Wrocławskie ogrzewalnie czekają na osoby w kryzysie bezdomności
- Niektórzy przychodzą tam co roku, nie brakuje jednak nowych twarzy - mówi Marcin Blicharz koordynator w ogrzewalni św. Alberta:
„Przychodzą z działek, z ulicy prosto, z wiat śmietnikowych. Także to są potrzeby takie na początku pierwsze. Wyspać się porządnie. Najeść się. Spotkać się z lekarzem, opatrzyć rany. Przyjmujemy właściwie wszystkich, którzy są w potrzebie".
W miejskich ogrzewalniach panują określone zasady — pierwszą i najważniejszą jest trzeźwość, ale nie jedyną - dodaje Iness Zielant z Ogrzewalni:
„50 osób to i tak jest dużo, więc jakieś zasady muszą być. Mamy ustalony harmonogram dnia. Zaczyna się pobudką o 6.00 rano, potem o 7.00 są porządki, czyli dyżury, na które mieszkańcy sami się wpisują. O 21.00 jest sprawdzana obecność".
Kiedyś stałymi bywalcami co roku były głównie te same osoby. Teraz nie brakuje nowych twarzy, o czym wolontariuszka Iness Zielant z Ogrzewalni:
„Myślę, że teraz ta obecnie grupa jest tak 50 na 50. Przeważnie przeważała ta grupa starych bywalców. I tak coraz więcej jest młodych osób. Myślę, że pojawią się też inne używki niż alkohol ".
- Osoby, które trafią do Ogrzewalni - mogą liczyć na pomoc pierwszej potrzeby. Znajdą tam czyste, ciepłe ubrania, łóżko i posiłek - dodaje Marcin Blicharz koordynator w Ogrzewalni św. Alberta.
„Ciepłe posiłki dostajemy przygotowane z innej placówki Brata Św. Alberta. Ludzie też przynoszą jakieś bułki zrobione i to w dużych ilościach. Mamy wolontariuszy co np. przynoszą 200 kanapek, 200 bułek — także tutaj jedzenia nie brakuje".
W Ogrzewalni przy ul. Gajowickiej 62 miejsce znajdzie czterdziestu mężczyzn i dziesięć kobiet. Jednak wolontariusze zapewniają, że jeśli zajdzie taka potrzeba — dla każdego znajdzie się ciepłe łóżko. Do pomocy osobom mierzącym się z kryzysem bezdomności może włączyć się każdy. Można, chociażby do jednej z takich ogrzewalni przynieść ciepłe ubrania, których nie nosimy, a które mogą posłużyć jeszcze innym ludziom.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.