Janusz Kowalski: Agnieszka Holland to jest człowiek, któremu nie wolno podawać ręki
Zacznijmy od tematu, który budzi duże emocje. Premiera filmu Agnieszki Holland "Zielona granica''. Dziś każdy ten przysłowiowy Kowalski będzie mógł ten film zobaczyć. Czy pan się wybiera do kina?
Ja mam nadzieję, że ani jeden Polak o nazwisku Kowalski nie pójdzie do kina na ten propagandowy film, który uderza w godność Rzeczypospolitej, uderza w polski mundur, uderza w naszą ojczyznę. Nawet na Kremlu nie wymyślili takiego paszkwilu na polskość. Absolutnie nie wybieram się do kina, wybieram się pod kino. Dzisiaj będę namawiał mieszkańców Opolszczyzny do tego, żeby nie głosowali na tych, którzy popierają właśnie uderzenie w polski mundur, bo pamiętajmy, że wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski pozwolił finansować ten film ze środków...
A dlaczego ten film budzi tyle emocji? Jak pan sądzi może najpierw wypadałoby go zobaczyć
Panie redaktorze, ja nie oglądam TVN-u, a wiem co tam jest. Nie czytam ruskiego Sputnika, wiem co tam jest. Nie interesuje mnie ruska propaganda, wiem co tam jest. Nie oglądam treści, które powodują zamęt w głowie. Natomiast to, co rzeczywiście zobaczyłem w internecie, tych kilka scen, które po prostu są czymś niewyobrażalnym, i mówię to nie tylko jako wnuk żołnierza Wojska Polskiego, który we wrześniu 1939 roku walczył z Niemcami o wolną Polskę, ale przede wszystkim jako ojciec mojego dziesięcioletniego syna, którego staram się wychowywać w duchu patriotyzmu, szacunku do Pana Boga, do Polski, do Polaków i do polskiego munduru. Jak można nakręcić sceny, w których funkcjonariusz polskiej Straży Granicznej rozbija termos, rzuca drugiemu człowiekowi po to, żeby poranił sobie usta? Jak może nakręcić sceny, w którym funkcjonariusz polskiej Straży Granicznej rzuca ciężarną kobietę na drut kolczasty? Jak można nakręcić sceny, w których komendant Straży Granicznej sugeruje, żeby ukrywać zwłoki imigrantów? To mi się w głowie po prostu, panie redaktorze, nie myśli. Naprawdę możemy się różnić w różnych poglądach, może mieć różne wrażliwości, ale dzięki funkcjonariuszom Straży Granicznej, dzięki polskim żołnierzom, funkcjonariuszom policji, funkcjonariuszom służby więziennej, dzięki tym wszystkim ludziom, którzy noszą polski mundur, również mundur polskiego leśnika, jesteśmy bezpieczni. To jest coś, co powinno być naszym wspólnym mianownikiem.
Dobrze, czyli nie wybiera się pan do kina?
Ja naprawdę ufam, że żaden Polak nie zostawi nawet jednego grosza na coś, co uderza w polskość, w polski mundur.
Wie pan, że efekt może być odwrotny po tym, jak politycy tak chętnie podgrzewają emocje?
Każdy jest kowalem swojego losu. Jestem dumny na przykład z rodziców II Liceum Ogólnokształcącego w Kędzierzynie-Koźlu, którzy powiedzieli "nie" jakimś rozpolitykowanym nauczycielom, którzy chcieli zaprowadzić dzieci na ten film i skandalem jest dzisiaj to, że szkoła, według informacji medialnych, zablokowała wyjście dzieci na ważny film o rotmistrzu Witoldzie Pileckim. To pokazuje, że mamy nie tylko część rozgrzanej kasty sędziowskiej, ale część rozgrzanych lewicowo nauczycieli. Agnieszka Holland to jest człowiek, któremu nie wolno podawać ręki.
Dlaczego?
Absolutnie. To jest człowiek, który zrobił coś, czego się nie da po prostu opisać. Dezinformacja jest jednym z elementów dzisiaj prowadzonej wojny hybrydowej Rosji, Białorusi przeciwko Polsce.
Ale szacunek chyba powinien być? Podanie komuś ręki to chyba nie jest koniec świata?
Panie redaktorze, nie. Jeżeli ktoś wpisuje się w działania manipulacyjne, dezinformacyjne Kremla, Putina, naszych wrogów, wrogów pokoju...
To bardzo surowa ocena.
Jaka mocna ocena?
Bo to wniosek może ktoś wyciągnąć taki, że pani Agnieszka Holland działa na rzecz Moskwy. W sumie pan sugeruje to teraz na antenie.
A czemu służy ten film? Przepraszam bardzo. Komu służy ten film? Moskwie. Czy słyszał pan, panie redaktorze, o funkcjonariuszach Straży Granicznej, którzy rozbity termos podawali imigrantom, żeby się poranili? Czy słyszał pan o funkcjonariuszach Straży Granicznej polskiej, którzy rzucali ciężarną kobietę na druty? To jest coś niesłychanego. Ktoś kto, jak Michał Kobosko z Trzeciej Drogi, fotografuje się z tą kobietą, z osobą, która po prostu uderzyła w godność Rzeczypospolitej Polskiej, to jest coś niesłychanego. Ja mam w sobie emocje, tak.
Widzę, panie ministrze.
Ale mam emocje, jako człowiek po prostu, bo nie wyobrażam sobie jak można coś takiego zrobić.
To zmieniamy temat. 22 kwietnia minister rolnictwa pan Robert Telus zapowiedział publikację listy firm, które zrobiły na imporcie zboża z Ukrainy. "Jej ogłoszenie to kwestia dni" - powiedział wówczas w Radiu RMF. Mamy 22 dzień września, czyli minęło równo 5 miesięcy. Nadal ta lista nie została opublikowana. Dlaczego?
Ja jestem zwolennikiem i od zawsze byłem zwolennikiem publikacji pełnej listy wszystkich firm, które zarabiały kosztem polskich rolników na imporcie zboża. Jest oczywiście pewna wątpliwość prawna Ministerstwa Finansów, bo to jest tajemnica skarbowa. Ale ufam, że analizy prawne szybko się zakończą i ta lista zostanie opublikowana.
Kiedy?
To jest pytanie do ministra finansów. Polacy mają prawo wiedzieć, kto zarabiał na polskich rolnikach, importując zboże. Ale też chcę powiedzieć, że zgodnie z dobrymi praktykami na przykład Izba Zbożowo-Paszowa, zrzeszająca około 50 firm, z których część na pewno importowała, mówię legalnie, legalnie importowała zboże ukraińskie, ale kosztem polskich rolników, przecież w ramach dobrych praktyk może pokazać taki raport, który jest firm i ile kupowały z Ukrainy. Tak samo jak Michał Kołodziejczak, dzisiaj prawa ręka Donalda Tuska, z prorosyjskiej Agrounii, popieranej przez kremlowską propagandę, może pokazać, ile zarabiał na handlu z Rosją. Bo przecież chwalił się tym, że przez wiele lat w zasadzie cała jego firma była utrzymywana z handlu z Rosją.
Ma pan na to dowody?
To są jego wypowiedzi. On o tym mówi po prostu, że się utrzymywał po prostu z handlu z Rosją, jego firma i tak dalej. To tak samo Donald Tusk, w ramach dobrych praktyk, chociaż u niego żadnych dobrych praktyk nie ma, podobnie jak Jerzy Buzek w roku 2001. Jerzy Buzek 2001 roku, chociaż nie było ustawy, pokazał swoje oświadczenie majątkowe. Donald Tusk ukrywa przed milionami Polaków, ile zarobił w Brukseli, dzięki Angeli Merkel.
Ale wróćmy do tego zboża i tej listy.
Lista musi być ujawniona.
Kiedy?
Mam nadzieję, że wkrótce. Musi być ujawniona.
Przed wyborami?
No jestem przekonany, że musi być przed wyborami ujawniona. Polacy mają prawo wiedzieć, kto zarabiał kosztem polskich rolników na handlu z Ukrainą.
A ile jeszcze tego zboża może ukraińskiego zalegać w polskich silosach? Ma pan takie informacje?
Na pewno jest tak, że przez ostatnie kilka miesięcy od tego kryzysu kwietniowego, kiedy powiedzieliśmy "nie" liberalnej polityce Unii Europejskiej, która nie zabezpieczała interesy w producentów z 5 państw przyfrontowych, zamknęliśmy granice na niekontrolowany import. Zabezpieczyliśmy polski rynek. Mnóstwo zboża zostało wyeksportowane z Polski na inne rynki. Tranzyt działa bardzo dobrze.
Ale gdyby pan mógł procentowo powiedzieć, żeby zadziałać na wyobraźnię naszych słuchaczy?
Każdego dnia te dane się zmieniają. Tu trzeba być bardzo precyzyjnym, żeby nie powielać nieprawdziwych informacji. Na pewno, jeżeli chodzi o tranzyt, on wzrósł w ciągu tych kilku miesięcy od kwietnia dwukrotnie. To pokazuje, że jeżeli my chronimy polski rynek rolnej i polskich rolników, to tranzyt, a więc wsparcie Ukrainy poprzez polską logistykę i przesyłanie, eksportowanie ich produktów rolnych na inne rynki, po prostu działa. To jest najlepszy model. To jest model po prostu partnerski.
Wczoraj na antenie Radia Wrocław poseł Michał Jaros przypomniał słowa Donalda Tuska sprzed kilku miesięcy, wypowiedziane swoją drogą blisko Wrocławia, w jednej z miejscowości. "Pis nie zrobiło nic z tym, żeby powstrzymać to wjeżdżające do Polski zboże, żeby zamiast wyjeżdżać w świat z Polski, to żeby nie trafiło do polskich elewatorów. A dzisiaj jest taka sytuacja, żeby sprzedać zboże, to ceny w skupach są po 700 zł. Z zeszłego roku elewatory są pełne, a koszt chociażby produkcji to jest 1500 zł. Czy miał rację pan premier Tusk?
Donald Tusk. Donald Tusk nie spotyka się z rolnikami. Donalda Tuska nie widzieliśmy na dożynkach. Nie dziękował rolnikom za ich ciężką, całoroczną pracę. Donald Tusk nie pojedzie na polską wieś, nie pojedzie na wieś dolnośląską, dlatego że byłby po prostu pogoniony widłami. Dlaczego? Dlatego, że polscy rolnicy wiedzą, że Donald Tusk i jego partia, czyli Europejska Partia Ludowa, której komisarz Valdis Dombrovskis, odpowiada za kwestie handlu i ceł w całej Unii Europejskiej i koleżanka Donalda Tuska Ursula von der Leyen. Właśnie ci politycy uderzyli w polskich rolników. To partia Donalda Tuska, Manfreda Webera, Władysława Kosiniaka-Kamysza uderzyła w polskich rolników. Po pierwsze, projektując nieszczelny system, który wspierał zagraniczne koncerny, szczególnie te niemieckie, holenderskie, zarejestrowane w rajach podatkowych, liberalizacji handlu z Ukrainą. To była decyzja z 30 maja 2022 roku. Nie reagowali, kiedy ten system był nieszczelny. A po drugie, to przecież Europejska Partia Ludowa Donalda Tuska zniosła zakaz importu z Ukrainy tych czterech produktów 15 września. W związku z tym, jeżeli słyszę polityków Platformy Obywatelskiej, którzy atakują polski rząd, który staje murem za polskimi rolnikami, to się pytam, "a gdzie wy jesteście?. Gdzie wyście byli"?. My od lutego 2022 roku przeznaczyliśmy, jako polskie państwo, 15 miliardów złotych na pomoc polskim rolnikom po to, żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe dla Polski.
Oni ciągle powtarzają, że to zbyt mało.
W tym czasie Komisja Europejska, na której czele stoi koleżanka Donalda Tuska, Ursula von der Leyen, przeznaczyła na pomoc polskim rolnikom 300 milionów złotych. 15 miliardów złotych versus 300 milionów złotych. Zero tak zwanej solidarności unijnej z polskimi rolnikami. Czy, panie redaktorze, widział pan Ursulę von der Leyen, która spotykała się z protestującymi rolnikami w Szczecinie, w Nysie, czy na granicy polsko-ukraińskiej? Czy była Ursula von der Leyen lub Valdis Dombrovskis, kolega Donalda Tuska i Kosiniaka-Kamysza, który uderzy w polskich rolników, żeby spotkać się z polskimi rolnikami? Mój departament w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotował konkretne liczby pokazujące, że model, w którym mamy zdywersyfikowane cła, w którym chronimy państwa przyfrontowe, państwa członkowskie w Unii Europejskiej i wspieramy tranzyt, jest najlepszym modelem. No i co zrobiła Komisja Europejska? To była decyzja polityczna. Po co? No po to, żeby spróbować zdestabilizować rynek rolny na miesiąc przed wyborami. Po to, żeby Donald Tusk, wspierany i oklaskiwany przez Ursulę von der Leyen, wrócił na funkcję proniemieckiego premiera.
To, co będzie z tym embargiem na ukraińskie zboże, bo Ukraińcy grożą embargiem z kolei na polskie owoce i warzywa?
No wycofali się na szczęście z tego po naszych twardych deklaracjach.
Na 100%?
Polska nie cofnie się nawet o milimetr, jeżeli chodzi o ochronę polskiego rynku i bezpieczeństwa żywnościowego, i polskich rolników. Ja w ogóle jestem zwolennikiem, o czym mówiłem i przed kwietniem, jako Suwerenna Polska z ministrem Zbigniewem Ziobro, że najlepszym modelem jest taki, w którym cłami będziemy chronić cały polski rynek rolny, całe polskie przetwórstwo, całą polską gospodarkę. Jeżeli mielibyśmy w tej sprawie spierać się z Unią Europejską, jestem otwarty na taki spór. Dlatego, że najważniejszą kwestią dla polskiego państwa, który jest państwem przyfrontowym, za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, jest po prostu zapewnienie stabilności na rynku rolnym. I proszę pamiętać o tym, szanowny panie redaktorze i szanowni państwo, że obowiązkiem Komisji Europejskiej, a wiec Ursuli von der Leyen, jest zapewnić stabilność na rynkach rolnych. Czy taką decyzją zapewniają, otwierając znowu rynek Polski, czy chcąc otwierać, a my powiedzieliśmy "nie" na import produktów z Ukrainy, to zapewniają stabilność? Nie. Chcieli doprowadzić do destabilizacji.
20 września miał zostać rozstrzygnięty przetarg na dzierżawę i rozbudowę między innymi terminala zbożowego w Gdyni. Czy został?
Przepraszam bardzo. To jest pytanie do Ministerstwa Infrastruktury, więc proszę tam kierować pytanie.
Ale bliskie zagadnienie, panie ministrze?
Bliskie zagadnienie, ale ja mam rynki rolne. W związku z tym dla mnie najważniejszą kwestią w tej chwili jest obniżenie kosztów energii dla całego polskiego przetwórstwa, dla milionów Polaków.
Ale to pana działka, panie ministrze.
Rynki rolne, energia to jest moja działka. Natomiast to jest infrastruktura jednak portowa, która jest w Ministerstwie Infrastruktury. Tam są fachowcy, tam są profesjonaliści. Warto tam kierować pytania. Dlaczego o tym mówię?
Czyli nie wie pan?
Każdy komunikat musi być bardzo jakby precyzyjny. Ja staram się w ramach swojej kompetencji wypowiadać tak, żeby, kiedy wczoraj z panem prezesem Danielem Obajtkiem informowaliśmy o uruchamianiu największej w Polsce tłoczni oleju rzepakowego, na prawie 600000 tysięcy ton rzepaku, to jest znakomita informacja dla polskich rolników, bo stawiamy na biopaliwa. Po to, żeby na przykład powietrze we Wrocławiu było czystsze. Bo więcej biopaliw w benzynie, to po prostu mniej smogu w dużych miastach.
No to jak jesteśmy przy Danielu Obajtku. Przeglądałem przed spotkaniem z panem między innymi prasę motoryzacyjną. Znalazłem w niej pismo Krajowej Rady Izb Rolniczych, która to zwróciła się do ministra rolnictwa i rozwoju wsi, w takiej oto sprawie. "Dystrybutorzy odmawiają dostaw oleju napędowego lub proponują ceny wyższe, niż obowiązujące na stacjach paliw. Taka sytuacja ma poważny wpływ na funkcjonowanie rolnictwa w okresie natężenia jesiennych prac polowych. Opłacalność produkcji rolnej w dużej mierze zależy od stabilności oraz kosztów pozyskania paliwa i energii, dlatego Rada wnioskuje o rozważenie możliwości poprawy dostępności oleju napędowego dla rolników oraz przeanalizowanie przyczyn wyższych cen na rynku hurtowym". Co z tym zrobicie, panie ministrze?
Przede wszystkim Orlen jest wielkim przyjacielem polskich rolników. Zresztą teraz proszę zważyć, że te wszystkie ataki Gazety Wyborczej, Onetu, TVN-u.
To akurat nie jest Gazeta Wyborcza.
Ale proszę zobaczyć. Od kilku tygodni Gazeta Wyborcza, Onet, TVN zastanawia się, dlaczego w Polsce są najniższe ceny paliw. Nagle im się zaczyna to nie podobać, że ceny paliw, dzięki dobrej polityce Orlenu, po prostu spadają.
Ja zaraz do tego nawiążę. Najpierw to pismo.
Więc w tej sprawie Orlen jest w dialogu z organizacjami rolniczymi. Ja ze swojej strony również na ten temat wczoraj z prezesem Obajtkiem rozmawiałem. Z tyłu głowy mam konsultacje nowego flotowego paliwa B 20 razem z rolnikami, czy stworzenie pewnej propozycji nazwijmy to "agropaliwa", które będzie jeszcze tańsze akcyzowo dla polskich rolników.
Ja rozumiem. A ten olej napędowy?
To jest pytanie również do Orlenu. Jestem przekonany, że te wszystkie znaki zapytania, dotyczące logistyki, już zostały zniwelowane. Nie słyszałem w ostatnich dniach o tego typu problemach
Na pewno?
Tak.
Dobrze. Na pewno?
Ja nie słyszałem o tego typu problemach. Wczoraj miałem zapewnienie władz Orlenu, że są w pełnym dialogu z organizacjami rolniczymi. Jestem przekonany, że jeżeli pojawiłyby się takie o informacje, proszę o kontakt z Ministerstwem Rolnictwa. Na pewno staniemy murem za polskimi rolnikami.
Dobrze. To mamy to na taśmie. A jaki i czym wytłumaczyć fakt, że jak zauważa Auto Świat, w ciągu 3 tygodni hurtowe ceny paliw w Orlenie spadły o 12%, a w tym samym czasie ceny ropy zmieniały się w podobnym tempie, tylko w przeciwnym kierunku. Na stacjach pojawiają się ceny poniżej 6 zł za litr oleju napędowego. Ile ta promocja będzie trwać, panie ministrze?
Sytuacja, w której Orlen kontraktuje dostawy ropy naftowej w kontraktach wieloletnich albo nieraz w kontraktach średnioterminowych i nie znamy tych formuł cenowych. Jeżeli rzeczywiście dobrze zakontraktował, co umożliwia dzisiaj obniżenie dla milionów Polaków, aby zwiększyć konkurencyjność polskiej gospodarki, cen benzyny i oleju napędowego, to jest dobra informacja.
No ja się cieszę, że paliwo jest tańsze.
Wszyscy powinni się cieszyć, bo jesteśmy bardziej konkurencyjni.
Tylko to trochę wbrew logice.
Kontraktuje się surowiec do produkcji paliw, nie z wczoraj, tydzień temu, miesiąc temu, tylko w kontraktach średnio i długoterminowych. Jestem przekonany, że tak zostały przez profesjonalne władze Orlenu wynegocjowane kontrakty, nie wiem, rok temu, pół roku temu...
Żeby akurat na 3 tygodnie przed wyborami było tak, żeby było taniej?
Po prostu dzisiaj możliwe jest prowadzenie takiej polityki cenowej. No w sytuacji, w której mamy ogromną presję inflacyjną z strony Komisji Europejskiej, która obkłada polską energię i ciepło z polskiego węgla, gigantycznym para podatkiem. Dzięki czemu, czy za sprawą czego energia w Polsce jest po prostu tak droga. Przez tych eurokratów Ursuli von der Leyen i Donalda Tuska. No to sytuacja, w której koncern, który jest tak atakowany przez Platformę Obywatelską i przez Trzecią Drogę. Przecież Ryszard Petru z Trzeciej Drogi chce prywatyzować. Jeżeli prowadzi dobrą politykę i obniża ceny paliw, to chyba powinniśmy się cieszyć? Ja się cieszę z tego.
Ja powiedziałem, że ja się cieszę. Natomiast zastanawiam się, jak długo ta promocja będzie trwać.
Jestem przekonany, że jak wygra Zjednoczona Prawica, to dalej będzie Orlen działać w profesjonalny sposób.
Poniżej 6 złotych za litr? To chce pan powiedzieć?
Nie, nie. Chcę powiedzieć jedno, że jakby wygrała Trzecia Droga, czy Donald Tusk, to tak jak Ryszard Petru, czy pan Grabowski, rozebraliby Orlen, sprywatyzowaliby Orlen i paliwa byłyby najdroższe. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości, bo oni tylko po prostu potrafią prywatyzować.
Ale czy to nie będzie tak, że za kilka tygodni te obniżki odbiją nam się taką czkawką, że za chwilę będziemy mieli 7 zł ze litr albo powyżej?
Panie redaktorze. Więcej zaufania do profesjonalnych władz Orlenu.
I nie ma to nic wspólnego z nadchodzącymi wyborami?
Oczywiście, że nie.
Patrzę panu prosto w oczy, ale... nic, zero. To przypadek?
To jest po prostu profesjonalnie prowadzona polityka przez polski koncern, który robi wszystko, że jeżeli zmniejszają się koszty pozyskania surowca do produkcji paliwa, no to marże po prostu obniża polskim konsumentom.
Wbrew rynkom?
Nie wbrew rynkom. Właśnie zgodnie z rynkiem. To jest spółka prawa handlowego, notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych, audytowana. Jestem przekonany, że to wszystko jest zgodnie z zasadami. Cieszmy się, że jest tak dobrze po prostu prowadzona. I potrafią inwestować gigantyczny miliardy również polskich rolników, we wspieranie produkcji biopaliw, a z drugiej strony potrafią dla milionów Polaków obniżać ceny paliwa. Ta narracja Platformy Obywatelskiej, że coś się złego dzieje, że paliwa są w Polsce tańsze, no jest po prostu w mojej ocenie jakaś śmieszna. Po prostu cieszmy się.
Oby to później nie był śmiech przez łzy. Musimy powoli kończyć. Nie liczyłem, panie ministrze, ile razy pan w trakcie naszego spotkania wymienił pan nazwisko Donalda Tuska. Pan nie lubi Donalda Tuska?
To jest kwestia lubienia czy nielubienia. To jest człowiek, który w mojej ocenie jest emanacją zła. Wszystko, co jest złe w polityce, ma mianownik, w którym są dwa słowa: "Donald Tusk". To jest architekt przemysłu pogardy. To jest człowiek, który dzieli polski naród. To jest cynik o niewyobrażalnej skali. Zresztą pan prezes Jarosław Kaczyński w Opolu, na konwencji wyborczej, 2 dni temu, powiedział doskonale, że programem Donalda Tuska jest Donald Tusk. Sam Donald Tusk. On jest tak zapatrzony w siebie.
Ale kiedyś to pan chciał być z Donaldem Tuskiem w jednej partii?
Znaczy, ja byłem kiedyś z Janem Rokitą, ale widząc, co się po prostu dzieje, odszedłem z tej formacji. To było kilkanaście lat temu, kiedy był planowany rząd POPiS, bo proszę pamiętać, że w 2002 roku PiS i Platforma również startowały razem na przykład do sejmików województw. Były inne czasy.
Dziś trudno sobie to wyobrazić.
To ahistoryczne dzisiaj podziały. Dzisiaj Donald Tusk jest reprezentantem opcji, w mojej ocenie w 100 procentach niemieckiej. Został przesłany przez Manfreda Webera, który proszę pamiętać, zrzucił go z funkcji szefa Europejskiej Partii Ludowej i go wysłał do Warszawy. Mówi: "Tusk, masz tutaj wygrać wybory, musimy mieć naszego kontrolowanego przez Berlin premiera". To po prostu jest dzisiaj realizowane.
Mocna ocena.
No nie, no to są fakty. Przecież to są fakty historyczne. Po prostu dokładnie Donald Tusk został wyrzucony z funkcji Europejskiej Partii Ludowej, po to, żeby być marionetką Berlina w Warszawie. Ale my wygramy wybory.
O czym marzy Janusz Kowalski?
O Polsce suwerennej, niepodległej, bez Donalda Tuska.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.