Siódmy tytuł w profesjonalnej karierze Huberta Hurkacza
Mecz finałowy był niezwykle wyrównany i decydował się w tie-breaku, w którym Rublow również miał piłkę meczową. Hurkacz wykazał się stalowymi nerwami, obronił ją i odniósł jeden z największych sukcesów w karierze. Za zwycięstwo wrocławianin otrzyma 1,26 mln dolarów. Rublow musiał zadowolić się połową tej sumy.
Hurkacz rozpoczął pojedynek od asa serwowego i w ten sam sposób zakończył pierwszego seta, którego pewnie wygrał dzięki przełamaniu serwisu rywala w szóstym gemie.
Drugi set był odwrotnością pierwszego. To wyżej notowany Rosjanin dominował, przełamał serwis Polaka w drugim gemie i przewagi nie oddał.
W trzecim secie obaj utrzymywali swoje podanie, choć w dziewiątym gemie Rublow musiał się napocić i obronić piłkę meczową. Rozstrzygał więc tie-break, który rozpoczął się od przełamania serwisu Hurkacza. 25-letni tenisista z Moskwy objął prowadzenie 5-2, ale Hurkacz wytrzymał presję i w najtrudniejszych momentach serwował asy. Obronił też piłkę meczową, a sam wykorzystał czwartą.
- Andriej, jesteś fantastycznym facetem. Każdy mecz z tobą jest niesamowity, każdy z nas może wygrać - zwrócił się Hurkacz do rywala. Był to ich piąty pojedynek i trzecia wygrana Hurkacza.
- Moja babcia ma dzisiaj urodziny i jej dedykuję zwycięstwo. To była wielka przyjemność grać tutaj. Na koniec chcę podziękować widzom. Stworzyliście wspaniałą atmosferę - dodał.
Wśród chińskiej widowni, która raczej sprzyjała rozstawionemu z numerem piątym Rosjaninowi, mecz oglądał zwycięzca tego turnieju, legenda tenisa Szwajcar Roger Federer.
26-letni wrocławianin po raz ósmy zagrał w finale zawodów ATP. To jego siódmy tytuł, a drugi w imprezie Masters 1000, po sukcesie dwa lata temu w Miami. Latem ubiegłego roku dotarł też do decydującego pojedynku turnieju tej rangi w Montrealu, ale przegrał.
Hurkacz zapewnił sobie awans z 17. na 11. miejsce w światowym rankingu i liczy się w walce o udział w kończącym sezon turnieju masters - ATP Finals w Turynie, z udziałem ośmiu najlepszych tenisistów.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.