Wygrana Zagłębia w trudnym meczu
Początek meczu mógł być zaskoczeniem dla wielu osób, bo to goście śmiało ruszyli do przodu i gra toczyła się na połowie gospodarzy. Impetu Warcie starczyło na jakieś dziesięć minut, podczas których poważniej nie zagrozili bramce rywali. Później poznanianie cofnęli się pod własne pole karne i czekali, co zrobi Zagłębie.
Ekipa trenera Waldemara Fornalika miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale nic z tego nie wynikało. Lubinianie wymieniali mnóstwo podań, lecz grali zbyt wolno i schematycznie, aby zaskoczyć zagęszczoną obronę gości. Dośrodkowania też nie przynosiły żadnego efektu, bo w powietrzu rządzili rośli defensorzy Warty. Efekt przewagi Zagłębia był taki, że do przerwy nie oddali ani jednego celnego strzału.
Z drugiej strony Warta przyczajona na własnej połowie starała się kontratakować, ale na staraniach się kończyło. Do przerwy Zieloni, którzy akurat w niedzielę grali w białych strojach, nie oddali ani jednego strzału.
Pierwsze celne uderzenie kibice w Lubinie zobaczyli zaraz po przerwie. Zagłębie straciło przed własnym polem karnym piłkę, która trafiła do Stefana Savica. Austriak huknął zza pola karnego i Sokratis Dioudis jakby zaskoczony interweniował nogami.
W odpowiedzi kilka minut później również na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Tomasz Makowski. Pomocnik przymierzył idealnie, piłka jeszcze odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Jędrzej Grobelny był bez szans.
Gol nieco ożywił spotkanie. Warta nie miała już czego bronić i zaczęła atakować śmielej oraz większą liczbą zawodników, a to sprawiło, że zrobiło się więcej miejsca na akcje Zagłębia. To wszystko nie przekładało się jednak na sytuacje bramkowe, bo obu ekipom brakowało dokładności w rozegraniu.
Kibice zgromadzeni w niedzielę na stadionie w Lubinie mogli być mocno zaskoczeni, bo im było bliżej końca meczu, tym tempo gry było coraz wolniejsze i na boisku działo się coraz mniej. Lubinianie przestali już szukać drugiego gola, inicjatywę przejęli goście, ale nie bardzo wiedzieli, co zrobić z posiadaną piłką.
Ciekawie zrobiło się właściwie jeszcze tylko trzy razy: kiedy Makowski ładnie uderzył z rzutu wolnego, kiedy w dogodnej sytuacji po indywidualnej akcji znalazł się Damjan Bohar, ale fatalnie spudłował i kiedy za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Mateusz Grzybek.
Warta grał w przewadze jednego zawodnika, ale zaledwie trzy minuty. W tym czasie nie potrafiła nie tylko doprowadzić do remisu, ale nawet poważnie zagrozić bramce Zagłębia. Wynik nie uległ zmianie i lubinianie w pełni zasłużenie wygrali 1:0.
KGHM Zagłębie Lubin – Warta Poznań 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Tomasz Makowski (56).
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Mateusz Grzybek; Warta Poznań: Dimitris Stavropoulos, Dario Vizinger. Czerwona kartka za drugą żółtą – KGHM Zagłębie Lubin: Mateusz Grzybek (90).
Sędzia: Patryk Gryckiewicz (Toruń).
Widzów: 5738.
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis – Mateusz Grzybek, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mikkel Kirkeskov – Kacper Chodyna (46. Mateusz Wdowiak), Tomasz Makowski (80. Marko Poletanovic), Damian Dąbrowski, Serhij Bułeca (80. Marek Mróz), Tomasz Pieńko (73. Damjan Bohar) - Juan Munoz (89. Arkadiusz Woźniak).
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny - Dimitris Stavropoulos (88. Bogdan Tiru), Dawid Szymonowicz, Wiktor Pleśnierowicz - Jakub Bartkowski (88. Filip Borowski), Mateusz Kupczak (76. Niilo Maenpaa), Miguel Luis (76. Maciej Żurawski), Konrad Matuszewski - Stefan Savic, Kajetan Szmyt - Dario Vizinger (88. Wiktor Kamiński).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.