakie są wartości, co trzeba bronić, spojrzenie na historię, na IPN, na tego typu rzeczy. To odbieram, w świetle mojego wyobrażenia, pewnej przestrzeni aksjologicznej, w której chciałbym żyć, jako tragedię. Nie. Przesadziłem. Jako coś, co będzie powodować dyskomfort dla mnie. Przesadziłam. Absolutnie wycofuję się z tego słowa. Natomiast, dlaczego źle dla Polski? Ponieważ uważam, że mamy bardzo niebezpieczny czas i asertywność polityki jest istotna. Nie chcę mówić, że PiS nie popełniał tutaj błędów, ale w sytuacji zapowiadającego się zbliżenia, uważam niemiecko-rosyjskiego, w sytuacji narastających znów antyamerykańskich rzeczy, mimo wszystko w Europie, konfliktu na Bliskim Wschodzie. Ja bym powiedział, czasami ja mam taki lęk, że już trzecia wojna światowa trwa, tylko o tym jeszcze nie wiemy, tak. Więc tutaj ta polityka i deklaracje, które są składane, są dla mnie niebezpieczne także dla Polski.
Na koniec pytanie o wojewodę Jarosława Obremskiego. Jaki ma pan pomysł na siebie?
To ja bym powiedział, że szczęśliwie to nie jest rok 2012, kiedy było duże bezrobocie, tylko jest 2023. Więc nie widzę żadnego problemu. Przy tak niskim bezrobociu to nie powinienem mieć problemów ze znalezieniem pracy.
A jeszcze w polityce, czy już poza nią?
No pewno się nigdy nie powinno mówić jakoś tak stanowczo, ale wolałbym być widzem, obserwatorem, niż uczestnikiem.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.