G. Macko: Myślę, że w 2030 będziemy mieli pełną siatkę dróg ekspresowych w regionie
Naszym gościem był wicemarszałek województwa dolnośląskiego Grzegorz Macko - Prawo i Sprawiedliwość. 15. numer na liście wałbrzyskiej.
Dlaczego właściwie pan się wybiera do Sejmu, panie marszałku?
O tym, czy się wybieram do Sejmu zdecydują mieszkańcy Dolnego Śląska, a w zasadzie regionu wałbrzyskiego, okręgu wałbrzyskiego.
No ale się pan wybiera?
Naturalną koleją rzeczy w polityce jest to, że kiedy dochodzi do wyborów, zwłaszcza tak ważnych jak te, które się odbędą 15 października, no to działacze partyjni, osoby funkcyjne, też często samorządowcy znajdują się na tych listach wyborczych, aby po pierwsze je w wzmocnić, a po drugie być może też do tego Sejmu wejść i realizować swój program polityczny. Bardzo często mówi się właśnie o tym, że te wybory 15 października będą najważniejsze w nowożytnej historii Polski.
Jak pan sądzi, dlaczego?
To są oczywiście bardzo górnolotne słowa i one padają średnio co 4 lata, przy okazji każdych kolejnych wyborów. Natomiast wydaje mi się, że akurat w tym roku, w 2023 roku takie sformułowania są bardzo trafione ze względu na sytuację, w jakiej nasz kraj się znalazł. W jakiej jesteśmy w kontekście wojny na wschodzie, czy też pewnych trudności gospodarczych, z których jeszcze wychodzimy po pandemii. Dlatego decyzja Polaków 15 października spowoduje, że będzie wówczas określony kierunek, w którym nasz kraj ma podążać. Czy będzie to kierunek polityki suwerennej, czy będzie to kierunek polityki, która jest realizowana pod wpływem pewnych też interesów, być może zachodnich.
Taką mam obserwację, że w pojedynkę w polityce ciężko jest co się zrobić. Doskonale pan na pewno o tym wie, bo wynika to z pana doświadczeń w sejmiku dolnośląskim. Natomiast, w jaki sposób chce pan zrealizować swój program i co jest jego fundamentem właśnie w pojedynkę czy drużynowo? Na kogo pan może liczyć? Z czym pan idzie?
Nasza drużyna Prawa i Sprawiedliwości akurat jeśli chodzi o okręg wałbrzyski, ale to dotyczy wszystkich regionów na Dolnym Śląsku, składa się z bardzo wielu osób, które pełnią różnego rodzaju funkcje, funkcje publiczne, ale też funkcjonują w różnych dziedzinach życia, w różnych branżach. Uzupełniamy się, można powiedzieć swoim doświadczeniem, swoją wiedzą i w tym wypadku, jeśli chodzi o region wałbrzyski, bo on jest mi najbliższy my tworzymy taki zespół osób, gdzie oczywiście oprócz tego, że są i kobiety, i mężczyźni na tej liście wyborczej, to też przedstawiciele różnych zawodów. Pan minister Michał Dworczyk, który jest takim naszym lokalnym liderem, choć w tej chwili nie jest liderem listy, bo jedynką jest Marcin Gwóźdź, stworzył pewne środowisko, które postawiło na dobrą współpracę z samorządami, na rozwijanie regionu i na przede wszystkim ściąganie pieniędzy do byłego województwa wałbrzyskiego i na cały Dolny Śląsk. Bo to też efekt przecież koalicji z Bezpartyjnymi Samorządowcami, w której zawiązanie był bardzo zaangażowany minister Dworczyk. Ściąganie środków właśnie w ramach tych działań, które spowodują, że nasz region, w szczególności południowa część województwa, będzie rozwijała się równie szybko, jak pozostałe regiony Polski.
Czyli jak spotyka się pan z wyborcami, między innymi w Wałbrzychu, to ten przysłowiowy Kowalski, który ma okazję pana spotkać, z którym ma pan okazję wymienić uścisk dłoni i pewnie chwilę porozmawiać, to o czym pan mówi? Albo o czym panu najczęściej mówią mieszkańcy?
Tych ściśniętych dłoni, rozdanych ulotek, ale nie tylko, w ostatnich tygodniach były już można chyba zliczyć tysiące. Te rozmowy najczęściej dotyczą sytuacji ogólnopolskich. Oczywiście dużo emocji budzi to, co na co dzień oglądamy w telewizji, w wieczornych wydaniach wiadomości.
Zależy, które wiadomości oglądamy.
To prawda i to warunkuje, w jaki sposób później rozmowa jest prowadzona bardzo często. Oczywiście wiemy o tych wszystkich emocjach, które towarzyszą dzisiejszej polityce w Polsce. Natomiast bardzo dużo rozmów dotyczy właśnie inwestycji w regionie, takich spraw bliskich ludziom. I tutaj myślę, że w ostatnich latach udało się dużo zrobić, czy w zakresie kolei, czy w zakresie dróg, infrastruktury sportowej, gdzie spełniliśmy wiele tych deklaracji, które złożyliśmy w 2019 roku mieszkańcom Dolnego Śląska. Przypomnę, że jako Prawo i Sprawiedliwość wówczas jako jedyni zaprezentowaliśmy program, który był programem do zrealizowania konkretnych inwestycji, wówczas nadchodzącej kadencji Sejmu. Udało nam się te wybory wówczas wygrać, zdobyć zaufanie Polaków i dzisiaj się z tego rozliczamy. Z pośród tych różnych inwestycji, które wówczas deklarowaliśmy, dzisiaj część jest już zrealizowana, a część jest w trakcie realizacji.
Pan w naszym regionie odpowiada za gospodarkę, czyli między innymi za inwestycje. Jakiś czas temu było głośno o tym, że Górnik Wałbrzych może doczekać się nowego, zrewitalizowanego stadionu. Na jakim etapie jest dzisiaj ta inwestycja? Ale z pana perspektywy?
No dobrze, że pan redaktor dodał, że z mojej perspektywy, dlatego że jest to inwestycja prowadzona przez miasto, przez gminę. Myślę, że tutaj najlepiej zapytać władze miasta, na jakim etapie jest przetarg.
No i będziemy pytać.
Wiemy, że ten przetarg właśnie zakończył się, jeśli chodzi o spływanie ofert. Natomiast przypomnę, że miasto Wałbrzych złożyło wniosek do rządowego funduszu Polski Ład. Otrzymało blisko 40 milionów złotych na ten stadion. Dokładnie tyle, o ile zawnioskowało, o ile miasto aplikowało, dostało dzięki decyzji tutaj polskiego rządu. No i dzisiaj tak naprawdę politycy partii rządzącej nie mogą więcej zrobić. To miasto musi sobie poradzić.
A jest pan w kontakcie z panem prezydentem?
W ostatnim czasie może troszeczkę rzadziej na ten temat rozmawiamy. Ale trzymam kciuki za powodzenie tej inwestycji.
To może trzeba zadzwonić i zapytać, jak to wygląda.
Tak jak powiedziałem, jest to inwestycja miejska i my, jako województwo, no nawet nie powinniśmy się pewnie do niej dokładać, z tego samego powodu, dla którego nie powinniśmy się dokładać do każdej pojedynczej inwestycji.
To prawda. Gdybyście później wspólnie przecinali wstęgę, to nikt by na to nie patrzył, bo sport chyba nie ma barw politycznych, prawda?
To prawda, to przekonujemy się o tym, na co dzień wszyscy kibicujemy.
Pan, jako były sędzia piłkarski.
Tak. Jako były sędzia piłkarski. Dziękuję, że pan redaktor przypomniał mi ten epizod z mojego życia.
Powinien być pan zaangażowany w takim razie. Ja w tym tygodniu będę mieć okazję rozmawiać z panią Sylwią Bielawską, czyli z panią wiceprezydent Wałbrzycha. Na pewno zapytamy o stadion z perspektywy miasta, jak to wygląda. Ale czy pan może zadeklarować, że pan wykona telefon do pana prezydenta i zapyta, jak się mają sprawy?
Skontaktuję się z panem prezydentem. Zapytam się, na jakim etapie jest kwestia odbudowy stadionu Górnika Wałbrzych. Wszystkim to nam leży na sercu. Myślę, że my jako Prawo i Sprawiedliwość, jako środowisko polityczne, wykonaliśmy swoje zadanie domowe, czyli udało się zorganizować środki na ten stadion.
Pędzimy dalej, nawet dosłownie. Kolejna inwestycja, czyli S8. Na jakim jest etapie?
Jeśli chodzi o S8 z Wrocławia do Łagiewnik, to mamy tutaj już zakończony przetarg i w tej chwili trwa zakończony napływ ofert, i w tej chwili trwa wybór najkorzystniejszej oferty na zaprojektowanie i wybudowanie tego odcinka. Odcinka, który ma być arterią życia dla południowej części województwa. Równolegle trwają przygotowania do rozstrzygnięcia przetargu na odcinek pomiędzy Bardem a Ząbkowicach Śląskimi.
A ten odcinek do Łagiewnik. Do kiedy mamy czas?
Jeśli chodzi o Łagiewniki, tak naprawdę można powiedzieć, że na dniach, maksymalnie w ciągu kilku tygodni będzie wybrany wykonawca, który zaprojektuje, a później wybuduje.
To kiedy?
Do kiedy najpóźniej zostanie wybrany? Z całą pewnością w tym roku. Takie mamy zapewnienia z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Kiedy kierowcy będą mogli się przejechać tym odcinkiem?
Sądzę, że to jest kwestia 2026-2027 rok. Może bardziej 2027 rok. Ale tu by pewnie trzeba byłoby pytać drogowców, bo my robimy teraz krok po kroku. Realizujemy te prace.
A kolejny odcinek? Ten, o którym pan mówił?
Nie chciałbym rzucać takich dat, bo nie znam dokładnie daty, kiedy tam być może zostanie wkopana łopata, dlatego że cały czas tutaj operujemy na poziomie tych najbliższych, jakby kamieni milowych, które są do zrealizowania. Tym kamieniem milowym będzie wybór wykonawcy, a to nastąpi w przeciągu kilku miesięcy. Zresztą podobnie sytuacja wygląda w przypadku drogi S5, , która przypomnę jeszcze kilka lat temu w ogóle nie była w planach, ale to moje środowisko polityczne wprowadziło tę drogę do w ogóle planów budowy dróg ekspresowych w Polsce, czyli droga S5, łącząca aglomerację, Świdnicę z Wrocławiem, na wysokości mniej więcej Kobierzyc. Dzięki czemu w trzydzieści kilka minut z Wałbrzycha będzie można dojechać do Wrocławia.
Znowu pytanie, kiedy?
2 października odbywa się posiedzenie komisji przy Ministerstwie Infrastruktury, która będzie oceniała najkorzystniejszy przebieg. Tutaj realnie w 2027 roku możemy oczekiwać, że zostanie wkopana pierwsza łopata i do końca tej dekady pojedziemy tą drogą. Jeżeli oczywiście tutaj wszystkie te założenia dokumentacyjne, środowiskowe zostaną spełnione. Na dzisiaj wygląda to tak, że problemów większych nie ma w realizacji kolejnych kamieni.
Kiedy komfortowo przejedziemy z Wrocławia do Kudowy, czyli do granicy?
To mówimy już o drodze S8. Natomiast pan redaktor pyta o numer 8 do Kudowy. Ja przypomnę, że w planach budowy dróg ekspresowych, drogę numer 8, jej przebieg zmieniono i ma odbijać nie do Kudowy, tylko do Boboszowa, w taki sposób, aby stworzyć połączenie komunikacyjne ze stolicą Austrii, z Wiedniem. Więc ta droga numer 8 od Kłodzka do Kudowy, dzisiaj częściowo w standardzie 2+1, ona już tam w tej chwili. Natomiast dla nas kluczowe jest to, żeby jak najszybciej wybudować drogę do Kłodzka i dalej do Boboszowa, dlatego że właśnie taki jest plan.
Kiedy?
Jeśli chodzi o drogę do Kłodzka, tak jak powiedziałem, to jest też kwestia do końca tej dekady.
Czyli 2030?
Myślę, że wtedy będziemy już mieli pełną, zrealizowaną siatkę dróg ekspresowych na Dolnym Śląsku.
Czyli jak spotkamy się za 6,5 roku w tym studiu, to będzie pan mógł ogłosić sukces?
To prawda. Pamiętajmy, że to nie są Chiny i to nie jest tak, że tutaj sekretarz jednego dnia podejmuje decyzję o budowie drogi, a drugiego dnia już jest koparka na tej budowie.
Szkoda. Jeśli chodzi oczywiście o tempo tych prac.
Dzięki temu realizujemy tutaj też różnego rodzaju wytyczne środowiskowe. Pamiętajmy o tym, że to też jest bardzo ważne, żeby z poszanowaniem środowiska i ludzi, i ich mienia, te inwestycje prowadzić.
Kolejna rzecz, która mnie zaintrygowała, jak sobie myślałem o spotkaniu z panem, to jest Zakład Przyrodoleczniczy w Szczawnie-Zdroju. Kiedy kuracjusze, kiedy pacjenci będą mogli skorzystać z tego obiektu? Przypomnijmy, że on jakiś czas temu został strawiony przez pożar. Jak to dziś wygląda?
Dokładnie w marcu 2018 roku pożar zajął najistotniejszy budynek uzdrowiska w Szczawnie-Zdroju.
To już 5,5 roku.
My rokrocznie, jako samorząd województwa, przynajmniej odkąd ja mam zaszczyt zasiadać w zarządzie województwa, przeznaczamy po kilka, czasami kilkanaście milionów złotych na spółkę, nie tylko Szczawno-Jedlina, ale też na Lądek, na sanatoria dolnośląskie. W tej chwili mamy, na całe szczęście, po tych już kilku latach dosyć mozolnych prac, wykonane takie prace, które ten obiekt zabezpieczają i są w tej chwili wykonywane prace wewnątrz.
A dlaczego to tyle trwa?
Po pierwsze dlatego, że z jednej strony należałoby, i to by było pewnie najłatwiejsze, przeznaczyć w ramach jednego przetargu, jednego zadania kilkadziesiąt milionów złotych i na wybór jednego wykonawcy, który zrobi to od a do zet. Natomiast dzisiaj nie mamy takich możliwości finansowych. Komisja Europejska odmówiła nam wsparcia finansowego w ramach środków europejskich dla Dolnego Śląska, jeśli chodzi o właśnie o uzdrowiska. Musimy szukać pieniędzy budżetowej, w budżecie województwa. My nie możemy jednego roku przeznaczyć na to kilkudziesięciu milionów złotych, tylko raczej rokrocznie przeznaczamy po kilka, kilkanaście, tak jak powiedziałem. Dlatego to trwa dłużej, niż wszyscy byśmy chcieli, ale to jest spowodowane tym, że też prowadzimy no dosyć taką racjonalną gospodarkę finansową, bo mamy równolegle wiele inwestycji kolejowych i drogowych, i szereg innych. Natomiast perspektywa jest taka, że jeżeli tylko tam zakończą się różnego rodzaju też prace, nazwijmy to pewnych instytucji, które badają i przyczyny tego pożaru, i późniejsze prace, które tam były wykonywane, to myślę, że to jest kwestia no najbliższych 3-4 lat, kiedy uda nam się udostępniać przynajmniej już część tego obiekt.
To długo. Bardzo długo.
To jest długo, ale tak jak powiedziałem, gdybyśmy mieli możliwość przeznaczenia naraz kilkudziesięciu milionów złotych, na przykład z funduszy europejskich, to byśmy już w zasadzie dzisiaj byli na końcówce prac.
A dlaczego nie możemy?
Dlatego, że ta pełna kwota, którą otrzymaliśmy, czyli blisko 11 miliardów złotych z funduszy europejskich, ona jest przeznaczona na pewne bardzo określone dziedziny funkcjonowania i samorządów, i przedsiębiorców. Uzdrowiska, pomimo naszego bardzo usilnego lobbingu, ale też rozmów prowadzonych przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, decyzją, niestety Komisji Europejskiej, się tam nie znalazły.
A pieniądze z KPO?
Pieniądze z KPO, mam nadzieję, że płyną po wyborach. To jest pytanie, które pada ostatnio bardzo często.
Bo często samorządowcy podnoszą ten wątek.
Często samorządowcy podnoszą ten wątek, natomiast wiemy z wypowiedzi polityków Europejskiej Partii Ludowej, czyli tej partii, do której należy Platforma Obywatelska, tego zrzeszenia, do którego należy Platforma Obywatelska, że można się domyślać, bo czasami się to polityką tego środowiska wymsknie, że no te pieniądze zostaną uruchomione po wyborach. W moim przekonaniu ktokolwiek te wybory wygra, czy Prawo i Sprawiedliwość, czy nie daj Boże opozycja, to te pieniądze po prostu zostaną uruchomione. Dlatego, że podstawy, na których one są dla Polski blokowane, są na tyle wątłe, że nie można tego dłużej blokować.
Ale to chyba nie do końca prawda. Paweł Borys, szef PFR-u, pytany o brak środków z KPO, powiedział, że ma nadzieję, że zostaną wypełnione kamienie milowe. To jest chyba ta techniczna kwestia, która przede wszystkim blokuje ich wpływ na polskie konto.
Z tego co pamiętam, panie redaktorze, to te kamienie milowe były już kilkukrotnie przez Sejm procedowane, były przejmowane różnego rozwiązania.
Ale mamy pat w Trybunale Konstytucyjnym?
Tak, natomiast ogromna część tych kamieni milowych została spełniona. Jak widać Komisja Europejska cały czas ma jakieś "ale". W moim przekonaniu jest to kwestia w 100 procentach polityczna. Wszyscy czekają na rozstrzygnięcie wyborów 15 października. Ja uważam, że te środki, które w międzyczasie uruchomił też polski rząd, w ramach chociażby Polskiego Ładu, dla samorządów, one pozwalają nam ten trudniejszy okres gospodarczy nie tylko przetrwać, ale wręcz się w nim rozwijać, jako samorządy. A jeżeli te pieniądze z KPO trafią do nas po wyborach, a o tym jestem absolutnie przekonany, to będzie to po prostu kolejny, dodatkowy już zastrzyk dla naszych samorządów i dla naszych mieszkańców.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.